Dziadek dał mi na komunię rower i powiedział, że będzie ze mnie kolarz. No i się ścigam - mówił po wygraniu pierwszego Kryterium Tyskiego Adam Ryś, wnuk byłego reprezentanta Polski, olimpijczyka z Meksyku, Zygmunta Hanusika. Adam mieszka na stałe w Niemczech, ale mając licencje kolarskie dwóch krajów, startuje w barwach KTS Tychy.
- W ubiegłym roku ścigałem się w Rudzie Śląskiej, teraz w Turawie i w Tychach - powiedział 16-letni Adam. - Najbardziej cieszę się, że wygrałem właśnie tyskie kryterium, bo imprezę tę organizował dziadek.
Adam wygrał, ale miał okazję po raz pierwszy obejrzeć w peletonie swego dziadka, który wystartował w wyścigu oldboyów. Zresztą wnuk pożyczył mu rower, bo pan Zygmunt nie mógł być gorszy od Ryszarda Szurkowskiego czy Stanisława Gazdy, którzy jechali na supermaszynach. Popularny ?Zyga? zrobił dwie rundki i podobnie jak Stanisław Gazda, dał za wygraną.
- Jestem w takiej formie, że cała nadzieja we wnuku - zażartował Hanasik. - A będzie z niego kolarz. Lubi rower, chce jeździć. Jest szybki, bardzo dobry na finiszu. W Niemczech chcą, żeby uprawiał kolarstwo torowe. Mnie to jednak nie przekonuje. W każdym razie czeka go sporo pracy i musi trochę... mniej jeść. Wczoraj, na przykład, sam zjadł kaczkę.
Rodzice Adama wyjechali z Polski, kiedy miał niespełna roczek. Mieszkają w Schweinfurcie i w tamtejszym klubie Adam ściga się od kilku lat. W tym roku rozpocznie naukę w 10. klasie "realschule".
- W Niemczech, podobnie jak w Polsce, najlepszych juniorów nagradza się kwotami pieniężnymi - stwierdził Adam. - Jednak są one mniejsze niż w Polsce. Za wygranie kryterium można dostać 40 euro czyli ok. 170 zł. W Polsce za taki sam sukces kolarz otrzymuje 200 - 300 zł...
- Młodzi lubią mówić o pieniądzach, co mnie denerwuje - wpada w słowo "Zyga". - Może dlatego, że moje pokolenie nie zaznało zawodowstwa w kolarstwie i nie przelicza wszystkiego na złotówki czy euro.
"Zyga" sięgnął do kieszonki i wyjął krzyżyk.
- To jest mój talizman - powiedział. - Dostałem go od matki, kiedy zacząłem się ścigać. Odpięła ten krzyżyk ze swojego różańca. Podróżował ze mną po całym świecie i teraz dam go Adamowi. Niech mu przyniesie szczęście.
O Hanusiku
Zygmunt Hanusik był nie tylko jednym z najlepszych polskich kolarzy, ale bodaj najzabawniejszym. Karol Madaj, były trener reprezentacji Polski, opowiedział dwie anegdoty o swoim podopiecznym...
- Startowaliśmy w Wyścigu Dookoła Holandii. Końcówka etapu, Hanusik na czele, rywale niezbyt mocni, a on przecież słynął z szybkości. Byłem pewien, że wygra i spokojnie czekałem na finisz. Tymczasem tuż przed metą został wyprzedzony! Zdenerwowałem się, podchodzę do niego i klnę na czym świat stoi. O on mi mówi: "To pan trenerze nie widzioł jak tam było ciasno, jak oni mnie dźwigli za łokcie?! Jożech kryncił nogami w lufcie i nie szło jechać..."
- Innym razem uczestniczyliśmy w wyścigu Dookoła Anglii. Przyjechał prezes PZKol Gołębiewski i na odprawie mówi ostro z pretensjami, że nic nie jedziemy, że nas nie widać.... Na drugi dzień Hanusik wygrał etap. Okazało się jednak, że w Anglii wysepkę trzeba objeżdżać z lewej strony, a "Zyga" pojechał z prawej. W komunikacie pojawił się stosowny zapis, odebrano Hanusikowi nagrodę i bonifikatę... Na kolejnej odprawie prezes zaczął krzyczeć na "Zygę".
- To jak w końcu prezesie? - pyta Hanusik. - Mom wygrywać czy przegrywać, bo obojętnie co robia pan mnie opieprza.
- Masz wygrywać "Zyga", ale w Anglii po lewej, a w Polsce po prawej stronie - odpowiedział prezes Gołębiewski.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?