18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Angry Birds: Na czym polega jej fenomen?

Kamil Babacz
40 milionów osób każdego miesiąca strzela z procy kolorowymi ptakami w kierunku świń, schowanych pod konstrukcjami z różnych materiałów. Zważywszy na zapowiadaną pogodę, w święta z pewnością dojdą kolejne tysiące. Dlaczego świat oszalał na punkcie "Angry Birds"? Fenomen gry próbuje wyjaśnić Kamil Babacz.

Gier komputerowych, które znają niemal wszyscy, jest tak naprawdę niewiele. To ścisły, niemal nienaruszalny kanon: "Pacman", "Pong", "Tetris", "Worms", "Super Mario Bros", w Polsce może popularny "Małysz", czyli "Deluxe Ski Jump" - prosta gra o tematyce skoków narciarskich, w którą 10 lat temu grano pewnie na niemal każdym komputerze w kraju. W 2009 roku przebojem wdarła się do niego nowa pozycja. Pod wieloma względami podobna do największych klasyków, ale jednak zupełnie inna. Stworzona nie na komputery, lecz telefony, sterowana nie myszką, lecz przy pomocy dotykowego ekranu.

Trafić ptakiem w świnię

Cała filozofia "Angry Birds" polega na wycelowaniu z procy małym, mocno opierzonym ptakiem w kierunku zielonych świń lub chroniących ich konstrukcji. Jeżeli uda nam się w nie trafić albo wszystkie świnie zostaną zgniecione elementami walących się fragmentów planszy, przechodzimy do następnego poziomu.

Polecamy: Oto sposoby na wiosenny podryw

Do dzisiaj "Angry Birds" ściągnięto z internetu ponad miliard razy! Nie tylko na smartfony. Sukces gry skłonił jej autorów do stworzenia wersji także na inne platformy - tablety, pecety czy konsole. Ponad 40 milionów osób każdego miesiąca strzela z procy kolorowymi ptakami w kierunku wrednych świń. Planowany jest nawet film animowany, który w 2016 roku miałby trafić do kin. Jego producentem ma być John Cohen (jeden z producentów filmu "Jak ukraść Księżyc").

Dlaczego świat oszalał właśnie na punkcie tej prostej gry zręcznościowej, a nie którejś spośród setek innych, dostępnych w internetowych sklepach z aplikacjami na telefony? Ciężko znaleźć jedno proste wyjaśnienie. Niezłym wydaje się to, które proponuje jeden ze współtwórców "Angry Birds" - Eoin O'Doherty z firmy Rovio.

Sprawdź też: Nietypowe stwory ze śniegu [ZDJĘCIA]

- "Angry Birds" stało się tak popularne, ponieważ ludzie chcieli grać w gry na swoim smartfonie. Twórcy silnika gry świetnie wykorzystali możliwości urządzeń z ekranami dotykowymi. To gra, w którą może zagrać każdy, bo po włączeniu od razu wie, o co w niej chodzi. Jest bardzo prosta, a przy tym zapewnia mnóstwo zabawy - wyjaśniał mi O'Doherty podczas tegorocznego Festiwalu Fantastyki Pyrkon 2013, na którym był jednym z głównych gości.

Tylko że gier prostych, zapewniających sporo zabawy i zrozumiałych dla każdego jest bardzo wiele. Co więc wyróżnia "Angry Birds"? W dużej mierze to, o czym twórcy gier wspominają już mniej chętnie - znakomity marketing i znajomość psychologii zachowań graczy. Niewątpliwym sukcesem twórców "Angry Birds" jest dotarcie do osób, które na co dzień nie grają w gry.

Grasz, bo nie jesteś graczem

Spotkanie z Eoinem O'Dohertym na Pyrkonie zapowiadano jako wykład jednego z twórców "Angry Birds" poświęcony procesowi tworzenia gry. Pracownik firmy Rovio szybko wyjaśnił nieporozumienie. O'Doherty zajmuje się przede wszystkim integracją gry z Facebookiem. Jego prezentacja dotyczyła gier typu F2P (free-to-play), w których podstawowe wersje można grać za darmo. Ich autorzy zarabiają na reklamach, urozmaiceniach i dodatkowych funkcjach. Jedną z takich gier jest "Angry Birds".

O'Doherty wyjaśniał, że początkowo darmowe gry tworzone były niemal wyłącznie na Facebooka. Użytkownicy serwisu byli skłonni grać w proste gry tylko dlatego, że widzieli, że grają w nie też ich znajomi. Nie byli więc "nerdami" (fanatycznymi graczami), bo ci są przecież nieprzystosowani do życia społecznego, a Facebook to w końcu serwis społecznościowy. Nagle więc w gry zaczęły grać osoby, które nigdy żadnej nie kupiły. Co więcej - okazało się, że chcą płacić za dodatkowe funkcje.
Mniej więcej w tym samym momencie na rynku pojawiły się smartfony, z iPhonem na czele. Ich posiadacze zapragnęli bawić się swoim wyposażonym w duży ekran telefonem - już nie tylko na Facebooku, ale także samodzielnie. Trzeba było więc sprzedać im coś nowego, innego od znanego "Ponga" czy "Tetrisa". Eoin O'Doherty ma rację - potrzebna była gra, która dobrze wykorzysta możliwości ekranu dotykowego, a przy tym nie będzie trudna.

W autobusie, na wykładzie i…

Być może najlepiej podsumował miłośników "Angry Birds" Peter Griffin, główny bohater animowanego serialu komediowego "Family Guy" (w Polsce wyświetlanego jako "Głowa rodziny"). W odcinku wyemitowanym 15 marca, Peter, który właśnie odkrył w sobie pasję do spadochroniarstwa, z impetem ląduje w kilku bardzo różnych miejscach - bibliotece, mieszkaniu, na szczycie repliki wieży Eiffla w Las Vegas oraz… na planszy gry "Angry Birds". Gdy nie udaje mu się zabić jednej ze świń, wypomina grze, że i tak 90 procent osób gra w nią, siedząc na sedesie.

Opowiedziałem ten fragment odcinka Eoinowi O'Doherty'emu. Przyznał, że żart, choć oczywiście przerysowany, jest trafny. Strzelamy ptakami we wredne, zielone świnie, gdy się nudzimy - w autobusie, tramwaju, poczekalni, czy podczas mało ciekawego wykładu. Ale czemu akurat postaciami są ptaki i świnie?

- Myślę, że dlatego, że są po prostu zabawne. Postacie ptaków i świń są dziwaczne, ale jednocześnie jakoś tu pasują. Ludzie zastanawiają się, dlaczego ptaki i świnie, ale zaraz stwierdzają, że w jakiś sposób ma to sens. Ciężko powiedzieć dlaczego, ale uśmiechasz się, kiedy widzisz je na ekranie. To zabawne, ile osób uwielbia te świnie i uważa je za urocze, choć przecież grają role czarnych charakterów - mówił O'Doherty.

Podobno twórcy gry zdecydowali się uczynić zielone świnie czarnymi bohaterami z powodu panującej w czasie jej powstawania, głównie w nagłówkach gazet, pandemii świńskiej grypy. Ptaki są złe na świnie, ponieważ te podkradły im jaja. Prawda, że słodkie?

Nie karać graczy

Mechanizm, kryjący się za sukcesem gry, świetnie rozszyfrował Nick Wingfield z "The Wall Street Journal".

- Gry takie jak "Angry Birds" mają uroczą, ciepłą stronę wizualną, rozśmieszające dźwięki i system nagród, który sprawia, że gracze czują się dobrze - pisze Nick Wingfield w artykule zatytułowanym "Dlaczego nie możemy przestać grać".

Wingfield zwraca uwagę, że gdy graczowi uda się zakończyć poziom, telefon rozbrzmiewa falą aplauzu. Oprócz nieco wrednych (ale uroczych!) min świń w przypadku porażki, gra w ogóle nie karze swoich graczy. Jest za to zrozumiała dla każdego, komunikując się z graczem przede wszystkim kolorowym obrazem.

- "Angry Birds" ma pewnie wiele wspólnego z klasycznymi grami w sposobie, w jaki działa. Dlatego uwielbiam tę grę. Jest bardzo prosta, przez co przypomina klasyki takie jak Mario. To prosty pomysł, który nie został przekombinowany i który każdy może zrozumieć, niezależnie od języka, którym się porozumiewa czy swojego wieku - mówi Eoin O'Doherty.

Moglibyśmy się grą znudzić, ale jak argumentuje dziennikarz "The Wall Street Journal", gramy krótko i dla poprawienia humoru. A nawet jeżeli skończymy całą grę, autorzy już zdążyli przygotować nam szereg nowych poziomów - nawiązujących do pór roku albo nawet przypominających świat i postacie "Gwiezdnych Wojen".

Czy mamy do czynienia z fenomenem, który wpisze się na stałe w encyklopedię popkultury? Eoin O'Doherty wierzy, że właśnie tak będzie:

- Nawet jeżeli sama gra nie będzie już tak popularna, to marka i postacie pozostaną rozpoznawalne. Poza tym gra na pewno będzie się rozrastać, powiększy się jej świat. Będziemy ją nadal rozwijać, dodawać kolejne postacie i elementy - zapewnia.

Pracownicy firmy Rovio mają w rękach markę, którą mogą eksploatować jeszcze przez długi czas. Na razie kilka kanałów telewizyjnych na świecie emituje kreskówkę z bohaterami gry. Być może prawdziwy szał nastąpi dopiero, gdy za trzy lata do kin trafi pełnometrażowy film z postaciami gry komputerowej. Może być jednak tak, że o grze powoli wszyscy zapomną. A wtedy, choć Eoin O'Doherty uważa, że "Angry Birds" świetnie sprawdza się takie, jakie jest, mogą powstać trójwymiarowe, bardziej skomplikowane wersje gry. Tak jak wcześniej odświeżano podstarzałe legendy "Worms" i "Super Mario Bros". Tymczasem w święta zamiast próbować odbijać ukradzione jajka wirtualnych ptaków, proponuję zagrać w inną grę - tradycyjne polskie tłuczenie jajek.

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto