Tyskie koło Polskiego Związku Niewidomych liczy ok. 210 członków, ale - jak szacuje prezes Dorota Moryc - osób niewidomych i niedowidzących jest w Tychach i powiecie bieruńsko-lędzińskim dwa razy więcej. Tylko 10 proc, tej liczby to osoby, które urodziły się niewidome, reszta straciła wzrok na skutek wypadku lub choroby (głównie cukrzycy).
Wzrok nie jest nikomu dany raz na zawsze
- podkreśla prezes Dorota Moryc, która sama skończyła naukę w normalnej szkole podstawowej, a już szkołę średnią musiała wybrać taką, która była przygotowana do uczenia osób niedowidzących.
Czy Tychy są miastem przyjaznym niewidomym? - Coraz bardziej się takim staje - mówi Dorota Moryc. - Coraz bardziej czujemy chęć do współpracy z nami. Od kilku lat jesteśmy zapraszani do konsultacji w różnych sprawach.
Tyscy niewidomi bardzo sobie chwalą "jeżyki", czyli specjalne pasy, które "podprowadzają" niewidomego na przystanek przy alei Niepodległości. - Martwi nas natomiast to, że przystosowane do podawania dźwiękowych komunikatów o nazwie przystanku pojazdy komunikacji miejskiej nie mają szans nam ułatwić życia, bo kierowcy autobusów wyłączają dźwięk, a w trolejbusach jest on tak słaby, że trudno usłyszeć - mówi prezes koła.
Mamy nadzieję, że uda się coś w tej sprawie zrobić. Na 60. urodziny tyskiego koła Polskiego Związku Niewidomych życzymy jego czlonkom coraz większego zrozumienia dla nich i coraz większego ułatwiania im życia ze strony władz miast i gmin. Życzymy, by Tychy były dobrym miejscem także dla osób, które straciły wzrok.
Dzisiejsza uroczystość w Teatrze Małym rozpoczyna cykl imprez jubileuszowych z okazji tej diamentowej rocznicy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
