Zastanawiałem się dlaczego, ja ciągle tak emocjonalnie podchodzę do tego monologu. Przecież to już tyle lat minęło. Czas na dystans. A ja ciągle z takim zaangażowaniem, tak na gorąco… Dopiero niedawno zrozumiałem, że to chyba dlatego, iż ja bardzo polubiłem tego Augusta z tamtego okresu. Tego młodego człowieka, który ciągle w drodze, z mnóstwem pytań, na które rzadko można było znaleźć odpowiedź – mówi prawie 90-letni August Kowalczyk, aktor i reżyser, który u progu swojego dorosłego życia, na półtora roku, stał się numerem 6804 w KL Auschwitz.
To bodaj najbardziej znany numer obozowy w Polsce. Zawarty jest w tytule rzeczonego monodramu, z którym aktor od blisko 30 lat jeździ po różnych szkołach nie tylko Polski. Ten tytuł to „6804 – czyli z pamięci gawęda osobista Augusta Kowalczyk, byłego więźnia KL Auschwitz”. A jest to opowieść o obozowej codzienności i spektakularnej ucieczce młodych więźniów z karnej kompanii. Postanowił przedstawić ją 6804 razy (wielokrotnie także m.in. w Tychach). Do końca zostały już tylko 32 spektakle. We wrześniu aktor zamierza wystąpić po raz ostatni. Do tej pory tę niesamowitą historię usłyszało około 3 mln młodych ludzi.
Ile osób poznało ją z książki pt. „Refren kolczastego drutu” (której 3. wydanie ukazało się latem 2010), tego nikt nie zliczy.
Historię niezwykłego życia Augusta Kowalczyka dopowiada jego nowo wydany tomik wierszy pt. „Najtrudniej z sobą”, którego promocja odbyła się w Tychach.
„Niech te wiersze/ będą moją twarzą/ twarzą mej duszy./ Niechaj więc z profilu/ i en face pokażą/ istotę ludzką/ w meandrach świata/ nazywanych życiem,/ może modlitwą/ niektóre z nich będą…” – pisze w wierszu „Mój siódmy krzyżyk”, który otwiera ten tomik.
„Posłałeś w piekło,/ ominąłeś nawet czyściec,/ jakbyś pragnął doświadczyć szczególnie,/ posłałeś dziecko, które z powołania Twojego/ pragnęło przez życie całe/pełnić posługę kapłańską./ I oto szatan skrył się za głód,/ strach,/ ból,/ mękę konania,/ za śmierć zwielokrotnioną dymem/ krematoriów” – skarży się w innym.
Bo August Kowalczyk chciał być księdzem. Jego mama kupiła już nawet materiał na sutannę. Ale wybuchła wojna, a 4 grudnia 1940 roku 19-letni August Kowalczyk przekroczył słynną bramę KL Auschwitz. Do dziś most na Wiśle, a potem majaczące w oddali wieże strażnicze obozu w Brzezince wywołują w nim dreszcz emocji.
Mimo to wraca tam. Angażuje się w propagowanie prawdy o Kl Auschwitz. Jest wiceprezesem Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem i przewodniczącym Krajowej Rady Polskiej Unii Ofiar Nazimu. Angażuje się w organizację obchodów ważniejszych rocznic wyzwolenia KL Auschwitz. Odsłaniał Oświęcimski Pomnik-Krzyż z tablicami w Bojszowach, a teraz czeka na ukończenie Pomnika-Hospicjum Miastu Oświęcim.
Ten rok jest rokiem trzech ważnych w życiu Augusta Kowalczyka wydarzeń: ukończenia budowy wspomnianego pomnika-hospicjum, 90. urodzin i 6804. przedstawienia wspomnianego monodramu.
Te wszystkie przedsięwzięcia podejmował w myśl Herbertowskiego przykazania z „Pana Cogito”: „Ocalałeś nie po to aby żyć/ masz mało czasu trzeba dać świadectwo".
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?