MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Tychy 5:2 Medvescak Zagrzeb

Jerzy Dusik
Piotr Sarnik fetuje zdobycie gola. Fot: Bogdan Kułakowski
Piotr Sarnik fetuje zdobycie gola. Fot: Bogdan Kułakowski
Poniedziałkowy debiut GKS Tychy w międzynarodowych rozgrywkach był popisem Piotra Sarnika. Prawoskrzydłowy pierwszego ataku zespołu trenera Pavla Hulvy strzelił cztery gole w wygranym 5:2 spotkaniu Interligi z ...

Poniedziałkowy debiut GKS Tychy w międzynarodowych rozgrywkach był popisem Piotra Sarnika. Prawoskrzydłowy pierwszego ataku zespołu trenera Pavla Hulvy strzelił cztery gole w wygranym 5:2 spotkaniu Interligi z Medvescakiem Zagrzeb. Królował na lodzie jak najwybitniejszy z carów Piotr Wielki w XVIII-wiecznej Rosji. Niepodzielnie!

- W seniorskim graniu jeszcze nigdy nie zdobyłem czterech goli w jednym spotkaniu - stwierdził po końcowej syrenie szczęśliwy snajper. - Nie uważam jednak, żebym dokonał jakiejś wielkiej rzeczy. Po prostu były okazje, strzelałem i wpadało. Miałem trochę szczęścia, którego do tej pory brakowało w ekstraklasie. Zwycięstwo w Interlidze na pewno nas cieszy, ale nie zmienia naszego podejścia do tych międzynarodowych rozgrywek. Chcemy w nich dobrze wypaść i w spotkaniach z dobrymi rywalami zdobywać doświadczenie, żeby je wykorzystać w najważniejszej dla nas w tym sezonie walce o medal mistrzostw Polski.
Wszystkie cztery bramki Piotr Sarnik zadedykował (a co jej będę żałował) swojej dziewczynie Ani.

- Piotrek zagrał tak, jak tego od niego oczekuję - skwitował wyczyn napastnika trener Pavel Hulva. - Jeżeli trzyma się swojej pozycji prawoskrzydłowego, to bramki muszą padać. Ten mecz był tego najlepszym przykładem.
A dodajmy, że był to mecz dość wyrównany. Zwłaszcza wtedy, gdy zespół z Chorwacji, mający już w nogach sobotni mecz w Oświęcimiu i niedzielny w Nowym Targu, dysponował jeszcze ostatnim zapasem sił. To goście bowiem otworzyli listę strzelców w 120 sekundzie spotkania, ale Piotr Sarnik 79 sekund później wyrównał. A gdy tyszanie po golu Michała Woźnicy wyszli na prowadzenie, rywale potrzebowali 45 sekund żeby wyrównać.

- Przez 10 minut drugiej tercji byliśmy zespołem wyraźnie lepszym, ale nie potrafiliśmy strzelić gola - narzekał trener Medvescaka Milosz Pavelka. - A GKS wykorzystał przewagę, gdy na ławce kar siedział Viliam Chovanec. Potem nie mieliśmy już sił, żeby zatrzymać ataki, które skutecznie wykańczał tyski snajper. Pokazaliśmy chyba jednak, że zwycięstwo w Oświęcimiu nie było przypadkowe i z dobrej strony zaprezentowaliśmy chorwacki hokej.

Z tym ostatnim akurat trudno się zgodzić, bo po pierwsze, tyskie spotkanie potwierdziło, że zwycięstwo słabszych od mistrza Polski hokeistów Medvescaka pozostaje niewytłumaczalne, a po drugie, tak naprawdę w chorwackiej drużynie grę trzyma słoweński bramkarz i piątka Słowaków oraz słoweński środkowy. Chorwaci, z trójką reprezentantów tego kraju, to tylko tło.
Dzisiaj rywalem tyszan (mecz zaczyna się o godzinie 18.00) będzie węgierska drużyna DAG Dunajvaros.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto