Figowe krzaczki w kolekcji Anny Bołdys wyrosły z nasion wydobytych z fig przywiezionych z Bułgarii. Wspomnieniem Rzymu jest też palma krzaczasta wyhodowana z nasionek zebranych na przyhotelowych palmach . O Francji przypominają sosny pini, oliwki oraz jakaranda, która na noc zamyka swoje wąziutkie listki. Z Teneryfy przyjechała waszyngtonia, czyli palma pustynna. Jest tu i spory cereus, i cykas - najstarsza w świecie paproć; są dziwidło, czyli parasolnik, komarzyca lub plektrantus, lantana, araukaria, nolina, szafirowa burza, złoty deszcz, ołownik, eukaliptusy …
Trudno wymienić wszystkie rośliny Anny Bołdys. Są jej wielką miłością, radością i lekiem na całe zło. Wśród nich odpoczywa, zapomina o kłopotach i zachwyca się ich "instynktem" samozachowawczym. - Spadnie taki listek kalanchoe na ziemię, niby niepotrzebny, jakby na straty. A tu za jakiś czas wypuszcza nową roślinkę. A więc był po coś. Jak w życiu, gdzie wszystko jest po coś - mówi.
Anna Bołdys jest katechetką w Zespole Szkół Sportowych w Mysłowicach, gdzie założyła koło miłośników kwiatów i uczy jego członków pielęgnacji roślin oraz walki z chorobami, zabiera ich na wystawy florystyczne, obdziela sadzonkami… - Jaka to radość, kiedy po latach spotykam dawnego ucznia i mi mówi, że zakwitł mu kaktus, którego mu kiedyś podarowałam - mówi.
Ale taka ogromna kolekcja to nie tylko radość, ale i mnóstwo pracy. Samo podlewanie zajmuje godzinę, w upały raz w ciągu dnia podlać nie wystarczy. - Nie byłoby mowy o żadnych wyjazdach, nawet najkrótszych. gdyby nie rodzice, którzy pod moją nieobecność opiekują się moimi roślinami - podkreśla.
Oczywiście, do tego jeszcze dochodzi nawożenie, obcinanie, formowanie, obrywanie zeschłych kwiatów, itd.
Potrafi wstać w środku nocy, gdyby się jej przypomniało, że nie podlała roślin. Nie przejdzie obojętnie obok żadnej, jeśli widzi, że się jej dzieje krzywda. Z litości kupuje w kwiaciarniach najbrzydsze egzemplarze. Tak było z pięknym dziś krotonem chińskim, który kosztował 99 gr.
Największym utrapieniem ogrodników jest nasz klimat, który nie rozpieszcza latem, a zimą wręcz psuje efekty pracy, jeśli nie ma się zimowego ogrodu i donice trzeba upychać w piwnicy oraz na klatce schodowej. Annie marzy się oranżeria.
Na razie Annie spełniają się marzenia o kolejnych roślinach. - Jednym z nich było drzewko oliwne. Chciałam mieć roślinę kojarzącą się z Ziemią Świętą i mam - mówi.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?