MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Big Star wystraszył lidera, ale przegrał 90:102

Leszek Sobieraj
Tyskich koszykarzy dopingowali kibice, którzy przynieśli na mecz bęben. Fot. Zbigniew Marszałek
Tyskich koszykarzy dopingowali kibice, którzy przynieśli na mecz bęben. Fot. Zbigniew Marszałek
Jeszcze niedawno oglądał w Chicago mecz "Byków" z Indiana Pacers, pozował do zdjęć z gwiazdą NBA Scottie Pippenem, a w sobotę usiadł na ławce rezerwowych Big Star Tychy, by obejrzeć, jak grają jego dawni koledzy.

Jeszcze niedawno oglądał w Chicago mecz "Byków" z Indiana Pacers, pozował do zdjęć z gwiazdą NBA Scottie Pippenem, a w sobotę usiadł na ławce rezerwowych Big Star Tychy, by obejrzeć, jak grają jego dawni koledzy. Zbigniew Białek, wychowanek MOSM Tychy, obecnie zawodnik Czarnych Słupsk, ma spore szanse, by niebawem wystąpić w najbardziej prestiżowych rozgrywkach koszykarskiego świata - NBA. W Chicago przebywał na zaproszenie swego menedżera Dwighta Manleya i niemal tuż po powrocie do Polski zjawił się tyskiej hali na jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań tej części sezonu, czyli meczu na drugoligowym szczycie między Big Starem a obecnym liderem Sokołem Łańcut.

Wielu kibiców, którzy zobaczyli wbiegającą na parkiet drużynę z Łańcuta i trzech dryblasów o głowę przewyższających najwyższych koszykarzy w tyskiej ekipie, było czarnych myśli. Tymczasem po kilku minutach Big Star objął prowadzenie 16:12 i stale powiększał przewagę. Goście nie potrafili wykorzystać atutu, jakim jest wzrost, bowiem tyszanie zagrali bardzo skutecznie, żeby nie powiedzieć - agresywnie w obronie i byli znacznie skuteczniejsi. Dawno już nie rzucili tyle razy za trzy punkty, a Paweł Olczak przechodził samego siebie. Zdobyć w meczu z liderem 37 punktów to nie lada sztuka. O przewadze Big Stara świadczy najlepiej fakt, że gospodarze mieli czas na indywidualne popisy. Największy aplauz wzbudził Marek Jaremko i jego rajd przez cały parkiet, podczas którego mijał graczy Łańcuta jak kołki w płocie. Akcja zakończyła się efektownym wsadem.

Po pierwszej części meczu Big Star prowadził 60:48, ale po przerwie dość szybko kibice przekonali się, że goście nie zamierzają rezygnować, co udowodnili w trzeciej kwarcie, wręcz nokautując tyszan (Łańcut wygrał 29:9). Role się odwróciły - Big Star stracił impet i skuteczność, oddając inicjatywę rywalom, którzy w ostatniej odsłonie wyraźnie panowali na parkiecie cały czas utrzymując kilkupunktową przewagę. Choć Łańcut wygrał ostatnią kwartę tylko przewagą czterech punktów (25:21) straty, jakie ponieśli tyszanie w trzeciej kwarcie, okazały się nie do odrobienia, tym bardziej, że w końcówce brakowało już sił, by wytrzymać narzucone przez rywali tempo. Łańcut wygrał 102:90.

Big Star Tychy: Damian Pruksa 11 (4), Marek Jaremko 16, Robert Rojek 14 (2), Tomasz Bzdyra 4, Paweł Olczak 37 (5) oraz Radosław Broda 8 (2), Jarosław Feith 0 i Łukasz Kaczmarski 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto