Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzyż i tablica nadal dzielą zamiast łączyć

Witold Głowacki
Choć od katastrofy prezydenckiego samolotu minęło już pięć miesięcy, nadal daleko do kompromisu w kwestii form upamiętnienia jej ofiar. Część rodzin ofiar chce wspólnej pielgrzymki do Smoleńska i przeniesienia tam krzyża, część jednak nie życzy sobie udziału w tym projekcie. Sytuacji nie poprawia fakt, że - przez błędy wojewody małopolskiego - na piątkową uroczystość odsłonięcia tablicy na Wawelu nie zaproszono niektórych bliskich ofiar.

Posłowie PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele lawirowali w piątek rano między barierkami otaczającymi krzyż przed Pałacem Prezydenckim, by złożyć u jego podstawy wieniec. Ostatecznie dotarli pod krzyż okrężną drogą - przez boczne wejście do Pałacu Prezydenckiego. - Brakowało tylko karabinów maszynowych, traktowano nas jak terrorystów - mówił potem poseł PiS Marek Suski. Nie dodał jednak, że choć partyjnej delegacji oficjalnie odmówiono przejścia przez barierki ustawione według władz miasta i policji dla bezpieczeństwa, to jednak od razu zaproponowano przejście przez budynek Kancelarii Prezydenta.

Politycy PiS składają wieniec pod krzyżem 10. każdego miesiąca. Być może piątek był jednak ostatnią okazją do tego rytuału. W liście otwartym, jaki do Anny Komorowskiej wysłały rodziny 28 spośród 96 ofiar katastrofy smoleńskiej, pada propozycja, by już 10 października, dokładnie w pół roku po tragedii, przewieźć krzyż do Smoleńska. Miałby to być element pielgrzymki rodzin ofiar na miejsce katastrofy. Anna Komorowska zdążyła już poprzeć pomysł autorów listu - pielgrzymka miałaby dotrzeć na miejsce samolotem, następnie członkowie rodzin ofiar mieliby przejść pieszo odcinek od miejsca katastrofy do pasa startowego.

Kłopot w tym, że część rodzin ofiar ma zastrzeżenia do planu pielgrzymki. - Nie należy zabierać tego krzyża aż do Smoleńska. Przecież Polacy nie będą mogli go odwiedzać - uważa Marta Merta, wdowa po wiceministrze kultury.

Podziałów wśród rodzin ofiar nie pomoże zatrzeć zamieszanie wokół zaproszeń na wczorajszą uroczystość odsłonięcia tablicy, upamiętniającej ofiary tragedii w Katedrze na Wawelu. Część rodzin ofiar dostała zaproszenia pocztą, część tylko mailem. W dodatku niektórych nie zaproszono wcale. - Nikt z naszej rodziny nie dostał zaproszenia. To skandal - mówił w piątek Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej posłanki SLD.

Wojewoda małopolski Stanisław Kracik, którego podwładni odpowiadali za wysyłkę zaproszeń, początkowo tłumaczył pomyłkę lukami w bazie adresów i podkreślał, że urząd wojewódzki opublikował też zaproszenia w prasie. "Przepraszam, przepraszam, przepraszam" - kajał się jednak na konferencji niedługo później. W tym samym momencie prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił, że nie weźmie udziału w wawelskiej uroczystości, lecz spotka się z częścią rodzin ofiar w Warszawie.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto