Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sto złotych - wczoraj i dziś. Kiedy z taką kwotą było łatwiej?

JOL
Stuzłotowy banknot - inny kolor, inna twarz, ale tych stówek w wielu portfelach jest mniej więcej tyle samo, co pół wieku temu. Kiedy siła nabywcza tego pieniądza była większa?

– Panie szanowny! Kup pan tę cegłę! Odpalasz pan stówkę – ocalasz pan główkę! Cegła tańsza od kapoty, kup pan cegłę od sieroty! No co jest, jak pragnę zakwitnąć?! Dawaj pan stówę i spływaj w podskokach! Bo tak ryło przenicuję, że będziesz nosem gwizdał!
To z filmu pt. „Ewa chce spać”, sprzed ponad pół wieku. Takie skojarzenie ze stówką ma dziś tyska malarka, Beata Wąsowska.

Był czas, zaraz po wojnie, że stówkę się dzieciom na cukierki dawało. Taki czas wrócił potem w latach 80.
Ale w latach 60. stówka to dla części społeczeństwa było sporo pieniędzy. W niektórych zakładach zarabiało się 1100-1500 zł. Dziś też są tacy, którzy za tyle muszą żyć przez miesiąc.

W latach 60. za stówkę można było sobie kupić niecałe 10 kg cukru, bo kosztował 10,50 zł. Za chleb płaciło się 8 zł, więc starczyłoby na 12,5 bochenka. Masło kosztowało 17,50 zł, więc byłoby niecałe sześć kostek.

A dziś? Jeśli cukier liczyć po 4 zł, to byłoby 25 kg. Jeśli chleb liczyć po 5 zł, to 20 bochenków. Masło też różnie, ale też starczyłoby na ponad 20 kostek. Mamy się więc lepiej niż pół wieku temu?

Co dziś znaczy stówka? Na co ją wydajemy?
- To cena dobrego koncertu. I wtedy nie żałuję takiego wydatku, ale gdyby mi te sto złotych przeszło nie wiadomo na co, to byłoby mi żal – przyznaje młody lędzinianin.

- Sto złotych? Dwa tygodnie życia – mówi będzinianka studiująca w Warszawie.

- Dwadzieścia litrów benzyny – dodaje Mieczysław Podmokły, zastępca prezydenta Tychów.

- Tydzień jazdy samochodem tylko do pracy – mówi Małgorzata Koszyk, księgowa w jednej z tyskich firm. – Sto złotych w portfelu to pieniądz nie na zakupy podstawowe, a tylko na drobne wydatki dnia codziennego.

- 100 zł to akurat za obiad dla dwóch osób w średniej restauracji. Wydane na zakupy żywności na obiad w domu dają cztery obiady dla czteroosobowej rodziny – wylicza Bogusława Popiołek, urzędniczka.

- Sto złotych to jedno wyjście do sklepu i zakupy na trzy dni dla rodziny – ocenia Teresa Paszek, mieszkanka Czułowa. – Ale już nie starczyłoby na wizytę u kardiologa, bo trzeba mieć 120 zł.

- 100 złotych to dla mnie także połowa miesięcznej opłaty za pobyt w przedszkolu mojego syna, jedna wizyta w aptece, gdy ja, a częściej moje dziecko jest chore, pół baku benzyny do samochodu, jedna wizyta w sklepie spożywczym i zakupy na dwa, trzy dni – przyznaje się Ewa Grudniok, rzecznik Urzędu Miasta w Tychach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto