Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Filatelisty 6 stycznia? To błąd, z którym filateliści walczą od lat

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Znaczki Janusza Niesyty
Znaczki Janusza Niesyty Jolanta Pierończyk
6 stycznia w kalendarzu świąt nietypowych jest Dniem Filatelisty. Filateliści twierdzą, że to błąd, z którym walczą od lat.Ilu ich jest w tej chwili? Jaką wartość dziś ma znaczek pocztowy?

W statucie mamy zapisane, że Dzień Filatelisty obchodzimy 9 października. Nie wiem, skąd się wzięła ta data 6 stycznia. To nawet nie data dawnego święta znaczka, które było obchodzone 7 stycznia. Próbowaliśmy interweniować, poprawić ten błąd, ale nikt nie reaguje i co roku początkiem stycznia odbieramy telefony od dziennikarzy

- mówi Józef Kuczborski, prezes okręgu śląsko-dąbrowskiego Polskiego Związku Filatelistów i wiceprezes zarządu głównego.

Filatelistyka ma przyszłość przed sobą

Okazuje się, że filatelistyka ma się całkiem dobrze i wcale nie odejdzie z najstarszymi kolekcjonerami. Jest bowiem sporo młodych ludzi, którzy interesują się znaczkami i ciągle zasilają szeregi Polskiego Związku Filatelistów.

Oczywiście, dzisiejsza liczebność to nie to co kiedyś. Złoty wiek filatelistyki przypada na lata 70. i 80. XX wieku. Wtedy Polski Związek Filatelistów liczył kilkaset tysięcy członków, a dziś ma... 4660, ale 1314 z nich to młodzi kolekcjonerzy w wieku od szkoły podstawowej do 21 lat

- mówi Józef Kuczborski.

Okręg śląsko-dąbrowski jest największy w Polsce

Polski Związek Filatelistów dzieli się na okręgi, których jest 24, a największy z nich to wspomniany okręg śląsko-dąbrowski liczący 704 członków (w tym 254 młodych).

Okręgi dzielą się na oddziały. W śląsko-dąbrowskim jest ich osiem: Chorzów, Rybnik, Gliwice, Ruda Śląska, Bytom, Zabrze, Katowice i Sosnowiec. - Jednym z najprężniej działających oddziałów jest Chorzów. Oddziałami z pomysłami są też Ruda Śląska, Bytom... Każdy oddział ma swoją specyfikę i czymś się wyróżnia - mówi Józef Kuczborski.

W oddziałach są koła liczące od pięciu do około trzydziestu członków. W okręgu śląsko-dąbrowskim tych kół jest 33 (w tym 23 młodzieżowe).

Co cztery-pięć lat organizowana jest w różnych miejscach ogólnopolska wystawa filatelistyczna. Pod koniec września była w Rudzie Śląskiej, z okazji 35-lecia rudzkiego oddziału i 550. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika.

Józef Kuczborski i jego pasja

Filatelistyczna pasja samego prezesa, jak wielu innych w jego pokoleniu, zrodziła się w szkole podstawowej. - Nie bardzo było co robić, więc zbierało się znaczki. Na początku nawet nie do klaserów, a w zeszytach - wspomina Józef Kuczborski.

Ta dziecięca pasja została w pewnym momencie zarzucona. - Wróciłem do niej ok. roku 1975 i wtedy już zaczęło się poważne kolekcjonerstwo - mówi.

Ile dziś liczy jego zbiór? Twierdzi, że trudno powiedzieć. Bo filatelistyka to nie tylko znaczki, ale też kartki pocztowe, telegramy, przekazy pocztowe... A jeśli znaczki, to dla filatelisty większe znaczenie mają te z korespondencji.

Ostemplowany znaczek na kopercie, która odbyła jakąś podróż jako pocztowa całość, ma większą wartość niż goły znaczek

- tłumaczy prezes Kuczborski.

Kolekcja znaczków ambasadora Janusza Niesyty z Bierunia

Bodaj jednym z największych filatelistów w Polsce jest Janusz Niesyto, absolwent LO w Bieruniu, emerytowany ambasador tytularny, były długoletni urzędnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, były ambasador ad personam, wieloletni dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ, dyrektor gabinetu trzech ministrów spraw zagranicznych RP: K. Skubiszewskiego, D. Rosatiego i B. Geremka, ambasador nadzwyczajny i pełnomocny RP w Szwajcarii i Liechtensteinie oraz w Finlandii.

Jego zbieranie znaczków zaczęło się w 1956 r. od... amerykańskiego znaczka z portretem Teodora Roosevelta. - Świetnie pamiętam ten wrześniowy dzień 1956 r., kiedy to w szkole zamiast bułki kupiłem od kolegi niebieski znaczek o nominale 5 centów. Był z Ameryki! I był na nim Teodor Roosevelt. A potem ktoś mi go ukradł i wróciłem do domu bez bułki i bez znaczka. O tym, że na znaczku był właśnie ten amerykański prezydent, dowiedziałem się dużo później. Liczyło się i zagrało to, że znaczek był z AMERYKI! To uruchomiło moją wyobraźnię, obudziło moje ogromne zainteresowanie światem i dało początek mojej ogromnej życiowej pasji pod nazwą filatelistyka. Rzekłbym, że ten znaczek zdeterminował całe moje późniejsze życie, zarówno prywatne, jak i zawodowe - powiedział w maju 2016 r. w Essen podczas jednego z wielu wystąpień publicznych.

W latach 50. i 60., jak mówi były ambasador, filatelistyce towarzyszyło ostre współzawodnictwo. - Zbierało się „państwa” i ten był lepszy i cieszył się wśród kolegów większym szacunkiem, kto miał w klaserze więcej „państw”. Ja byłem średniakiem - gdzieś koło roku 1959 miałem w swoich zbiorach około 135 „państw”, podczas gdy rekordziści ocierali się o liczbę 160. Do dzisiaj pamiętam kolorowe, tanie znaczki kolonii hiszpańskich Ifni i Sahara Espaňol, nowozelandzkie znaczki z kiwi oraz stare znaczki nieistniejących wówczas państw nadbałtyckich Eesti, Latvija i Lietuva - wspomina Janusz Niesyto.

Pierwszym państwem, którego znaczki zaczął zbierać regularnie i systematycznie, był Związek Radziecki. Jego wielką miłością jest jednak Francja. - Finansowo od lat wspieram Pocztę Francuską, wykupując coraz droższe i liczniejsze jej znaczki, bloki, arkusze i arkusiki, karnety, blocs-souvenirs, collectors i znaczki wybijane fantazyjnie na srebrnej folii, podziwiając przy okazji bogactwo francuskiego języka filatelistycznego - opowiada.

Od dziecka zbiera oczywiście także znaczki polskie. - Najbardziej jestem dumny ze swojej kolekcji walorów Wolnego Miasta Gdańska. Przypadkowo wszedłem w posiadanie dużego zbioru zarówno czystych, jak i kasowanych znaczków Gdańska, który rozbudowałem tak, że praktycznie brakuje mi w nim trzech znaczków z roku 1920, znanych pod nazwą „grosser Innendienst” - mówi.

Jako ambasador zbierał też również znaczki krajów, w których pracował. Podczas dwukrotnego pobytu w Belgii założył kolekcje znaczków Belgii i Luksemburga oraz Niemiec. W Szwajcarii zaczęło się zainteresowanie znaczkami tego kraju, ale także organizacji międzynarodowych akredytowanych w Genewie oraz Liechtensteinu i Austrii.

Pobyt w Helsinkach pozostawił ślad w postaci „opasłych albumów ze znaczkami Finlandii. Alandów, Norwegii i Islandii”, jak sam mówi. - Przy zakładaniu kolekcji znaczków ONZ decydującą rolę odegrały ich walory artystyczne oraz wyjątkowo wysoka jakość używanego do ich produkcji papieru (mam generalną słabość do wysokojakościowej produkcji papierniczej, zbierałem nawet kiedyś papeterię hotelową). Zebrałem prawie wszystko, co wydała do 2010 roku poczta ONZ w Nowym Jorku, Genewie i Wiedniu. Moja polityczna sympatia do szczytnych celów ONZ i solidarność z biedniejszą częścią ludzkości wyraża się także w kolekcjonowaniu od wielu lat tematyki ONZ na znaczkach świata - powiedział podczas wspomnianego już wystąpienia w Essen.

Kolekcję znaczków ONZ podarował LO im. Powstańców Śląskich w Bieruniu, które skończył w 1967 r. i skąd ruszył w wielki świat. Był w 89 krajach świata na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy.

Jako ambasador ma swoje osiągnięcia w promowaniu Polski na znaczkach zagranicznych. Kiedy pracował w Brukseli, udało mu się doprowadzić do wydania wspólnego znaczka Polski i Belgii. W 1998 na wspólnym znaczku znalazł się zabytkowy budynek belgijskiej ambasady w Warszawie. W 2014 r. poczty Polski i Rumunii wydały wspólną serię folklorystyczną. Był to efekt działania polskiego ambasadora w Bukareszcie, którego namówił właśnie Janusz Niesyto. W 2013 roku wspólnie z Pocztą Polską zorganizował w Helsinkach wystawę Polish Stamp Design, pokazywaną następnie w Sztokholmie. -Dzięki wieloletniej współpracy z Pocztą Polską wniosłem swój skromny wkład do wydania w 2015 roku znaczka poświęconego przewodnictwu Polski w Radzie Państw Morza Bałtyckiego oraz dane mi było uczestniczyć w przygotowaniach do emisji znaczka z okazji szczytu NATO w Warszawie w lipcu tego roku - mówi ambasador.

Z okazji szczytu NATO w Warszawie w dniach 8-9 lipca 2016 r. odbyła się wystawa kolekcji NATO ambasadora Janusza Niesyty pt. „NATO w filatelistyce” -złożona z „ok. 100 pojedynczych eksponatów, tj. znaczków, arkusików, całostek pocztowych, FDC oraz listów z obiegu pocztowego. Rozpoczynała ją okolicznościowa koperta z Portugalii poświęcona posiedzeniu Rady Ministrów NATO w Lizbonie w lutym 1952 r., a kończył okolicznościowy arkusik i znaczek polski, które zostały wydane z okazji szczytu NATO w Warszawie”, mówi ambasador.

Każdy znaczek wspiera misje

Okazuje się, że znaczki mają nie tylko wartość kolekcjonerską, ale też... charytatywną. Ostemplowane znaczki z korespondencji prywatnej czy urzędowej zbierają księża werbiści w ramach akcji „Każdy znaczek wspiera misje”. „Ostemplowane znaczki mają swoją wartość. Nie wyrzucaj ich do kosza. Uzyskane fundusze z ich sprzedaży mogą pomóc misjom”, czytamy na stronie Referatu Misyjnego Księży Werbistów w Pieniężnie. Akcja ta trwa od kilkudziesięciu lat. „Ostemplowany znaczek wyciąć z półcentymetrowym marginesem, tak aby go nie uszkodzić”, instruują werbiści.

Większe ilości można wysłać pocztą na adres: „Pieniężno Pierwsze 19, 14-520 Pieniężno” lub zanieść do placówki werbistowskiej, na Śląsku są w Rybniku i Bytomiu.

ZOBACZ TAKŻE
ONZ na znaczkach w kolekci Janusza Niesyty

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto