Kto zapłaci za dekomunizację nazw ulic?

W Senacie RP trwają prace legislacyjne nad ustawą dekomunizującą. Projekt koncentruje się na nazewnictwie ulic, placów, mostów, szkół i innych instytucji publicznych. Ustawa ma nakazać oczyszczenie miast i gmin z wszelkich symboli ustrojów totalitarnych, za jaki uważa się również komunizm.

Pilotujący ustawę członkowie PiS-u zastrzegają, że nie chodzi o zacieranie faktów historycznych, lecz o wprowadzenie zakazu nobilitowania osób i zdarzeń związanych z totalitaryzmem. Politycy koalicji rządzącej twierdzą, że dekomunizacyjna ofensywa PiS-u nie bez powodu odbywa się właśnie teraz, w przededniu wyborów. Obliczona jest bowiem na pozyskanie głosów wyborców prawicowych.

- Nie można zwlekać, gdyż ta ustawa jest po prostu potrzebna - przekonuje senator Piotr Kaleta (PiS). Poseł Adam Rogacki (PiS) uważa, że i tak jesteśmy mocno spóźnieni z tą ustawą, gdyż należało to zrobić na początku transformacji ustrojowej. Tym bardziej że same samorządy często zwracały się do polityków o prawne uregulowanie tej kwestii. Teraz jednak wśród samorządów zapanował niepokój, gdyż projekt zakłada, że miasta i gminy będą musiały ponieść ewentualne koszty wymiany tablic z nazwami ulic i placów oraz instytucji. Te akurat zastrzeżenia podziela poseł Rogacki, twierdząc, że samorządy i tak są ,,dożynane'' podwyżką VAT-u, czy obcięciem subwencji oświatowej.

Politycy PO opowiadają się za unikaniem pośpiechu i bardzo pragmatycznym podejściem do zmian nazewnictwa
- Projekt forsowany przez PiS jest przedwyborczą ,,wrzutką legislacyjną "- twierdzi senator Mariusz Witczak (PO). - Projekt ten powinien być szczegółowo przeanalizowany pod względem prawnym, gdyż w istocie powiela zapisy dotyczące faszyzmu i komunizmu, zawarte w konstytucji i kodeksie karnym. Należy także przeanalizować koszty, jakie przyjdzie ponieść samorządom i obywatelom w związku ze zmianami nazw ulic i instytucji.

Zdaniem polityka PO trzeba pozostawić w tej kwestii dużą swobodę samorządom. Według Grzegorza Sapińskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej Kalisza czas kryzysu nie jest najlepszy, aby dokonywać zmian nazw ulic i instytucji.

- Gdyby jednak Sejm stosowną ustawą zobligował samorządy do usunięcia z nazewnictwa symboli kojarzących się z minionym systemem, wtedy radni będą musieli rozwiązać ten problem - mówi Sapiński. Prezydent Kalisza Janusz Pęcherz uważa, że trzeba pozostawić możliwość wypowiadania się w sprawie ewentualnych zmian samym mieszkańcom. Jego zdaniem problem tkwi nie w kosztach finansowych, lecz w uciążliwościach związanych ze zmianami dokumentów: dowodów, wpisów do ewidencji działalności gospodarczej etc. Mieszkańcy ul.Hanki Sawickiej w Kaliszu są niechętni zmianom. Dlatego też kaliski samorząd, który już usiłował rozwiązać ten problem, ostatecznie wycofał się z tego. Do dzisiaj istnieje jednak w Kaliszu ul. Marii Koszutskiej. W Pleszewie reaktywowany samorząd zlikwidował symbole komunizmu już na początku lat 90. W Ostrowie Wielkopolskim zmian dokonano kilkanaście lat temu. Nadal jednak patronem jednej z ulic w centrum miasta jest Ludwik Waryński a jeden z ogrodów działkowych nosi imię 22 Lipca. Jednak działkowcom i mieszkańcom ulicy nazwy te nie przeszkadzają.

Kontrowersje i opór jakie wzbudza projekt nie rokują szybkiego rozprawienia się z reliktami przeszłości.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!