Bercik ukradł gwizdek

- Koledzy chyba nie chcą mnie puścić na lód. Kolejny raz stoję na bramce - żali się prezydent Andrzej Dziuba. Po chwili znika w szatni. Kiedy po kilkunastu minutach z niej wychodzi, w rękach dzierży zielony kask w kolorowe gwiazdki, na nogach ma potężne ochraniacze, a w ręce trzyma hokejowy kij. Podobnie wygląda kilkunastu jego kolegów - tyskich samorządowców z drużyny NCHL (Nasi Championi Lodowi). Choć na chwilę oderwani od urzędowych stołków, mogą spełnić marzenia z dzieciństwa i zostać prawdziwymi hokeistami.

Politycy, estradowcy, sportowcy

Po drugiej stronie "barykady" już pręży się drużyna przyjaciół Radka Gilewicza. Team złożony przede wszystkim ze świetnie znanych piłkarzy (Mariusz Śrutwa, Michał Probierz, Artur Toborek, Waldemar Fornalik i Jerzy Brzęczek) sprawia wrażenie dobrze przygotowanych do spotkania. Pewne wątpliwości budzą jedynie Krzysztof Hanke, czyli popularny Bercik, oraz Grzegorz Stasiak z programu "Nauka Jazdy". Zamiast obmyślać finezyjne strategie wolą, ku uciesze oblegających ich osób, dowcipkować i opowiadać kawały.

Taka atmosfera panowała podczas niedzielnego meczu "Gwiazdy na Gwiazdkę".

Oprócz stworzenia dobrej zabawy mecz miał na celu zebranie pieniędzy na rzecz Przedszkola nr 12. Każdy zakupiony bilet, w cenie 5 złotych w całości wspomagał ten cel. Ponadto na trybunach kwestowali uczniowie z Gimnazjum nr 1.

Kijem w sędziego

"Bercik" bramki w spotkaniu nie strzelił, ale za to wyróżnił się tym, że najpierw - oddając strzał - huknął jednemu z sędziów kijem prosto w kask, a drugiemu przy wykonywaniu rzutów karnych "gwizdnął" sprytnie gwizdek.

- Jo tego tak łatwo nie popuszcza. Kaj leziesz, zaroz beda gwizdoł - krzyczał wymachując rękoma. Tym sposobem aktor protestował przeciwko nie uznaniu strzelonej przez niego bramki.

To jest krwawy sport!

Nie brakowało również charakterystycznych dla tego sportu bójek. Podczas jednej z nich pochodząca z Tychów hokeistka Karolina Jurkiewicz wdała się w konflikt z Michałem Probierzem. Przez ochronną kratkę na kasku atakowała oczy piłkarza, który z kolei - jako gentleman - "tylko" targał Karolinę za warkocze. W efekcie oboje wylądowali na dwie minuty na ławce kar.

- To jest krwawy sport! - żywo komentował spokojny na co dzień Mariusz Śrutwa.

Lekarstwo z puszki

W wyjątkowych sytuacjach na taflę wjeżdżała tak zwana pomoc medyczna. Szybko okazało się jednak, że apteczkę tego dnia wyposażyły... Tyskie Browary Książęce i zamiast medykamentów, z walizeczki wysypywały się puszki złocistego napoju. Takim właśnie sposobem przywrócono z powrotem do gry Radka Gilewicza.

Najbardziej tego wieczoru liczyła się dobra zabawa, więc jedynie z kronikarskiego obowiązku wypada zaznaczyć, że Nasi Championi Lodowi polegli w walce z drużyną przyjaciół Radka Gilewicza 1:2.

Przed wspomnianym pojedynkiem odbył się mecz pomiędzy zwycięską pierwszą drużyną GKS, a zespołem Oldbojów.