Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pochody pierwszomajowe w Tychach. Wspomnienia [ZDJĘCIA]

Jolanta Pierończyk
- Cieszę się, że nie muszę nigdzie iść – mówi Grażyna Jurek. - Cieszę się, że skończył się ten smutny przymus – mówi dr Jan Czempas z Bierunia. - Czuję ulgę – przyznaje Józef Berger, były dyrektor LO w Bieruniu. Tak mówią ci, którzy przeżyli PRL-owskie pochody pierwszomajowe i przymusowe w nich uczestnictwo, łącznie ze sprawdzaniem obecności.

. – Brało się w tym udział wbrew sobie, ze strachu – nie ukrywa dr Jan Czempas. – Dziś wstydzę się, że nie byłem wówczas na tyle odważny, żeby powiedzieć: „Dość! Przecież to idiotyczne. Nie jestem w to niezaangażowany emocjonalnie, więc po co?” Ale wówczas nie było mnie na to stać.

– Zawsze towarzyszyło mi wtedy uczucie złości, że zmarnowany dzień – mówi architekt Andrzej Czyżewski.

- Najgorzej wspominam pochód w roku 1986, tuż po awarii w Czarnobylu. Nie byłem wówczas świadomy tego, co się stało. Na pochód zabrałem wtedy mojego syna, który wówczas był w wieku przedszkolnym. Wszyscy uczestnicy byli wówczas narażeni na skutki tego zdarzenia, ale na pewno najbardziej dzieci. A już taki przedszkolak jak mój syn nie musiał tam być – opowiada Jan Berger.

Pochody najbardziej doskwierały dorosłym. Dla dzieci były to radosne wydarzenia.

– Było tak kolorowo, wesoło – wspomina Grażyna Jurek. – Podobały mi się przemarsze pielęgniarek, pokazy przed trybuną. Tego dnia mama ubierała mnie i siostrę w stroje krakowskie. To było bardzo miłe. 1 maja kojarzy mi się też z uciekającymi balonami. Balony to była największa atrakcja. Niestety, miały to do siebie, że wyrywały się dzieciom z rąk i ulatywały w powietrze.

Radość pierwszomajowych pochodów skończyła się dla Grażyny Jurek wraz z dzieciństwem. Mniej sympatycznie było już w szkole, kiedy trzeba było wbijać się w obowiązkowe stroje i „radośnie” wznosić okrzyki: „Młodzież zawsze z partią” czy „Program partii – programem narodu”.
- Niektórzy mówili: pogromem narodu – przypomina sobie Grażyna Jurek.
A przed trybunami, na których zasiadały władze partyjne i przodownicy pracy, machało się chorągiewkami, kwiatami…

- Mój pierwszy pochód w życiu zawodowym przypadł w dość nieprzyjemny czas. Było dość zimno – opowiada. – A do tego lata 80. to już był zupełnie inny okres. Młodzież nie chciała nosić czerwonych flag. Trzeba było bardzo uważać, żeby ich nie wyrzucili gdzieś po drodze czy w inny niecny sposób się z nimi nie obeszli. Za takie zachowanie trzeba się by było tłumaczyć przed PZPR-em zakładu, do którego szkoła należała.

A Wy jak wspominacie pochody pierwszomajowe?
Może macie zdjęcia, które chcielibyście pokazać. Czekamy na nie na [email protected]

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto