Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chełm Śląski: Poznajcie wyjątkowy ogród i kolekcję roślin Anny Bołdys [ZDJĘCIA]

Jolanta Pierończyk
Anna Bołdys i część jej ukochanego ogrodu, w utrzymaniu którego pomagają jej rodzice, Maria i Jan Bołdysowie
Anna Bołdys i część jej ukochanego ogrodu, w utrzymaniu którego pomagają jej rodzice, Maria i Jan Bołdysowie Jolanta Pierończyk
Zaczęło się od różowego oleandra. Dokładnie 20 lat temu. Przy basenie na zielonej szkole różowe oleandry były zachwycające. Wystarczyła jedna szczepka, by kilka lat później ich maleńki brat zakwitł w ogrodzie Anny Bołdys w Chełmie Śląskim. Kremowego oleandra przywiozła sobie z Bułgarii, białego przywieźli przyjaciele z Grecji, bordowy jest pamiątką po wycieczce do Rzymu.

Figowe krzaczki w kolekcji Anny Bołdys wyrosły z nasion wydobytych z fig przywiezionych z Bułgarii. Wspomnieniem Rzymu jest też palma krzaczasta wyhodowana z nasionek zebranych na przyhotelowych palmach . O Francji przypominają sosny pini, oliwki oraz jakaranda, która na noc zamyka swoje wąziutkie listki. Z Teneryfy przyjechała waszyngtonia, czyli palma pustynna. Jest tu i spory cereus, i cykas - najstarsza w świecie paproć; są dziwidło, czyli parasolnik, komarzyca lub plektrantus, lantana, araukaria, nolina, szafirowa burza, złoty deszcz, ołownik, eukaliptusy …

Trudno wymienić wszystkie rośliny Anny Bołdys. Są jej wielką miłością, radością i lekiem na całe zło. Wśród nich odpoczywa, zapomina o kłopotach i zachwyca się ich "instynktem" samozachowawczym. - Spadnie taki listek kalanchoe na ziemię, niby niepotrzebny, jakby na straty. A tu za jakiś czas wypuszcza nową roślinkę. A więc był po coś. Jak w życiu, gdzie wszystko jest po coś - mówi.

Anna Bołdys jest katechetką w Zespole Szkół Sportowych w Mysłowicach, gdzie założyła koło miłośników kwiatów i uczy jego członków pielęgnacji roślin oraz walki z chorobami, zabiera ich na wystawy florystyczne, obdziela sadzonkami… - Jaka to radość, kiedy po latach spotykam dawnego ucznia i mi mówi, że zakwitł mu kaktus, którego mu kiedyś podarowałam - mówi.

Ale taka ogromna kolekcja to nie tylko radość, ale i mnóstwo pracy. Samo podlewanie zajmuje godzinę, w upały raz w ciągu dnia podlać nie wystarczy. - Nie byłoby mowy o żadnych wyjazdach, nawet najkrótszych. gdyby nie rodzice, którzy pod moją nieobecność opiekują się moimi roślinami - podkreśla.
Oczywiście, do tego jeszcze dochodzi nawożenie, obcinanie, formowanie, obrywanie zeschłych kwiatów, itd.

Potrafi wstać w środku nocy, gdyby się jej przypomniało, że nie podlała roślin. Nie przejdzie obojętnie obok żadnej, jeśli widzi, że się jej dzieje krzywda. Z litości kupuje w kwiaciarniach najbrzydsze egzemplarze. Tak było z pięknym dziś krotonem chińskim, który kosztował 99 gr.

Największym utrapieniem ogrodników jest nasz klimat, który nie rozpieszcza latem, a zimą wręcz psuje efekty pracy, jeśli nie ma się zimowego ogrodu i donice trzeba upychać w piwnicy oraz na klatce schodowej. Annie marzy się oranżeria.

Na razie Annie spełniają się marzenia o kolejnych roślinach. - Jednym z nich było drzewko oliwne. Chciałam mieć roślinę kojarzącą się z Ziemią Świętą i mam - mówi.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto