Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy zarząd banku - bez absolutorium - może podejmować prawomocne decyzje?

Teresa Semik
Graf. B. Tomża
Graf. B. Tomża
Członek Banku Spółdzielczego w Tychach, dr Janusz Dzikowski, poinformował Bank Spółdzielczy w Tychach, że rewident, który badał sprawozdanie finansowe, złamał przepisy ustawy o rachunkowości i jego opinia jest nieważna ...

Członek Banku Spółdzielczego w Tychach, dr Janusz Dzikowski, poinformował Bank Spółdzielczy w Tychach, że rewident, który badał sprawozdanie finansowe, złamał przepisy ustawy o rachunkowości i jego opinia jest nieważna z mocy prawa.

Można przypuszczać, że taka czujność zostanie nagrodzona, ale nic z tego. Dr Dzikowski stracił pracę. Błędu do dziś nikt nie naprawił, a jego skutki wmieciono pod dywan.

Nic się nie stało

Zarząd banku otrzymuje absolutorium od walnego zgromadzenia, które jest uznaniem za prawidłową działalność finansową firmy. Skoro opinia sprawozdania finansowego była nieważna z mocy prawa, to siłą rzeczy nie można było udzielić zarządowi absolutorium na tej podstawie. Zarząd działał więc bez absolutorium, a zebranie przedstawicieli dowiedziało się o sprawie rok później.

Prezes banku Teresa Rusinek potwierdza, że rewident popełnił błąd. Zlecono ponowne badanie sprawozdań finansowych innemu biegłemu na koszt tego, który złamał prawo.

– Ponowne badanie nie odbiegało w sposób istotny od pierwszego. Drobne różnice, dotyczące odmiennej kwalifikacji niektórych przepływów finansowych, nie wpłynęły na ostateczny wynik finansowy, który w obu opiniach był identyczny – informuje DZ pani prezes.

Zarząd i Rada Nadzorcza uznali, że nic się nie stało, ale nie wyjaśniają, na jakim prawie oparli to przekonanie. Zebranie przedstawicieli ma wyłączność na zatwierdzanie sprawozdań finansowych i udzielanie absolutorium członkom zarządu – co roku, a nie co dwa lata.

Grzech powszedni

– Należało zwołać zebranie przedstawicieli, anulować uchwałę zatwierdzającą bilans przedstawiony z naruszeniem prawa i podjąć nową uchwałę, ale tego nie uczyniono – mówi dr Dzikowski. – Biegły rewident popełnił błąd, który jest w bankowości grzechem powszednim – mówi pragnący zachować anonimowość pracownik jednego z katowickich banków.

Rewident w czasie, gdy kontrolował i zatwierdzał sprawozdania finansowe za dwa kolejne lata, był równocześnie przedstawicielem grupy członkowskiej tyskiego Banku Spółdzielczego. Tymczasem ustawa o rachunkowości (artykuł 66) jednoznacznie wskazuje, że badanie sprawozdania finansowego przeprowadza biegły rewident, który jest bezstronny i „spełnia warunki wyrażenia niezależnej opinii o tym sprawozdaniu”. Bezstronność i niezależność nie jest zachowana, jeżeli biegły rewident posiada udziały, akcje lub inne tytuły własności w kontrolowanej jednostce, bądź jeżeli jest lub był w ostatnich trzech latach w jej władzach. Janusz H. trwał w strukturach władzy tyskiego spółdzielczego banku – ten fakt nie budzi wątpliwości i nigdy w tym sporze nie był kwestionowany. Na tego, a nie innego rewidenta, zgodnie ze statutem, wskazała rada nadzorcza.

Nieważne podpisy

Generalny Inspektor Nadzoru Bankowego – w jego imieniu dyrektor biura bankowości spółdzielczej Dariusz Twardowski – zareagował wystąpieniem do Krajowego Rzecznika Dyscyplinarnego. W Krajowej Izbie Biegłych Rewidentów słyszymy, że, owszem, wnioski o nieprawidłowościach spływają do rzecznika, ale żaden rewident z tego powodu pracy nie stracił.

Dr Janusz Dzikowski – owszem. Był zatrudniony w tyskim banku na stanowisku inspektora.

– Władze banku nie próbowały wybrnąć z tej kłopotliwej dla siebie sytuacji. Udawały, że właściwie nic się nie stało. Dla dobra klientów musiałem zawiadomić nadzór bankowy, gdyż podpisy zarządu pod zobowiązaniami są, moim zdaniem, nieważne – mówi J. Dzikowski.

Już po zwolnieniu z pracy składał skargi do rady nadzorczej banku, ale i to gremium pod przewodnictwem Tadeusza Hyli nie chciało słuchać jego racji. Domagał się więc prawa uczestniczenia w zebraniu przedstawicieli (walnym zgromadzeniu), aby na tym forum powiedzieć, co dzieje się w banku. Odebrano mu i tę możliwość.

Lepszy do zwolnienia

Spytaliśmy prezes Teresę Rusinek o to, czy klienci mogą być spokojni o umowy zawarte z bankiem, mimo złamania przez bank statutu. Nie była dla nas miła i nie udzieliła odpowiedzi wprost. Padło jedynie mało przekonujące stwierdzenie, że „nieudzielenie absolutorium nie pozbawia członków zarządu zdolności do reprezentowania banku i do działania w jego imieniu. Może to nastąpić wyłącznie w drodze uchwały rady nadzorczej odwołującej członka zarządu”.

Trudno podzielić ten pogląd. Artykułu 49 Prawa spółdzielczego („Bank jest spółdzielnią”) mówi: § 4. Walne zgromadzenie może odwołać tych członków zarządu, którym nie udzieliło absolutorium niezależnie od tego, który organ stosownie do postanowień statutu wybiera członków zarządu”.

Prezes Rusinek dała do zrozumienia dr Dzikowskiemu, że nie widzi możliwości ponownego zatrudnienia go w banku po wygaśnięciu umowy, gdyż „wiązałoby się to z koniecznością zwolnienia innego pracownika – o gorszych kwalifikacjach”. Dodała cynicznie, że Dzikowski „niewątpliwie z wysokimi kwalifikacjami bez trudu znajdzie innego pracodawcę”. W banku zostanie ten gorszy i pewnie mniej spostrzegawczy.
Zdumiewa postawa nadzoru bankowego. Generalny inspektor uznał, że to nie jego problem.

– Doświadczenia nadzoru bankowego nie potwierdzają tezy, że często w kraju dochodzi do tego typu łamania ustawy o rachunkowości przez biegłych rewidentów. Wskazują jedynie na nieliczne przypadki łamania ustawy – wyjaśnia DZ Izabela Świderek-Kowalczyk, rzecznik NBP w Warszawie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto