Takiego gradu w Tychach przez ostatnie pół wieku na pewno nie było. Lodowe kule miały ok. 5 cm średnicy. Gradobicie w Tychach zaczęło się po szesnastej. Najpierw wichura, pierwsze krople, a potem ten grad, no i deszcz, jak oberwanie chmury.
Tyskie ulice zamieniły się w kanały. Woda zalała m.in. pólnocną jezdnię alei Niepodległości, mniej więcej na wysokości nowego parkingu przy Urzędzie Miasta aż do przystanku przy aptece. By ratować się z wodnej opresji wiele aut, poprzez trawnik, wjeżdżało na chodnik i na aleję Niepodległości zjeżdżało dopiero za przystankiem. Był to jedyny sposób, by uniknąć zalania samochodu.
Gradobicie w Tychach pozostawiło po sobie smutną pamiątkę w postaci wgnieceń na karoserii samochodów, powybijanych szyb, a nawet rozbitych lusterek i reflektorów. Właściciele domów mają podziurawione rynny i tynk, rozbite szyby w oknach...
Powybijane wszystkie okna ma Zespół Szkół nr 1.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?