Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy nauczyciele boją się koronawirusa? Rozmowa z Grażyną Jurek, dyrektor ZS 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Grażyna Jurek, dyrektor ZS 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach
Grażyna Jurek, dyrektor ZS 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach Jolanta Pierończyk
Czy nauczyciele boją się koronawirusa? Czy zwiększyła się absencja wśród nauczycieli? Czy skorzystali z urlopów zdrowotnych lub prawa do emerytury (którzy mogli)? Jakie nastroje wśród samych uczniów? Na te i inne pytania odpowiada Grażyna Jurek, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach.

CoViD-19 przybiera na sile. Coraz więcej zakażeń, mało wyzdrowień, dużo zgonów. Wśród zmarłych jest dwoje nauczycieli: z Zawiercia i spod Torunia. Czy nauczyciele boją się koronawirusa?
Jest to zawód, który ma wpisany kontakt z dużą liczbą osób. Tak zawsze było. W obecnej sytuacji nauczyciele starają się być jednak bardzo ostrożni. Stosują się do wszystkich wymagań sanitarnych, jakie zostały opracowane dla szkoły (jako dyrektor miałam do 28 sierpnia obowiązek przygotować takie zasady funkcjonowania szkoły w czasie pandemii). Mamy płyny do dezynfekcji, maseczki, w miarę możliwości również rękawiczki…

Czy ewentualne obawy widać na przykład w absencji? Może ktoś skorzystał z prawa do emerytury lub urlopu zdrowotnego?
Raczej nie. Urlopów zdrowotnych w tym roku nie mamy. Jedna osoba, owszem, przeszła na emeryturę, ponieważ osiągnęła wiek emerytalny, ale przede wszystkim nie było już dla niej godzin przedmiotu, jakiego uczyła. Inna też przeszła na emeryturę, ale pozostała w szkole, nadal pracuje, choć w niepełnym wymiarze godzin.
W mojej szkole mam 20 proc. nauczycieli w wieku 60 plus, czyli zaliczanych do grona podwyższonego ryzyka, ale są to osoby bardzo zaangażowane w pracę i wykonują swoje obowiązki bez żadnej taryfy ulgowej. Nawet dyżurują..
Jeśli zaś chodzi o absencję, to nie jest ona wyższa niż normalnie w takim okresie jesienno-zimowym. Powiedziałabym nawet, że jest ona na tym samym poziomie, co w poprzednich latach.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji, ale – jak widać – staramy się pracować, zachowując wszelkie środki ostrożności.

DDM, czyli dezynfekcja, dystans, maski – to widać w szkole. Czy można coś zrobić więcej?
Zawsze można więcej, lepiej. W tej chwili reorganizujemy pracę szkoły. Chcemy ograniczyć przemieszczanie się uczniów po szkole podczas przerw. Mamy to szczęście, że nasza szkoła jest duża – składa się z dwóch sztucznie połączonych budynków, więc tej przestrzeni mamy trochę więcej niż inne placówki. Ale jednocześnie do tej pory z tych przestrzeni bardzo korzystaliśmy, młodzież swobodnie przemieszczała się pomiędzy tymi budynkami, teraz chcemy to znacznie ograniczyć i w miarę możliwości przypisać klasy do poszczególnych sal. Przejścia byłyby tylko na lekcje wymagające specjalistycznych pracowni czy laboratoriów.
Plany ograniczania przemieszczania się uczniów utrudnia ją też lekcje języków obcych, które u nas odbywają się w grupach międzyklasowych, (a języków mamy dużo, bo są to, oprócz angielskiego, włoski, hiszpański, francuski, niemiecki, łacina).
Powoli robi się problem z lekcjami wychowania fizycznego, które do niedawna prowadziliśmy w plenerze, teraz musimy grupy dzielić. Mamy dwie sale gimnastyczne, dwie siłownie i jedną salę do ćwiczeń kompensacyjno-korekcyjnych, więc korzystamy z tych możliwości.
Nie mamy natomiast problemu z rozumieniem sytuacji przez uczniów. Noszenie maseczek rekomendowaliśmy od początku roku szkolnego (założyliśmy ją nawet naszemu patronowi na płaskorzeźbie wiszącej przy wejściu do auli). Początkowo nosiło się je głównie w częściach wspólnych podczas przerwy, a w tej chwili uczniowie nie zdejmują ich nawet podczas lekcji. Część ma również rękawiczki jednorazowe. Młodzież – jak widzę – bardzo się pilnuje, Zależy jej na zdrowiu. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że każdy miesiąc przerwy w nauce odbije się na wynikach egzaminu, zarówno maturalnego, jak i zawodowego (mamy w naszym zespole technikum ochrony środowiska).

Udaje się Państwu funkcjonować stacjonarnie, nie rezygnując nawet z bogactwa imprez, które są tradycją szkoły. Była szkolna wersja narodowego czytania, był uroczysty finisaż wystawy poświęconej Janowi Pawłowi II, były inne uroczystości...
Szkoła jest szkołą. Tu się uczy ( w myśl zasady Ignacego Krasickiego „Uczyć, bawić), wychowuje - nie można ograniczać aktywności, które bawią. Ograniczamy liczbę uczestników, ale nie rezygnujemy z naszego kalendarza imprez. Staramy się żyć normalnie, choć nie zawsze to możliwe i np. tegoroczni maturzyści nie będą mieć tradycyjnej zabawy studniówkowej. Ale młodzież chce normalności, oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa sanitarnego. Klasa mistrzostwa sportowego, w której uczę języka polskiego, bierze udział w meczach (gra w lidze juniorów – ostatnio w finale Śląskiej Ligi Orlików). Myślę, że sportowcy mają charakterystyczny dla siebie hart ducha i odwagę. Przez prawie trzy miesiące nie trenowali – dla nich to było odcięcie od tego, co jest radością ich życia i pasją. Lekcje zdalne też nie zdały do końca egzaminu, bo nic nie zastąpi kontaktu z nauczycielem. Żaden system nie zapewni tego, co daje kontakt z żywym, człowiekiem, podczas którego buduje się realcje.

A jak z frekwencją wśród uczniów, którzy wrócili do stacjonarnej nauki po półrocznej przerwie?
Frekwencja we wrześniu okazała się lepsza niż w poprzednich latach. Pod koniec września byłam na obserwacji lekcji matematyki w klasie maturalnej, gdzie na 31 zapisanych uczniów obecnych było 28. To bardzo wysoka frekwencja, która świadczy o tym, że uczniowie cenią sobie powrót do szkoły. Nie ma tylko tych, którzy rzeczywiście źle się czują lub objęci zostali kwarantanną. Generalnie jest jednak ogromna chęć bycia w szkole, bycia w grupie, w klasie i doświadczania normalnej codzienności, a nawet wyjazdów na wycieczki. Niedawno mieliśmy taki dwudniowy wyjazd do Bielska Białej dla uczniów, którzy w zeszłym roku w jakiś sposób wyróżniali się pod względem aktywności społecznej czy naukowej (pojechało 34 uczniów). A klasa mistrzostwa sportowego marzy o ponownej wycieczce do Krakowa. Rok temu była, zwiedzała m.in. stadion Cracovii oraz wystawę poświęconą Szymborskiej, a dzień zakończyła w teatrze i w tym roku też chciałaby taką wycieczkę odbyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto