Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ali-Aschab Nurbagandow - tyski masażysta opowiada, jak wygląda Korea [ZDJĘCIA]

JOL
Jolanta Pierończyk
- Korea to kraj ludzi aktywnych. Tam nie ma bezczynnego siedzenia na ławce. Widziałem wiekowych panów, którzy pod mostami, w cieniu, grali w golfa lub petankę. Widziałem babcie uprawiające gimnastykę, wykonujące ćwiczenia rozciągające. Ale nie może być inaczej, skoro od dziecka się tam ćwiczy, a jest gdzie, bo koreańskie place zabaw są jak nasze płatne siłownie – mówi Ali-Aschab Nurbagandow, tyski masażysta, który jako masażysta w barwach Bahrajnu był w Taegu na XIII Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce w dniach od 27 sierpnia do 4 września.

Spędził w Taegu trzy tygodnie. Oczywiście, głównie w pracy. Pobudka o 4.30. Lekkie śniadanko. Zawodnik – głównie płyny, owoce, odżywki. Około siódmej – ósmej wyjazd na stadion, a tam trening. Masażysta w pogotowiu, z apteczką pełną maści i różnych specyfików do regeneracji mięśni oraz z lodem do schładzania zawodnika. Taki trening trwa od pół godziny do godziny. Potem zawodnik wieziony jest melexem na stadion główny, a masażysta i lekarz podążają za nim.

Sam stadion – jak mówi Ali-Aschab Nurbagandow – był wspaniale usytuowany pomiędzy górami, co zapewniało mu doskonałą cyrkulację powietrza, dzięki czemu nie czuło się, że słupek rtęci sięgał 28-32 stopni Celsjusza. A do tego idealnie czysty. Sprzątających było mnóstwo, i ciągle uśmiechniętych. I zero komarów, bo wokół stadionu ustawione były słupy emitujące dźwięki odstraszające wszelkie insekty.

Pod opieką Alego była m.in. 24-letnia Lishan Dula, biegaczka z Etiopii, startująca w barwach Bahrajnu. – Ten maraton to było moje życiowe przeżycie – mówi masażysta. – Zobaczyłem, jak wygląda zawodnik po przebiegnięciu 45 km w takim upale. Jak jest odwodniony, jak się słania. Niektórzy lądują pod kroplówkami. Nade wszystko jednak trzeba wystudzić to strasznie rozgrzane ciało. Zawodników ładuje się do beczek z lodem, Amerykanie mieli kamizelki chłodzące, ja moją podopieczną okładałem workami z lodem. Temperatura jej ciała była tak wysoka, że w kilkanaście minut w workach była już tylko woda. Ale taki czas wystarczył, żeby Lishan wróciła do formy. Do tego jeszcze ze dwa litry płynów izotonicznych.

- Wbrew pozorom praca na takich zawodach jest łatwiejsza niż w moim gabinecie – mówi. – Lekkoatleci to bowiem wprawdzie twarde jak drewno mięśnie, do których trzeba dotrzeć, które trzeba rozmasować, ale to są ludzie zdrowi. Tam nie ma wypadniętych dysków, nie ma zwyrodnień kręgosłupa, nie ma przepuklin. Do takich stanów zawodnik nie może się doprowadzić. A zwykli ludzie nie dbają o profilaktykę. Przychodzą na masaż z poważnymi schorzeniami.

W dniach 12-18 września Ali-Aschab był na Mistrzostwach Świata Seniorów w Zapasach w Turcji.

Gdyby mógł jednak jeszcze raz pojechać na jedne z tych mistrzostw, na których był w tym miesiącu, to bez wahania wybrałby Koreę i lekkoatletów. – Afrykańscy zawodnicy bardzo serio podchodzą do sportu – mówi. – Wiedzą, że to ich szansa na wielkie zmiany w ich życiu, przepustka do innego świata i możliwość pomocy rodzinie. A zapasy robią dość nieczystym sportem. Tureccy zapaśnicy zachowywali się nie fair w stosunku do rywali. Przede wszystkim natarci byli jakimś proszkiem, który pod wpływem potu działał jak oliwa i przeciwnicy nie mieli z nimi szans, bo wyślizgiwali się im z rąk. A ponadto Korea, choć dla Europejczyka klimat trudniejszy od tureckiego, to jednak kraj bardzo przyjazny. Ludzie są niezwykle mili, skromni i bardzo dobrze zorganizowani.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto