Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Pszczyński w Tychach: Kto i po co chodzi po mikołajstwie?

JOL
Agnieszka Szymula, kurator wystawy, i stroje łąckich Mikołajów
Agnieszka Szymula, kurator wystawy, i stroje łąckich Mikołajów Jolanta Pierończyk
Na początku idą św. Mikołaj, Biskup i Ksiądz. Za nimi biegną, swawoląc, Diabeł, Koza lub dwie Kozy, Baba, Żyd i Śmierć. Najpierw do domu wchodzi ta „święta” trójka, składają życzenia, obdzielają dzieci słodyczami, potem wpadają tamci i zaczyna się wyciąganie panien, a nawet dojrzałych kobiet do tańca. Jest dużo śmiechu, zabawy, radości.

Tak wygląda w Łące, w parafii św. Mikołaja, chodzenie po mikołajstwie w odpust, który przypada zawsze w niedzielę po 6 grudnia. Jest kilka band mikołajowych, które przez cały dzień chodzą od domu do domu, wnosząc sporo zamieszania.

Jedyny to taki zwyczaj nie tylko w powiecie pszczyńskim, ale na całym Śląsku. Na żywo można go zobaczyć w najbliższą niedzielę, a oryginalne stroje jednej z band – na wystawie w Muzeum Miejskim w Tychach.

Chodzenie po mikołajstwie zdominowało w sobotę Dzień Pszczyński w Muzeum Miejskim w Tychach, pierwszy z cyklu takich dni przybliżających powiaty tworzące niegdyś ziemię pszczyńską.

Zieburowie z Łąki, którzy przyjechali do Tychów na obchody Dnia Pszczyńskiego, trochę narzekali na te dzisiejsze bandy. – Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby jakieś małolaty po mikołajstwie chodziły – mówili. – Tym się zajmowali kawalerowie w wieku od 18 do 25 lat, a teraz 14-letnie wyrostki biegają w tych bandach. Dużo też wulgaryzmów i sprośności. A z Baby, która miała za zadanie dbać, by koszyk smakowitościami się zapełniał, zrobili teraz jakąś kurtyzanę…

A więc Mikołaje w Łące są, ale już nie te, co kiedyś. Zatracił się też cel. – Bo dawniej to chodziło o dwie rzeczy: raz - żeby zdobyć trochę smakołyków, dwa – żeby trochę zbliżyć się do dziewczyny, która się temu czy innemu podobała, a normalnie szans nie miał, bo w oczach jej rodziców nie był dobrą partią – opowiadała Zieburowa.

- Synowie bogatych gospodarzy po mikołajstwie nie chodzili – dodaje Ziebura. – To była domena chłopców z biedniejszych domów. Ukryci pod „larwą” (tak nazywana jest maska w mikołajkowych bandach) mogli sobie pozwolić na tańce z upatrzoną panną, mogli ją nawet przytulić.

Nadal jednak w repertuarze band są dwie pieśni, które śpiewają w domach: Niech będzie Bóg nasz pochwalony, św. Mikołaju…” i „Pragniesz cudów z nieba, ufać, błagać trzeba, Mikołaj z pomocy spieszy dniem i nocą…”. Nie ma łączanina, który by ich nie znał.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto