MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 8:4

Jacek Sroka
Hokeiści GKS (białe koszulki) w trakcie meczu z Zagłębiem ucieli sobie na lodzie małą drzemkę. Karina Trojok
Hokeiści GKS (białe koszulki) w trakcie meczu z Zagłębiem ucieli sobie na lodzie małą drzemkę. Karina Trojok
Mistrzowie Polski zgodnie z przewidywaniami pokonali beniaminka hokejowej ekstraligi, chociaż wbrew temu co sugeruje końcowy wynik, emocji w Tychach w niedzielne popołudnie nie brakowało.

Mistrzowie Polski zgodnie z przewidywaniami pokonali beniaminka hokejowej ekstraligi, chociaż wbrew temu co sugeruje końcowy wynik, emocji w Tychach w niedzielne popołudnie nie brakowało. GKS łatwo wygrał I tercję 3:0 strzelając ostatnią bramkę w przewadze liczebnej, a następnie... przestał grać. Sosnowiczanie skwapliwie z tego skorzystali. W ciągu niespełna kwadransa gry zdobyli cztery gole i wyszli na prowadzenie.

Szczególnie ładna była drugie trafienie Marcina Kozłowskiego, który pod koniec II tercji wjechał w tercję obronną gospodarzy i z całej siły „huknął” pod poprzeczkę. Na początku trzeciej odsłony Zagłębie zdobyło dwa gole w odstępie 21 sekund, a ich autorami byli Łukasz Mejka i Teddy Da Costa.
- Dobry początek meczu uśpił moich hokeistów. Dopiero czwarty stracony gol przebudził drużynę i chłopcy wzięli się do roboty — powiedział trener tyszan Wojciech Matczak.

Tym, który poderwał zespół do walki był Artur Ślusarczyk. Popularny „Ślusar” strzelił w III tercji trzy gole przechylając szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy. — Mistrz Polski nie powinien na własnym lodowisku tracić aż tylu bramek. Na szczęście w III tercji potrafiliśmy się jeszcze zmobilizować, a mnie niemal wszystko „wchodziło” do siatki — stwierdził Ślusarczyk.

Trener sosnowiczan długo nie mógł się pogodzić z faktem, że jego podopieczni, którzy byli tak blisko sprawienia niespodzianki, dali sobie wydrzeć zwycięstwo. — W końcówce zagraliśmy niekonsekwentnie i nieodpowiedzialnie. Zawiedli mnie wszyscy zawodnicy — pokrzykiwał zdenerwowany Krzysztof Podsiadło.
Niedzielny mecz otworzył ostatnią, szóstą serię spotkań w sezonie zasadniczym i hokeiści obu drużyn wyraźnie odczuwali już zmęczenie rozgrywkami. Zagłębie miało kłopoty z obrońcami, bowiem z powodu kary meczu nie wystąpił Jacek Rutkowski, a kontuzje wyeliminowały z gry Grzegorza Maja i Marcina Kotułę. Z kolei kiedy w Tychach na 10 minut na ławkę kar za niesportowe zachowanie powędrował Robin Bacul na lewym skrzydle w pierwszym ataku zastępował go prawy obrońca Rafał Cychowski.

GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 8:4 (3:0, 0:2, 5:2)
1:0 – Michal Belica (2), 2:0 – Robin Bacul (18), 3:0 – Artur Gwiżdż (19), 3:1 – Marcin Kozłowski (30), 3:2 – Marcin Kozłowski (39), 3:3 – Łukasz Mejka (44), 3:4 – Teddy Da Costa (44), 4:4 – Artur Ślusarczyk (45), 5:4 – Adam Bagiński (46), 6:4 – Artur Ślusarczyk (48), 7:4 – Mirosław Bober (52), 8:4 – Artur Ślusarczyk (53).
Widzów 1 500. Kary: GKS – 36 minut w tym po 10 minut Robin Bacul i Artur Gwiżdż, Zagłębie – 10 minut.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto