Słowników śląskiej godki powstało wiele. Ten jest jednak dziełem wyjątkowym, bo tworzonym przez lata przez człowieka, który nie jest językoznawcą, lecz pasjonatem, nie prowadził naukowych badań, ale po prostu chciał ocalić przed zapomnieniem małą część świata, który zna od dzieciństwa.
Pasjonat nazywa się Piotr Mikołajczyk. Słownik, który samodzielnie opracował zawiera prawie 3 tysiące słów i wyrażeń, wiele charakterystycznych tylko dla rybnicko-wodzisławskiej części regionu (Mikołajczyk mieszka w Pszowie), wiele takich, które dziś rzadko można usłyszeć na śląskich ulicach.
Dla władających godką Ślązaków będzie on sympatyczną ciekawostką. Dla tych, którzy śląską mowę dopiero poznają - interesującym przewodnikiem po jej licznych zakamarkach. Jak wiemy, śląszczyzna wciąż nie może doczekać się życzliwości i odpowiedniej opieki polskiego rządu. Tym większe znaczenie mają więc akcje takie, jak ta.
Mój poduszkowiec jest pełen węgorzy - rzekł węgierski emigrant w londyńskim sklepie z tabaką. Chciał kupić tytoń i zapałki. Języka nie znał, w dodatku ktoś mu pomieszał rozmówki madziarsko-angielskie. To Monty Python. Pół żartem, pół serio, z tym słownikiem chodzi o coś podobnego: jak się gorole z hanysami zaczną rozumieć, to może coś dobrego z tego wyniknie.
A poważnie: prezentowany słownik godki to wieloletnie dzieło Piotra Mikołajczyka, Czytelnika DZ z Pszowa, miłośnika i badacza śląskiej mowy. Kiedy rozpoczęliśmy akcję wyszukiwania zapomnianych, przemijających wyrażeń ze śląszczyzny, pan Piotr posłużył nam własnym leksykonem tworzonym, jak sam mówi "dla zachowania w pamięci i dla młodszych pokoleń słówek używanych przez starkę i ciotki".
- Zebrałem prawie 3 tysiące śląskich określeń. Oczywiście nie sam, bo tą pracą zaraziłem całą swoją rodzinę. Co rusz mówili mi: "A mosz to?". No i sprawdzałem, czy mam - opowiada Piotr Mikołajczyk. - Nieocenioną pomoc gwarantowały mi mama i teściowa, kobiety już po osiemdziesiątce, szczególnie gdy chodziło o terminy pochodzące z języka niemieckiego.
Słownik nie jest opracowaniem naukowym. Językoznawcy nazwą go dziełem wernaku-larnym, czyli takim "oddolnym", rodzimym, stworzonym przez nieprofesjonalnego autora. Ale to przede wszystkim jego atut. Pan Piotr zaznacza, że wiele określeń, które zebrał, jest charakterystycznych dla terenów rybnicko-wodzisławskich. To przecież również świadectwo bogactwa śląskiej godki.
Poznaj słownik śląskich słówek i wyrażeń gwarowych - kliknij TUTAJ!
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
tyDZień - informacyjny program Dziennika Zachodniego
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?