Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Krzysztof Matuszewski: Spowiedź to nie fast food ani szybka kawa

Jolanta Pierończyk
Ks. Krzysztof Matuszewski
Ks. Krzysztof Matuszewski Jolanta Pierończyk
Ks. Krzysztof Matuszewski, asystent na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, doktorant, rezydent w parafii bł. Karoliny w Tychach, uświadamia nam, co to znaczy spowiedź, jak powinniśmy do niej podchodzić nawet po latach przerwy i jaka jest różnica pomiędzy spowiedzią ludzi młodych i starszych.

„Moja ostatnia spowiedź była przed rokiem. Z pokorą i żalem spowiadam się z następujących grzechów…” Czy tę pierwszokomunijną formułkę często się słyszy w konfesjonale podczas spowiedzi dorosłych osób?
Różnie, mam wrażenie, że do formuł bardziej przywiązane jest starsze pokolenie niż młodzi ludzie. Młodzież, która sama świadomie decyduje się na spowiedź jest często refleksyjna i szczera. Potrafi odejść od przywiązania do samej tylko formułki. To nie znaczy, że starsi tego nie robią. Chyba jednak spora ich część ma trudność, by oderwać się od rutyny, odpowiedzieć na zadane im pytanie, w stylu: co ci najbardziej ciąży na sercu, co chciałbyś zmienić w sobie. Jest we mnie dużo podziwu do wszystkich młodych, którzy szczerze poszukują odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Sięgają po medytację Słowa Bożego, rozmawiają z Bogiem jak z przyjacielem i przy odpowiednim zmotywowaniu pięknie pracują nad sobą. Formuły nie są oczywiście złe. Jest w nich wielka mądrość. Chodzi o to, by wydobyć z nich istotę. Sama prosta informacja w konfesjonale, kiedy była ostatnia spowiedź, ile mam lat, czy, kim jestem - matką, kawalerem, osobą w żałobie po stracie bliskiego – nie ma na celu zaspokojenia ciekawości spowiednika. Chodzi o pomoc w rozeznaniu i bardziej adekwatnym dostosowaniu słów do penitenta. Inaczej przecież wygląda spowiedź człowieka, który regularnie przystępuje do sakramentu pojednania, inaczej, tego, kto ostatni raz spowiadał się wiele lat temu.
Zazwyczaj spowiednik nie widzi penitenta, a po głosie trudno jest rozeznać wiek. Poza tym pewne stałe elementy spowiedzi związane są z faktem, że jest ona sakramentem, a nie „pogadanką o słabościach”. Istotą jest to, co niewidzialne – spotkanie z miłosiernym Bogiem. Dlatego sakrament pokuty i pojednania rozpoczyna się od znaku krzyża i chrześcijańskiego pozdrowienia. W tradycji Kościoła spowiedź, choć jest objęta tajemnicą, ma również publiczny wymiar. To znaczy, że penitent przychodzi pojednać się zarówno z Bogiem, z bliźnimi oraz ze wspólnotą Kościoła, do której należy.

Może być trudne powiedzieć, że ostatnia spowiedź była przed… 30 lat. Ze strachu przed reakcją spowiednika.
Do spowiedzi przychodzi grzesznik, a jest nim każdy z nas, zarówno ten, kto nie był w spowiedzi miesiąc, jak i pół roku, czy 10 lat temu. Przychodzi przecież, by doświadczyć miłosierdzia Bożego. Zawsze ilekroć w spowiedzi pojawia się ktoś po wielu latach, najpierw gratuluję mu odwagi. Zazwyczaj nie jest łatwo po wrócić po długiej przerwie. Myślę, że każdy zdrowy spowiednik, który patrzy na spowiadającego się z perspektywy miłosierdzia Bożego, cieszy się, gdy ktoś chce odbudować więź z Bogiem. Bardzo często właśnie spowiedzi osób po latach, były dla mnie okazją do pięknych wzruszeń. Kiedy już mowa o jakości spowiedzi, to niezależnie od czasu, ile minęło od ostatniej, dla każdego z nas ważne jest przygotowanie. Stąd tzw. warunki dobrej spowiedzi. Przykładowo rachunek sumienia to refleksja nad sobą, badanie sumienia. Co się udało, a co zaniedbałem, w czym rozminąłem się z Bożą wolą. We współczesnej życiowej bieganinie takie momenty zatrzymania i refleksji nad sobą są niezwykle ważne. Dalej, nazywam grzechy po imieniu, ale nie po to, by się pognębić, ale by je zostawić i iść dalej do przodu. W wyznaniu grzechów jest wpisana praca, pomnażanie dobra, poprawa więzi z Bogiem i ludźmi, ale jest też moment trudny – by nazwać grzech grzechem. Często wywołuje we mnie zdziwienie, gdy słyszę z ust dorosłych: „nie byłam w kościółku”, „nie odmówiłam paciorka”, „takie tam grzeszki mam”. Wtedy powstaje wrażenie, że ktoś się chyba zatrzymał w rozwoju duchowym, bo czemu wypowiada grzech z pozycji przedszkolaka.

Zdarza się, że tak ktoś mówi?
Czasem tak, zwłaszcza wśród osób starszych.

Czy dzisiejsze, nowe czasy zrodziły nowe grzechy, których ludzie może nawet nie są świadomi i się z nich nie spowiadają?
Grzechem było, jest i będzie wszystko, co uderza w relacje z Bogiem, bliźnimi i sobą samym. Katalog grzechów jest skończony, żadne nie wykraczają poza dziesięć przykazań. Oczywiście zmieniają się formy, w jakie „ubiera się grzech”. Na przykład: współczesny pracoholizm, niedbanie o zdrowie przez szkodliwe odżywianie to grzech przeciwko przykazaniu „Nie zabijaj”. Ważne jest badanie swojego sumienia. Dla jednego, grzechem będzie nadmierne wygodnictwo i dbanie tylko o siebie. Styl życia brzmiący: „używać życia ile się da”. A dla drugiego grzechem będzie właśnie nadmiar pracy, bezlitosne tempo, które na siebie narzucił, a przez to brak troski o niedzielny odpoczynek, czyli innymi słowy nieuporządkowana miłość własna. Współcześnie pojawiło się wiele grzechów związanych z nieodpowiednim korzystaniem z Internetu, który dziś jest częścią naszej rzeczywistości, w której żyjemy. Chodzi tu również o różne formy zniewoleń, portalami społecznościowymi, grami komputerowymi, a zwłaszcza treściami pornograficznymi. Badania przeprowadzone w Polsce, w wielkich miastach wskazują, że prawie 50 proc. gimnazjalistów przegląda codziennie treści pornograficzne. Ten problem zaczął się w kraju w latach 90. wraz z wprowadzonym szerokopasmowym łączem internetowym, które sprawiło, że treści szkodliwe stały się dostępne za jednym kliknięciem. Dziś negatywne skutki tego obserwujemy na wielu płaszczyznach, zarówno moralnej i duchowej, jak i psychologicznej i społecznej.

Jaki generalnie problem spowiednicy obserwują w dzisiejszych czasach?
Jednym z nich jest zanik poczucia grzechu w świadomości wierzących. Pojawia się też bardzo indywidualistyczne myślenie o grzechu, w stylu: dla mnie to nie grzech. Ja sobie sam wybieram, co jest dobre, a co złe. Kolejną kwestią jest szybkie tempo życia i pośpiech, widoczny również w konfesjonale. Wszystko ma być natychmiast, na wyciagnięcie ręki. Szybka recepta na grzech, problem. Obserwujemy brak cierpliwości w pracy nad sobą. Zapominamy, że rozwój duchowy, budowanie prawdziwej relacji z Bogiem, z ludźmi, to nie hipermarket i fast food. Ulegamy złudzeniu, że w głębokich sprawach można tak samo, jak na stacji benzynowej: szybkie tankowanie, kawa, hot-dog i do przodu.

Czy dzisiejsze czasy wymagają od spowiednika innego podejścia do ludzi niż kiedyś?

W jakimś stopniu tak. Wspomniany pośpiech trzeba mocno wziąć pod uwagę. Jesteśmy bardziej znerwicowani, żyjący w napięciu, a zarazem zagubieni, coraz bardziej osamotnieni i depresyjni. Widać to często w spowiedzi. Dobry spowiednik nie będzie dodatkowo gnębił człowieka, którego życie dawno przygniotło już ciężarem spraw. Jezus, podczas ziemskiej działalności, przebaczał grzechy i podnosił chorego, okazując mu miłosierdzie. Sakrament pokuty i pojednania oczyszcza z grzechów, daje wolność i pokój. Każdy, kto przeżył dobrą spowiedź, wie, o czym mówię: odchodząc z konfesjonału możesz wręcz fizycznie poczuć się lżejszy i radośniejszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto