Jestem w każdym listku, każdym kwiatku, każdym detalu obrazu, który wyszywam – mówi Krystyna Kryszewska, nie ukrywając, że jest to pewien rodzaj medytacji. Wyszywaniu towarzyszy muzyka, oczywiście klasyczna, słuchowiska radiowe, a w ostatnich latach także audiobooki.
Malowanych igłą dzieł ma na swoim koncie 160, największy tworzyła trzy lata. Czas powstawania dzieła zależy od czasu, jaki może mu poświęcić na dzień.
- Kiedyś mogłam nawet 10 godzin siedzieć nad obrazkiem, ale potem pojawiły się problemy z kręgosłupem i wydawało się, że w ogóle będę musiała z tego zrezygnować. W najgorszym okresie, osiągnięciem były trzy krzyżyki dziennie, ale teraz, na szczęście, znów mogę wyszywać. Wprawdzie nie dłużej niż dwie-trzy godziny, potem musi być przerwa, a w niej jakiś spacer – mówi Krystyna Kryszewska.
Krystyna Kryszewska jest ekonomistką, dziś już na emeryturze. Na realizację czeka ok. 1500 wzorów.
- Dziś mamy dostęp do coraz ciekawszych wzorów, do coraz lepszych materiałów i kanw coraz drobniejszych – mówi.
Nadal jednak nie wszystko można znaleźć, co by się chciało. Marzeniem pani Krystyny jest obraz Milleta pt. „Wieśniaczka”. – Ale sama będę musiała sobie wzór stworzyć – mówić.
Jej prace można do 10 czerwca oglądać w Osiedlowym Klubie Orion.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?