MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk 4:1

Jerzy Dusik
Adam Bagiński (nr 3) w ataku.  /  arkadiusz gola
Adam Bagiński (nr 3) w ataku. / arkadiusz gola
Niedzielny mecz GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk nazwany został przez fachowców pojedynkiem o trzecie miejsce w tabeli. Co prawda do zakończenia sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek, ale idący łeb w łeb tyszanie i ...

Niedzielny mecz GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk nazwany został przez fachowców pojedynkiem o trzecie miejsce w tabeli. Co prawda do zakończenia sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek, ale idący łeb w łeb tyszanie i gdańszczanie ostatni raz spotkali się wczoraj w sezonie regularnym.

I od pierwszych sekund gry było widać, że obydwu drużynom bardzo zależy na zwycięstwie, ale tyszanom... bardziej. Co prawda strzał Michala Belicy w 1 minucie bramkarz Stoczniowca jeszcze obronił, ale wobec uderzenia Adama Bagińskiego był bezradny. Wychowanek gdańskiego klubu, grający pierwszy sezon w GKS Tychy, po kapitalnym rozegraniu krążka w okresie przewagi strzelił nie do obrony.

- Przed takim meczem, z drużyną, w której człowiek wyrósł, przeciwko klubowi, z którego człowiek się wywodzi, zawsze mobilizacja jest wyjątkowa - powiedział Adam Bagiński. - Bardzo chciałem dobrze zagrać i strzelić gola. Ucieszyłem się więc ogromnie, kiedy krążek wylądował w siatce.

Pawła Jakubowskiego po kapitalnej akcji całego pierwszego ataku 3 minuty później pokonał jeszcze Damian Słaboń, a w 10 minucie Krzysztof Śmiełowski huknął w słupek.

Przewaga tyszan zaczęła jednak powoli maleć. A gdy w 15 minucie do siedzącego na ławce kar Belicy dołączył Sławomir Krzak, a gdańszczanie mieli grać przez 53 sekundy w pięciu przeciwko trójce tyszan, wydawało się, że zaczną doganiać rywali. Podopieczni Wojciecha Matczaka wybronili się jednak z opresji, a 3 sekundy przed końcem tercji Michał Woźnica był nawet bliski podwyższenia prowadzenia.

W drugiej tercji gdańszczanie atakowali coraz groźniej, ale natrafili na opór Arkadiusza Sobeckiego. Bramkarz GKS dwa dni przed meczem doznał kontuzji kolana. Jeszcze w sobotę nie potrafił zrobić przysiadu, ale masażysta Arkadiusz Zioła postawił go na nogi. Podbudowani dobrą grą swojego bramkarza tyszanie po stracie gola zaatakowali groźnie i bliscy byli zadania kolejnych trafień. Co się im nie udało w drugiej tercji powiodło się w trzeciej. Najpierw Sławomir Krzak - dopingowany przez trójkę fanek skandowaniem: Sławek Krzak - tak, tak, tak, tak, tak! - pokonał bramkarza gości. A później, gdy trener gdańszczan Marian Pysz stawiając wszystko na jedną kartę wycofał bramkarza, tyszanie wyprowadzili kontrę rozpoczętą przez Sobeckiego. Zakończył ją Piotr Sarnik strzelając do pustej bramki i na 78 sekund przed końcem gry wszystko było już jasne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto