Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

50 lat kapłaństwa księdza Resiaka, co kościół dał Nowosielskiemu ozdobić

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
W sobotę minęła 50. rocznica święceń ks. Franciszka Resiaka. O twórcy jednego z najsłynniejszych kościołów śląskich pisze Jolanta Pierończyk.

Dwa razy w życiu dostałem anonimy - przyznaje się ks. prałat Franciszek Resiak, emerytowany proboszcz parafii Ducha Świętego w Tychach. - Pierwszy raz, kiedy powstał kościół. Napisano wtedy: "Dach już jest. Kiedy będą ściany?" Drugi anonim nadszedł, gdy wnętrze kościoła pokryło się malowidłami Jerzego Nowosielskiego. Ktoś napisał, żebym sobie wziął te obrazki i się wynosił.

Anonimu z przeprosinami już nie było, choć z pewnością się proboszczowi należały za doskonały wybór i architekta (Stanisław Niemczyk, czechowiczanin osiadły w Tychach), i malarza, którzy wespół stworzyli unikatowe dzieło. Ze wszystkich siedemnastu kościołów tyskich ten jeden trafił do podręcznika do wiedzy o sztuce dla liceów i dzięki tej jednej świątyni Tychy znalazły się w albumie Krystyny Czerni pt. "Nowosielski".

Malowidła, które proboszcz miał sobie zabrać i się wynosić to słynne ikony Nowosielskiego. Sam kościół w swojej formie nawiązuje do polskiej architektury kościołów drewnianych, w których dominowała bryła dachu. Stąd pytanie w rzeczonym anonimie: "Dach już jest. Kiedy będą ściany?" Można by też rzec, że wnętrze kościoła jest nawiązaniem do wczesnochrześcijańskiego namiotu. Dość, że kiedy prof. Jerzy Nowosielski zobaczył obiekt, rzekł: "Na taki kościół czekałem. Po raz pierwszy, po wojnie, spotykam się z architekturą sakralną, bo wszędzie jest tylko budownictwo sakralne".

Od tego pierwszego spotkania minie w przyszłym roku 30 lat. Prof. Nowosielski nie żyje, a ks. prałat Resiak od 5 lat jest na emeryturze. W tym roku świętuje 50. rocznicę święceń kapłańskich.

25 czerwca 1961 r. ks. biskup Herbert Bednorz wyświęcił 29 młodzieńców. Jedenastu z nich nie żyje, czterech odeszło od kapłaństwa. Złotego jubileuszu w sutannie dożyło czternastu, wśród nich ks. prałat Franciszek Resiak, uczeń SP 11 im. św. Jadwigi Królowej Polski w Mysłowicach-Laryszu.

Na jego decyzję o kapłaństwie wpłynął ks. Alojzy Nowak, ówczesny proboszcz parafii Nawiedzenia NMP w Mysłowicach-Brzezince. - Był dla mnie wzorem dobrego duszpasterza, przykładem totalnego zaangażowania w pracę duszpasterską - mówi ks. prałat Franciszek Resiak.

Swoją pracę duszpasterską ks. prałat Resiak rozpoczynał na Śląsku Cieszyńskim, w Nierodzimiu i Jaworzynce. Spędził tam dziesięć lat, z czego siedem samodzielnego duszpasterstwa. Tylko trzy i pół roku był wikarym. Nie ukrywa, że ma cechy przywódcze. - Gdybym nie był księdzem, byłbym pewnie prywatnym przedsiębiorcą - przyznaje.

Był cztery razy proboszczem. Zbudował dwa kościoły parafialne i jeden cmentarny, wszystkie w Tychach. Przy swoim największym dziele - kościele Ducha Św. - chce być pochowany. Zna tu każdy kamień, każdą belkę, każde drzewko. Niektórych rzeźb by tu nie było, gdyby nie jego dobre serce. Za rzeźbę Chrystusa, który znajduje się na krzyżu nad wejściem do kościoła autor mógł wykształcić córkę. Chrystus, który jest na krzyżu na placu ułatwił start w powojskowe życie młodemu mężczyźnie.

Za dobro los mu dobrem odpłacał. Książka, którą pisze na temat swojego kapłaństwa i kościoła Ducha Św. będzie m.in. o szczęśliwych przypadkach, które pomogły dziełu tworzenia tego obiektu.

- To było budowanie przy ogromnym niedostatku pieniędzy. Należności wypłacałem w poniedziałek po niedzielnej kolekcie - opowiada jubilat. - I tak było do ostatniej wypłaty. Przy jednej z tych ostatnich stało się coś w rodzaju cudu. Kiedy szedłem do siebie po pieniądze, których nie miałem, nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Na progu stał parafianin. Przyniósł ofiarę na budowę cmentarza. Dokładnie tyle, ile miałem zapłacić człowiekowi, który czekał w kancelarii.

- Opatrzność pomogła mi też wtedy, kiedy odchodziłem na emeryturę i nie wiedziałem, gdzie się podzieję - ciągnie kapłan. - Nie stać mnie było na kupno mieszkania. Wtedy jedna z sióstr zakonnych powiedziała mi, że elżbietanki likwidują trzy domy zakonne. Jeden z nich był pod Tychami, na Wygorzelu. Niestety, do remontu, na który też nie miałem. Okazało się jednak, że w kopertach, które wraz z kwiatami ludzie wręczali mi na pożegnanie znalazło się akurat tyle, ile potrzeba było na remont. Własnoręcznie m.in. dobudował piękną altanę, sadzi kwiaty i drzewka w ogrodzie. We wszystkim towarzyszy mu labrador Bil.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto