Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głos ma kapitan

Leszek Sobieraj
Fot. DZ
Fot. DZ
Bohaterowie są zmęczeni... Skończyło się kilkudniowe świętowanie i czas wrócić do normalnego życia. Zdobycie tytułu mistrzowskiego przez hokeistów to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń w historii miasta.

Bohaterowie są zmęczeni... Skończyło się kilkudniowe świętowanie i czas wrócić do normalnego życia. Zdobycie tytułu mistrzowskiego przez hokeistów to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń w historii miasta.

Tyska młodzież ma nowych bohaterów, i idoli, a hokejem zaczęli się interesować nawet ci, którzy do tej pory stronili od sportu. Jacy są „złoci chłopcy”? O krótkie notki zawodników poprosiliśmy kapitana tyskiej drużyny Krzysztofa Śmiełowskiego.

1. Arkadiusz Sobecki (1980)
– Pracuje etatowo w straży miejskiej, na dodatek kilka miesięcy temu zmienił stan cywilny, a jego żona spodziewa się potomka... Mimo to w tym sezonie potwierdził, że jest jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Na pewno zasługuje, by grać w reprezentacji kraju. To taki grzeczny, akuratny i dobrze wychowany „śląski synek”. Raczej milczek – po treningu szybko się kąpie i pierwszy ucieka do domu.

2. Piotr Jakubowski (1982)
– Wydawało się, że w tym sezonie będzie pierwszym bramkarzem, ale na drodze stanął mu... Arek Sobecki. Toczyła się między nimi ostra rywalizacja, jednak jego rywal był w życiowej formie. Inna sprawa, że Piotra prześladowały kontuzje, co na pewno pokrzyżowało mu plany.

3. Michał Elżbieciak (1983)
– Jeden z najmłodszych naszych zawodników. Ma papiery na dobrego bramkarza, jego atutem jest gra na przedpolu. I jak Sobecki – zamknięty w sobie, spokojny, za rzadko się uśmiecha.

4. Marek Goj (1983)
– Na treningach zjawiał się sporadycznie, więc trudno mi coś bliżej o nim powiedzieć. Wiem, że interesuje się... kobiecym hokejem i razem z Adamem Worwą prowadzi drużynę Atomówek.

5. Sebastian Gonera (1971)
– Podpora naszej defensywy i dobrze, że działaczom udało się go pozyskać. Zdarzały się mecze, że był po prostu niezastąpiony. Gra twardo i pewnie, niemal nie popełnia błędów – młodzi zawodnicy mają znakomity wzór do naśladowania. A poza lodowiskiem – wesoły chłopak.

6. Andrzej Gretka (1972)
– Bardzo dobry kolega, z którym można pogadać na każdy temat, pożartować. Jeden ze starszych i doświadczonych hokeistów. Grał w Nowym Targu, Sanoku, najdłużej w Tychach. Bardzo waleczny i jeśli jest wystarczająco skoncentrowany, potrafi zatrzymać każdy atak.

7. Artur Gwiżdż (1984)
– „Gwizdek” zrobił w tym sezonie duże postępy. Chodzi nie tylko o umiejętności, ale także pewność siebie. Jest podobno dobrym kucharzem, a o przyrządzanych przez niego spaghetti krążą legendy. Może kiedyś będę miał okazję spróbować...

8. Jarosław Kuc (1978)
– Jest moim partnerem w obronie i dobrze się rozumiemy. Jako obrońca sporo strzela, potrafi wypracować okazję do zdobycia gola. Ma dobry strzał. To właśnie jego bramka przesądziła o wygranej z Toruniem i awansie do finału. Jego hobby to samochody, namiętnie czyta magazyny motoryzacyjne. Potrafi panować nad emocjami, zrównoważony, raczej milczek.

9. Krzysztof Majkowski (1978)
– Jeden z najbardziej ambitnych zawodników. Wcześniej miał problemy z załapaniem się do pierwszej drużyny, ale w tym sezonie pokazał klasę. Przekonał do siebie trenerów i kolegów. Sam zresztą jest już trenerem – prowadzi grupy młodzieżowe MOSM. W czerwcu się żeni, więc wszyscy już czekamy na... kawalerskie.

10. Łukasz Mejka (1981)
– Jeden z naszych „młodych wilków”. W tym sezonie miał lekki spadek formy i czeka go sporo pracy. Ale warto na niego stawiać, to chłopak z charakterem. Jak większości młodych ludzi, interesują go komputery i samochody.

11. Wojciech Sosiński (1970)
– „Chłopak z Sosnowca”, ale nasz. Zawsze się zastanawiam skąd się wziął jego pseudonim „Książę”. Może dlatego, że ma takie książęce maniery? Lubi dużo mówić. To jeden z najstarszych naszych zawodników, a w tym sezonie z powodu kontuzji musiał pauzować w kilku ważnych meczach. Nie tylko gra w hokeja, ale prowadzi własny biznes. Sprzedaje chyba jakieś ciasteczka.

12. Robin Bacul (1979)
– Mocny punkt z drużyny. Kiedy przyszedł w listopadzie, na „dzień dobry” strzelił kilka bramek. Z Michałem Belicą tworzą świetny duet. Rozumieją się jak... Czech ze Słowakiem. I świetnie się uzupełniają. Robin jest spokojniejszy, bardziej wyważony, w przeciwieństwie do Belicy, który ma niespożytą energię na lodzie i poza nim.

13. Michał Belica (1978)
– Może zagadać każdego, najzabawniejszy zawodnik w ekipie. Michał to moim zdaniem najlepszy obcokrajowiec w polskiej ekstralidze. Ktoś nazwał go „Stefan” i to się przyjęło, choć trudno powiedzieć dlaczego. Jak się wkurzy, mówi do siebie i klnie po słowacku. Mieszka razem z Baculem w mieszkaniu wynajmowanym u starszego małżeństwa. Babcia robi im śniadania, a z dziadkiem dyskutują o hokeju. Żyć nie umierać.

14. Adam Bagiński (1980)
– Mogę o nim mówić jedynie w samych superlatywach. Bojowy, zadziorny bramkostrzelny. Szkoda, że nie został powołany do reprezentacji na turniej do Rygi. Mam nadzieję, że będzie mógł wykazać teraz, bo znów zjawił się w kadrze.

15. Mirosław Bober (1983)
– Kolejny „wilczek”. Na jego przykładzie widać, że mamy w Tychach zdolną młodzież. Tacy zawodnicy powinni być częściej próbowani w pierwszym zespole.

16. Robert Brocławik (1982)
– Urodził się w Kanadzie, szkoda, że nie zagrał w NHL, ale pewnie wówczas nie byłoby go w Tychach. Nie miał problemów z aklimatyzacją, zresztą w naszej drużynie nikt z tym nie ma kłopotów. Robert za dużo jednak nie pograł, bo konkurencja w czwartej piątce była duża. Ma 23 lata i już w kolekcji mistrzostwo Polski. Wszystko przed nim.

17. Marcin Frączek (1982)
18. Bartłomiej Gawlina (1984)
– Hokejowa przyszłość GKS Tychy. Marcin nie miał okazji jeszcze zaprezentować wszystkich swych umiejętności, natomiast Bartek z Michałem Woźnicą bardzo dobrze zagrali w play off. Pokazali się kibicom i trenerom z jak najlepszej strony.

19. Mariusz Justka (1974)
– „Juchas” był jednym najlepszych naszych zawodników w meczach play off. Twardziel, ale w przeciwieństwie do wielu innych, gra czysto. Podobny styl prezentuje nasz młody „Gwizdek” czyli Artur Gwiżdż, ale za często trafia na ławkę, osłabiając zespół. Mariusz to spokojny człowiek, chodzi własnymi ścieżkami i chroni swoją prywatność.

20. Sławomir Krzak (1977)
– Waleczny, ale trochę nerwus. Powinien bardziej panować nad emocjami. Dusza towarzystwa, potrafi w trudnych momentach zmobilizować zespół. Jako kapitan mogę na niego liczyć.

21. Tomasz Maćkowiak (1985)
– Ma 20 lat i jest najmłodszym zawodnikiem w drużynie. Sprawdził się na początku sezonu, kiedy kilku zawodników nie mogło zagrać. Nie spaliła go trema, będzie z niego pociecha.

22. Adrian Parzyszek (1975)
– Najlepszy środkowy w Polsce. Spokojny, opanowany. Cieszę się, że po perypetiach z przejściem z Unii mógł grać w Tychach i przyczynił się do naszego sukcesu. Myśmy zyskali, oni stracili... Lubi towarzystwo, wesoły człowiek i dobry kompan.

23. Artur Ślusarczyk (1977)
– Medialny gość. Lubi gadać, nie peszy go ani mikrofon, ani kamera. Zawsze ma czas dla kibiców i dziennikarzy. Uśmiechnięty tłumaczy, dlaczego wygraliśmy i dlaczego przegraliśmy. Mamy w drużynie kilku wojowników i „Ślusar” jest jednym z nich. A po meczach – zmienia się nie do poznania. Zabiera wędkę i idzie łowić ryby. Kiedyś poszedłem na Paprocany zobaczyć jak to robi i byłem zdumiony jego... profesjonalnym sprzętem. Wszystko odpicowane – od krzesełka po żyłkę w wędce.

24. Michał Woźnica (1983)
– Partner Gawliny i Justki. Tworzyli bardzo dobry atak. Michał hokej ma we krwi, bo ojciec, Krystian, grał przez wiele lat w GKS i zdobył przed laty srebrny medal. Syn ma już złoto i systematycznie robi postępy.

25. Wojciech Matczak (1964)
– Grałem z trenerem jako młody zawodnik. Jestem z nim na ty, ale w szatni nie ma poufałości – dla mnie to „pan trener”. Udało mu się stworzyć dobrą atmosferę w drużynie, scalić ekipę. Niezły psycholog, ma podejście do starszych i młodych.

26. Krzysztof Śmiełowski (1975)
– O sobie mówić najtrudniej. Jestem kapitanem od pięciu lat. To cieszy, bo dowodzi, że koledzy obdarzają mnie zaufaniem. Przeszliśmy razem trudne chwile. Dwa lata temu klub stanął na krawędzi, miał długi, nie było pieniędzy, zawodnicy chcieli odchodzić. Przyszedł prezes Skowroński i wszystko zaczęło zmieniać się na lepsze. W tym sezonie moim zadaniem było jak najbardziej mobilizować zespół. Co mogę powiedzieć moim kolegom na zakończenie?... Panowie, to zaszczyt być kapitanem takiej drużyny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto