Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co widać na tyskim niebie? Wizyta w prywatnej stacji obserwacyjnej Bartłomieja Jüngsta

Piotr Podsiadły
Bartłomiej Jüngst i jego prywatna stacja oberwacyjna
Bartłomiej Jüngst i jego prywatna stacja oberwacyjna Piotr Podsiadły
Jowisz, Saturn, Mars czy gwiazdozbiory Pegaza i Andromedy – to planety i gwiazdy, które możemy zobaczyć także na tyskim niebie. Ze swojej prywatnej stacji obserwacyjnej przygląda się im Bartłomiej Jüngst, pasjonat astronomii i kosmicznych wojaży po tyskim niebie.

W pokoju jednego z mieszkań na osiedlu E w Tychach przy oknie stoi ogromny teleskop. Waży około 30 kilogramów. Wpięty jest do niego aparat, a obok znajdują się komputer oraz monitor, na którym można podglądać obraz z teleskopu. Na stoliku kubek z herbatą, na całą wielkość jednej ze ścian fototapeta przedstawiająca galaktykę Sombrero. To prywatna stacja obserwacyjna Bartłomieja Jüngsta, tyszanina, pasjonata astronomii i kosmicznych wojaży po tyskim niebie.

Teleskop ustawiony jest w kierunku Jowisza – największej planety Układu Słonecznego. Na monitorze widać charakterystyczne pomarańczowe i brązowe pasy. To chmury, pokrywające warstwy atmosfery.

Jowisz jest teraz bardzo jasny i świetnie widoczny. Po jego prawej stronie znajduje się nieco „słabszy” Saturn. Gołym okiem zobaczyć możemy pomarańczową planetę Mars. Wenus widać tylko przez chwilę, tuż po zachodzie słońca, a Merkurego zazwyczaj trudno dostrzec, bo znajduje się najbliżej Słońca. Chyba, że z naszej perspektywy odpowiednio się „wychyli”. Z Cielmic można dostrzec mylony z gwiazdami Uran, a za pomocą średniej jakości teleskopu, dostrzeżemy też Neptuna, najbardziej oddaloną planetę Układu Słonecznego

– opowiada z pasją w głosie Bartek.

Wspomina także o charakterystycznych latem konstelacjach Łabędzia, Lutni i Orła, najjaśniejszych gwiazdach - Deneb, Wega i Altair, a także o Pegazie, Andromedzie oraz Orionie. To jego ulubiony gwiazdozbiór.

Są jeszcze tak zwane gwiazdozbiory okołobiegunowe, które widoczne są przez cały rok i nigdy nie zachodzą. W Polsce są to na przykład Wielka Niedźwiedzica, Mała Niedźwiedzica, Kasjopeja czy Smok

– dodaje. Po ustawieniu aparatu, pilotem włącza nagrywanie wspomnianego Jowisza.

Przy dobrej pogodzie i w dogodnych warunkach, oprócz samych planet i gwiazd, na niebie można zobaczyć wiele ciekawych zjawisk. – Wenus, tak jak nasz Księżyc, ukazuje swoje fazy. W najlepszej widoczności na Marsie mogłem zobaczyć biegunowe czapy polarne, na Jowiszu obserwować szczegóły jego atmosfery czy też ruchy jego czterech najjaśniejszych księżyców. Saturn bez swoich przepięknych lodowych pierścieni nie wyglądałby tak rewelacyjnie – zachwyca się Bartek.

Uwielbia także oglądać szczegóły Księżyca. Przez teleskop dobrze widoczne są liczne kratery, które tworzą asteroidy czy mniejsze spadające na niego skały, ciemne pozostałości po zastygniętej magmie nazywane morzami, a także góry. Ciekawa jest również obserwacja Słońca, oczywiście przez odpowiednie filtry – mówi. Przerywa nagrywanie i podejmuje kolejną próbę.

Zabawkowa luneta od Mikołaja

Skąd u Bartka wzięło się zamiłowanie do astronomii?
23 lata temu byłem na wycieczce szkolnej w Planetarium Śląskim w Chorzowie. Zafascynował mnie wtedy ogrom wszechświata i to, że tak naprawdę jesteśmy małym pyłkiem w tej niewyobrażalnie bezgranicznej przestrzeni kosmicznej. Ludzki umysł nie jest w stanie tego pojąć – mówi. – Kiedy byłem mały, dziadek kupował mi książki o tematyce astronomicznej i zbierał dla mnie wycinki z gazet. Zacząłem też oglądać różne naukowe programy dokumentalne – wspomina.

Później rozpoczęły się obserwacje nieba.
- Moim pierwszym „sprzętem” była zabawkowa luneta, którą dostałem od Mikołaja. Potem za kieszonkowe kupiłem pierwszy, tani teleskop. Aktualnie korzystam z teleskopu zwierciadlanego, który ma 8-calowe lustro główne z ogniskową 1000 mm. Obserwacja nieba w mieście jest utrudniona przez dużą ilość sztucznego światła, tak zwaną miejską łunę świetlną. Dzięki tym parametrom teleskopu, mam możliwość oglądania obiektów, które trudno zobaczyć przy zaświetlonym niebie – opowiada.

Teleskop ułatwia Bartkowi obserwacje, ale jak przekonuje, nie jest on konieczny, aby obserwować niebo. Wieczory często spędza przy swoim oknie, ale nie tylko.
- Kiedy pojechałem w Bieszczady, gdzie nie było żadnych świetlnych zanieczyszczeń, udało mi się spełnić moje marzenie i zobaczyć w możliwie najlepszy sposób Drogę Mleczną. W tym samym czasie na niebie odbywał się także pokaz spadających Perseidów. Wszystko to obserwowałem bez teleskopu – wspomina.
Poza domem najczęściej korzysta z lornetki powiększającej obraz 10-krotnie. Radzi, aby na obserwacje wybierać się w miejsca z dala od miejskiego światła, z termosem ciepłej herbaty oraz mapą nieba lub odpowiednią aplikacją w telefonie.

Życie w kosmosie istnieje

Kolejnym etapem rozwoju pasji jest dokumentacja tego, co zobaczył na niebie.
- Miałem świadomość tego, że ludzkie oko nie jest tak czułe jak aparat fotograficzny. Wiedziałem, że obiekty głębokiego nieba, takie jak mgławice, galaktyki czy gromady gwiazd, kryją w sobie więcej szczegółów – wspomina.

Na początku podłączał kompaktowy aparat cyfrowy, co wymagało dużej precyzji, aby odpowiednio go ustawić. Obecnie korzysta z „lustrzanki”, co jest zdecydowanie łatwiejsze i daje lepsze efekty.

– Fotografia nieba to coś, czego się dopiero uczę. Najlepiej wychodzą mi zdjęcia planet, Księżyca i Słońca. Próbuję również fotografować mgławice i galaktyki. Przede mną jeszcze sporo pracy, ale sprawia mi to wiele radości. Wielu moim znajomym zdjęcia się podobają, co motywuje mnie do dalszej nauki – wyjaśnia.

Czy w kosmosie można zobaczyć coś jeszcze, co mogłoby sugerować istniejące tam życie?

– Oczywiście, że tak. Jednym z obiektów, który również lubię obserwować to Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, w której znajdują się ludzie – śmieje się. - Do tej pory odkryto kilka tysięcy planet, a wraz z rozwojem technologii, odkrywane są kolejne. Wiele z nich to planety gazowe, gdzie raczej niemożliwe jest jakiekolwiek życie. Jest jednak także wiele planet skalistych, gdzie teoretycznie życie mogłoby się rozwinąć – uważa. - Musiałoby być jednak spełnionych wiele warunków. Na Marsie odnaleziono wiele dowodów na to, że mógł on kiedyś wyglądać jak Ziemia dzisiaj. Proces ewolucji trwa miliony, a nawet miliardy lat i jest uzależniony od bardzo wielu czynników. Aktualnie, po prostu żyjemy na idealnej planecie, w odpowiednim miejscu i czasie. Nie wierzę w opowieści o kosmitach porywających ludzi statkiem kosmicznym, ale też nie neguję życia pozaziemskiego. Najczęściej w kosmosie szukamy życia takiego, jakie znamy. Jednak może ono istnieć pod zupełnie inną postacią – wyjaśnia.

Bartek wyłącza nagrywanie. Wyciąga kartę z aparatu i wsadza do komputera. Zgrywa materiał i uruchamia program, który przez kilkanaście minut będzie teraz wybierał najlepsze klatki z całego nagrania. Potem nałoży je na siebie i powstanie kolejne zdjęcie prosto z nieba nad Tychami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto