Pięć lat temu powiedziała pani, że gruźlica wraca. Że coraz więcej zachorowań. Czy przez ten czas sytuacja się poprawiła?
Raczej pogorszyła. W statystykach jest niby lepiej, ale w praktyce – gorzej. Problem w tym, że słaba jest wykrywalność tej choroby. Często mylimy ją z zapaleniem płuc.
Co mogłoby pomóc w lepszym rozpoznawaniu gruźlicy?
Obowiązkowe, co dwa lata zdjęcia rentgenowskie płuc. Niestety, nie zawsze wchodzą one w zakres badań okresowych i trzeba by samemu za nie zapłacić, co kosztuje od 20 do 30 zł.
Ludzie nie boją się gruźlicy?
Raczej wstydzą, bo jest to choroba uchodząca za problem marginesu społecznego, a to nie do końca prawda. Może zapaść na nią każdy, kto ma obniżoną odporność, np. chorzy na cukrzycę, osoby długo leczone doustnie sterydami, chorzy na raka, ludzie po infekcji grypowej, kobiety po okresie ciąży… Wśród chorych na gruźlicę jest sporo młodych ludzi. Cztery-pięć przypadków rocznie w Tychach to gruźlica przywieziona z zagranicy. Zarażają się nią młodzi ludzie pracujący za granicą np. w Anglii, Irlandii…
Jak się ustrzec przed gruźlicą?
Tylko poprzez dbanie o swój system immunologiczny. Innego sposobu nie ma.
Można dziś umrzeć na gruźlicę?
Tylko na własne życzenie. Jeśli nie bierze się lekarstw, odmawia hospitalizacji.
A leczenie jest długie?
Trwa pół roku, choć po dwóch-trzech miesiącach chory może już wrócić do pracy.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?