Woli się jednak nazywać pracownikiem merytorycznym. – Mój poprzednik był administratorem, ja jestem twórcą – podkreśla. – Jestem reżyserem, pisarzem, wydawcą, producentem. Przez 20 lat prowadziłem różne teatry w kraju i za granicą. Jestem otwarty na wszelkie propozycje ze strony ludzi twórczych, od przedszkola po najstarszych; na wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia.
Do końca tego sezonu kulturalnego Teatr Mały pójdzie w dużej mierze drogą wytyczoną przez dyrektora Tomasza Kordona.
- Wykorzystam ten czas, żeby się wszystkiemu dobrze przyjrzeć – zapowiada Marczewski.
Jego celem jest Edynburg, a w nim międzynarodowy festiwal teatralny, gdzie chce trafić ze sztuką wyprodukowaną w Tychach. To w przyszłości. Nowy sezon zamierza otworzyć musicalem broadwayowskim pt. „Kabaret” w swojej reżyserii. Pokaże też w Tychach m.in. swoje spektakle o Edith Piaf z udziałem Moniki Węgiel oraz „Mistrza i Małgorzatę”. – Na te rzeczy znajdę pieniądze – podkreśla.
Budżet, jaki dostał od miasta, opiewa na 3 mln zł rocznie. – Przyjąłem go do wiadomości, podpisałem, więc teraz nie będę mówić, czy to mało, czy dużo. Dam sobie radę – zapewnia.
W nowym sezonie nie zabraknie też sprawdzonego już cyklu Teatr Konesera. – Czwarta edycja będzie. Może w nieco zmienionej formule, ale będzie – mówi Marczewski. – Może z nagrodą publiczności dla jej zdaniem najlepszego spektaklu. Mogę nawet sam tę nagrodę ufundować.
Nowy dyrektor ma własne studio filmowe. Zamierza je wykorzystać do rejestrowania różnych przedsięwzięć teatralnych.
Za jeden z celów stawia sobie łowienie i szlifowanie talentów, w różnych dziedzinach sztuki. – Może nie będzie to kolejna szkoła teatralna, ale na pewno chodzi mi o kształcenie tych wszystkich, którzy chcą się zmierzyć z różnymi formami sztuki, dotknąć tego, co lubią, rozwinąć się pod kierunkiem fachowca – mówi nowy szef Teatru Małego.
Tym wszystkim, którzy mu czynią zarzut z tego, że jest z Warszawy, mówi, że owszem, w Warszawie się urodził, ale jest przede wszystkim człowiekiem teatru, człowiekiem sztuki. Sztuki, która pomaga człowiekowi, a nie osacza go. – Za dużo wokół nas informacji o gwałtach, przemocy, za dużo strachu. To odbiera energię, zniechęca do życia. Trudno człowiekowi karmionemu takimi treściami wziąć życie w swoje ręce. Dlatego potrzebuje sztuki, która pomaga żyć, uskrzydla – mówi.
O afirmacji dobra, miłości i pomocy drugiemu człowiekowi traktuje jego książka pt. „Kocham cię”, która ukazała się pod pseudonimem Ammar.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?