Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziecko urodziło się w wozie strażackim, a ojciec dostał pracę na kopalni [ZDJĘCIA]

Monika Chruścińska
Taki dzieciak to skarb - śmieją się górnicy kopalni Mysłowice-Wesoła. Alan, który w zeszłym roku przyszedł na świat w wozie Zakładowej Straży Pożarnej Katowickiego Holdingu Węglowego, jeszcze nie chodzi, a już "załatwił" tacie robotę "na grubie". Zjechaliśmy wczoraj 465 metrów, aby sprawdzić, jak sobie radzi ojciec dziecka - Gilbert Kotynia.

Pamiętacie? Kiedy Alan - w Dzień Dziecka - przychodził na świat, samochód znajomej, która wiozła do szpitala jego rodziców, Katarzynę Niedbałkę i Gilberta Kotynię, po drodze złapał gumę. Była noc. Zatrzymał się przed nimi zakładowy furgon strażaków KHW ze sztygarem w środku. Zapakowali rodzinę do wozu, ale maluch ani myślał dłużej czekać i urodził się w wozie strażackim. Poród przyjął ojciec w asyście sztygara, który dopiero wyjechał z kopalni.
Okazało się jednak, że malec jest chory i niedługo po porodzie musiał przejść specjalistyczne operacje. Pani Kasia nie pracuje, a pan Gilbert umowę o pracę miał tylko do końca czerwca.

- Z tego powodu, kiedy zarząd wręczał wyprawkę dla małego, zapytaliśmy czy nie znalazłoby się w kopalni coś dla mnie - opowiada pan Gilbert. - Wiadomo, zarobki lepsze i do pracy bliżej - dodaje.

Dyrektor zgodził się niemal od razu i po przejściu wszystkich procedur, tata Alana mógł zjechać na dół. Z zawodu jest elektromonterem maszyn włókienniczych. Dotąd o pracy w kopalni niewiele wiedział. - Kiedy zjechałem pierwszy raz, zaskoczyła mnie ilość maszyn i to, że tak daleko jest na ścianę - mówi Kotynia.

Pracuje na razie na poziomie 465 metrów. W praktyce to 30 minut kolejką i drugie tyle solidnego marszu. Wczoraj zjechaliśmy razem z nim. Robota nie jest łatwa, a do tego duszno. I jeszcze ta wilgoć... Choć Kotynia zjeżdża na dół codziennie, górnikiem będzie mógł nazwać się dopiero za trzy miesiące, kiedy skończy się tzw. okres adaptacyjny. - Trwa pół roku i przechodzi go każdy nowo przyjęty pracownik - mówi Jarosław Roik z KWK Mysłowice-Wesoła. - W tym czasie jest pod szczególnym nadzorem, otoczony opieką instruktora.

Kotynia radzi sobie dobrze i nie opuścił jeszcze ani jednego dnia pracy. Chwalą go koledzy i nadsztygar. - W kopalni nauczy się większej odpowiedzialności - zaznacza Wiesław Chyłek, nadsztygar górniczy ds. produkcji. - Po zakończeniu adaptacji dowie się, co to znaczy odpowiadać nie tylko za siebie i rodzinę, ale też współpracowników.


*TOP 10 NAJZABAWNIEJSZYCH ŚLĄSKICH SŁÓW
*NAJŁADNIEJSZE SZOPKI WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto