Bieruń: Ludzie boją się, że znów ich zaleje

- To była nasza wspólna decyzja. Przy pomocy prawników przygotowujemy właśnie pozew zbiorowy - mówi Marek Stelmaczonek z komitetu powodziowego Bijasowice. - Naszym zdaniem lokalne władze nie stanęły na wysokości zadania po majowych powodziach i istnieje ogromne ryzyko, że przepadną pieniądze przyznane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na naprawę szkód. Z tych funduszy trzeba się będzie rozliczyć, a wszystko wskazuje na to, że pójdą w błoto.

Jak twierdzi, wał na Gostynce, przerwany w maju, nie został należycie naprawiony i w ubiegłym tygodniu, kiedy bardzo niebezpiecznie podniósł się stan wody w rzece, ich wciąż remontowanym domom groziło ponowne zalanie. 1 września bijasowiczanie sami zresztą ten wał uszczelniali.

- Wał został tylko tymczasowo załatany łupkiem. Wystarczyłoby pół godziny, żeby woda go wypłukała i mielibyśmy powtórkę z majowego koszmaru - żali się Stelmaczonek. - Sami musieliśmy zorganizować piasek i folię, żeby się przed tym obronić. Przecież to nie do pomyślenia!

Władze powiatu nie poczuwają się jednak do żadnych zaniedbań. - Przecież mieszkańcom pomagała w zeszłym tygodniu powiatowa straż pożarna. Starostwo nie ma innych narzędzi do walki z żywiołem - rozkłada ręce starosta Piotr Czarnynoga. - Rozgoryczenie mieszkańców jest pewnie skierowane głównie przeciwko Skarbowi Państwa i jesteśmy w stanie się z tym rozczarowaniem utożsamić.

Skarb Państwa powodzianie też zamierzają skarżyć. Pozew do prokuratury złożą w przyszłym tygodniu.