Dla braci Pruksów był to wyjątkowy mecz. W ubiegłym sezonie Damian i Rafał grali razem w Big Starze Tychy, w sobotę - po raz pierwszy przeciwko sobie. Starszy z braci, Damian, występuje obecnie w AZS Gliwice (student Politechniki Śląskiej) i przyjechał zmierzyć się z dawnymi kolegami.
- Koledzy - kolegami, ale na parkiecie byliśmy po prostu rywalami - powiedział Damian. - Nie kryję, że bardzo zależało mi na korzystnym wyniku, chciałem pokazać się kibicom z jak najlepszej strony. Big Star to jednak drużyna bardziej od nas doświadczona, solidna i dlatego przegraliśmy. Popełniając tyle błędów co my, trudno myśleć o wygranej, zwłaszcza, że rywal potrafił je bardzo skrupulatnie wykorzystać.
Tym razem w hali przy ul. Borowej było wyjątkowo spokojnie - żadnych dreszczowców, dramatycznych momentów, huśtawki nastrojów, nerwowego odliczania sekund... Nic z tych rzeczy. Tyszanie mieli ten mecz wygrać i wygrali, cały czas trzymając rywali na dystans.
Trzy kwarty Big Star wygrał 25:16, 25:20, 23:18, czwartą przegrał 16:21. Rezultaty te nie oddają w pełni przewagi tyszan, którzy do przerwy prowadzili 50:36, a na początku czwartej kwarty ich przewaga urosła do 81: 60. Pozwalali sobie nawet na "drobne przyjemności" i zagrywki pod publiczkę. W pewnym momencie Marek Jaremko uwolnił się spod opieki i sam pomknął pod kosz rywali. Pokozłował przez chwilę, krzyknął na Mariusza Markowicza, a kiedy ten dobiegł, Jaremko dograł mu piłkę i "młody" zdobył kosza.
Pod koniec meczu te harce musiały się skończyć, bo AZS zaczął nadrabiać straty. Ostatecznie Big Star wygrał z przewagą 14 punktów, notując czwarte z rzędu zwycięstwo.
Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?