Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Basen w Tychach: Niepełnosprawna skarży się, że została źle potraktowana

Jolanta Pierończyk
Katarzyna i Łukasz Muchowie
Katarzyna i Łukasz Muchowie Jolanta Pierończyk
Basen w Tychach: Niepełnosprawna skarży się, że została źle potraktowana. Dyrektor MOSiR-u nie daje wiary.

Ej, co ty tu robisz? Tobie nie wolno tu przebywać!, niemal skandowała pracownica basenu miejskiego do mojego męża, który przyszedł do przebieralni dla niepełnosprawnych, żeby pomóc mi się ubrać - mówi zbulwersowana Katarzyna Mucha.
W jej pamięci tkwią nie tylko ten ton i te słowa, ale i widok nagle otwierających się drzwi, bez żadnego pukania.
- Ledwo zdążyłam zasłonić się ręcznikiem - wspomina pani Katarzyna.
Całą sytuację opisała w piśmie, który wysłała do dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Marcina Staniczka. Było tam i to, że pani Katarzyna usłyszała, iż powinna się przebierać w szatni mężczyzn. I że mówiąc to, pracownica też pozwoliła sobie na formę „ty”.

Odpowiedź z MOSiR-u przyszła szybko. Niestety, dyrektor autorytatywnie stwierdził, że pracownica nie mówiła do państwa Muchów per „ty”. I m.in. dodał, że to, iż pani będzie potrzebować pomocy męża, który będzie musiał z tego powodu wejść do damskiej szatni, powinni zgłaszać przy kasie.
- Zgłaszamy. Zawsze zgłaszamy - zapewniają Katarzyna i Łukasz Muchowie.

Arcytrudna decyzja, bo słowo przeciwko słowu. Państwo Muchowie twierdzą, że taka sytuacja miała miejsce, dyrektor Marcin Staniczek zapewnia w piśmie, że nie mogła zaistnieć. Wierzy swoim pracownikom.

Skądinąd jednak wiemy, że niepełnosprawni bywają źle traktowani w miejscach publicznych. Znana nam z imienia i nazwiska tyszanka była świadkiem skandalicznego zachowania pani kierującej autobusem MZK Tychy, która mocno wyżywała się na starszym mężczyźnie na wózku inwalidzkim, bo żeby mógł wsiąść do autobusu, a dwa przystanki dalej z niego wysiąść, ona musiała ruszyć się ze swojego miejsca i wyciągnąć specjalną platformę. Taki był jej obowiązek, a mężczyzny na wózku - prawo do skorzystania z takiej możliwości.
Niestety, nasłuchał się przykrości, a co gorsza, nikt nie stanął w jego obronie.

- Ja, niestety, też nie, bo jechałam z dzieckiem i nie chciałam narażać go na sytuację, w której musiałabym z tą panią wejść w jakąś utarczkę słowną. Żałuję jedynie, że post factum nie zdobyłam się na opisanie tego zdarzenia i wysłania Przedsiębiorstwu Komunikacji Miejskiej - mówi.

Sama Katarzyna Mucha przyznaje, że trudno być niepełnosprawnym w naszym społeczeństwie. Że nawet tam, gdzie teoretycznie wszystko jest przygotowane z myślą o niepełnosprawnych można usłyszeć przykre słowa.
- Czasem naprawdę sił nie starcza, żeby korzystać z przysługujących nam praw. Bo prędzej człowieka zjedzą, rozszarpią niż zrozumieją - mówi pani Katarzyna.
W rzeczonej pływalni zdarzyło się kiedyś, że kasjerka zakwestionowała jej legitymację uprawniającą do ulgi. Pani Katarzyna usłyszała, że powinna okazywać oryginał orzeczenia o inwalidztwie, a nie jakąś legitymację.

Byliśmy z dyrektorem Marcinem Staniczkiem na pływalni, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście wśliźnięcie się męża pani Katarzyny do przebieralni dla niepełnosprawnych tak bardzo naruszało prywatność innych kobiet. Naszym zdaniem, nie. Ale sprawy by zupełnie nie było, gdyby tuż przy pomieszczeniu dla niepełnosprawnych zawiesić efektowną zasłonkę zamykającą widok na resztę szatni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto