GKS Tychy kontra Aksam Unia Oświęcim. Festiwal emocji. 4:3 po rzutach karnych
Po wczorajszym zwycięskim meczu stan rywalizacji do czterech zwycięstw tyszanie ustanowili na 2:1. To był prawdziwy festiwal emocji! Kolejne czekają nas dziś o godz. 18.
GKS Tychy kontra Aksam Unia Oświęcim - podczas tego wczorajszego spotkania emocje nieraz sięgały zenitu. Zmagania tych dwóch drużyn dostarczyły mocnych wrażeń wszystkim kibicom - nie tylko tym stojącym po stronie Tychów czy Oświęcimia . Każdy, kto wczoraj oglądał półfinałowy pojedynek, miał udział w prawdziwej hokejowej uczcie!
Festiwal emocji – tak w dwóch słowach można podsumować wczorajszą półfinałową bitwę na lodzie, jaka rozegrała się pomiędzy GKSTychy i Aksam Unią Oświęcim. To nie był mecz – to było prawdziwe sportowe widowisko, zakończone wspaniałym triumfem tyszan 4:3. O wyniku tej niezwykle emocjonującejj walki przesądziły rzuty karne. Decydującą bramkę zdobył Milan Baranyk!
Nie bez powodu zmagania tyskich i oświęcimskich hokeistów określane są mianem „świętej wojny”. Ta o półfinał trwa. Po trzech starciach stan play-offowych rozgrywek wynosi 2:1 dla tyszan. Teraz tylko dwa mecze dzielą hokeistów GKS Tychy od awansu do finału (gra toczy się do czterech wygranych), ale jak można było przekonać się wczoraj, łatwo nie będzie.
GKS Tychy kontra Aksam Unia Oświęcim. Za karę
W pierwszej tercji meczu tyszanie pokazal,i kto tak naprawdę liczy się na lodzie - po dwóch zdobytych bramkach ich dominacja była bezdyskusyjna. Problemy zaczęły się w tercji drugiej, gdy w 31. minucie Unia zdobyła kontaktowego gola. Powód? Gra w podwójnej przewadze – na ławce kar siedzieli Kotlorz i Parzyszek. Kary, które pociągają za sobą walkę w osłabieniu, to niestety od pewnego czasu stały element gry tyskiej drużyny. Zdobyta bramka wystarczyła oświęcimianom, którzy niesieni atmosferą domowego lodowiska przed zjazdem do boksu ustanowili wynik na 2:2. Tym samym w trzeciej tercji gra rozpoczęła się od nowa.
GKS Tychy kontra Aksam Unia Oświęcim. Skoki ciśnienia
Cała trzecia tercja przebiegała w atmosferze niepewności. Gra obu zespołów zdecydowanie defensywna. Pełna obrona, ale też szanse – pierwszą wykorzystali tyszanie, gdy w 56. minucie Jarosław Rzeszutko zdobył trzecią, zdawać by się mogło, decydującą bramkę. Radość podopiecznych Jirziego Szejby trwała jednak zaledwie 16 sekund. Tyle czasu potrzebował Marcin Jaros, by doprowadzić do stanu 3:3. To była prawdziwa salwa emocji, a o wyniku starcia miała przesądzić dogrywka. Nie przesądziła. W dodatkowym czasie żadna z drużyn nie zdobyła zwycięskiego gola, więc przyszedł czas na rzuty karne.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?