Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Goczałkowice: Zapora ma 55 lat. Wspominamy budowę [ZDJĘCIA]

Sylwia Plucińska
Budowa zapory. Kwadrat po lewej stronie to miasteczko budowlańców
Budowa zapory. Kwadrat po lewej stronie to miasteczko budowlańców arc/gpw
Czy można dwa razy obchodzić te same 55 urodziny? Można. Ale trzeba być śląskim morzem, czyli zbiornikiem goczałkowickim. Albo - jak mówią wszyscy okoliczni mieszkańcy - ZAPORĄ. Zapora dla goczałkowiczan, czechowiczan, chybian, pszczynian, a nawet tyszan to nie "konstrukcja piętrząca wodę".

To miejsce, gdzie się wlewa Wisła. Ta kapryśna, z góralskim temperamentem. W przegrodzonej przez ludzi dolinie traci swój impet, łagodnieje. Zamiast zabierać ludziom dobytek, daje im orzeźwienie, a przyrodzie życie. "Po raz pierwszy w historii Wisła zmieni swój bieg. Zamiast w stronę Krakowa popłynie z całą siłą pomp (...) do miast Górnego Śląska" - pisała z entuzjazmem Trybuna Robotnicza 22 .07. 1956 r. Budowę zaczęto wiosną 1950 r. Pochłonęła 960 tysięcy ton różnego rodzaju materiałów, i 428 gospodarstw z wysiedlonego Zarzecza.Budowało ją ok. 1200 ludzi. Dzięki niej mieszkańcy Śląska nie pamiętają co to suche krany.

W 2010 roku świętowaliśmy 55-lecie zbiornika goczałkowickiego. Tegoroczny 22 lipca też był dniem jego 55 urodzin. Ile ona naprawdę ma lat?
Zapora była oddana na 22 lipca 1955 roku, czyli 56 lat temu. Ale to sama budowla piętrząca, która jest częścią systemu zaopatrzenia w wodę. Stacja uzdatniania w Goczałkowicach z przerzutem wody do Paprocan i poźniej do zbiorników w Katowicach-Murckach oraz rozprowadzeniem po Śląsku była zakończona w 1956 roku. Oczywiście też też na 22 lipca.

Czyli Śląsk poczuł smak wody z Goczałkowic 55 lat temu?
Ponad rok zbiornik się napełniał. Tyle czasu potrzeba na to w normalnym roku hydrologicznym. W zeszłym roku podczas majowej powodzi woda wymieniła się w zbiorniku w ciągu sześciu dni. To było naprawdę wielkie wezbranie.

Dość niezwykłe były same narodziny tej budowli. Podobno nie było biura projektów, które podołałoby zamówieniu.
Faktycznie. Gdy w 1948 r. rząd zadecydował o budowie zbiornika w Dolinie Małej Wisły, w Polsce nie istniało żadne biuro projektów, które było w stanie podjąć się tego zadania. Inżynier Jan Skrzyński, sięgnął do kadr Politechniki Lwowskiej, przy której istniała przed wojną porządna pracownia hydrotechniczna, zajmująca się siłowniami wodnymi, regulacją rzek. Skrzyński zebrał spośród dawnych jej pracowników taką bundesligę. Gospodarką wodną zajął się prof. Julian Lambor, konstrukcjami hydrotechnicznymi prof. Wacław Balcerski, hydrauliką prof. Edward Czetwertyński-Światopełk, konstrukcjami żelbetowymi prof. Zbigniew Żmigrodzki. Z ich podręczników uczyłem się ja i uczą się inni studenci do dziś.

Przy budowie pracowało ponad tysiąc ludzi. Gdzie oni mieszkali?
Dokładnie tu, gdzie jesteśmy. To było gigantyczne osiedle, z kaplicą, ośrodkiem zdrowia, przedszkolem. Kadra mieszkała w domkach fińskich, w większych domach, także drewnianych, robotnicy, nierzadko z rodzinami. Każdy miał pokój, łazienkę, panowały tu bardzo przyzwoite warunki jak na plac budowy. Była także świetlica i radiowęzeł...

...a nawet parowozownia ponoć.
Tak, bo ogromne ilości materiału przywoziły pociągi do Czarnolesia, a stamtąd na plac budowy dostarczały go kolejki. Tory prowadzone były po wale, tak jak go sypano.

Inwestycja była sztandarowym zadaniem Planu 6-Letniego. Od decyzji do przecięcia wstęgi minęło 7 lat. W Goczałkowicach padł rekord, którego do dziś nikt nie pobił. Jak to było możliwe bez komputerów i całej techniki budowlanej, jaką mamy dzisiaj?
Najprostsza zawsze jest robota. Najgorsze są papiery. Kiedyś wystarczyła decyzja I sekretarza, a niewykonanie planu traktowano jak sabotaż gospodarczy. To był wystarczający powód, żeby zmieścić się w terminie. Zresztą zagrożenie tego planu w pewnym momencie zajrzało budowniczym w oczy.

Zdarzyła się jakaś obsuwka?
I to dosłownie. W czerwcu 1954 roku, po wielkich, wielkich opadach doszło do katastrofy budowlanej. Blisko jedna trzecia prawie gotowego wału zapory zjechała do zbiornika. Tysiące ton piasku, iłu, żwiru. Od strony odwodnej nie bylo jedszcze betonowych płyt. No i oczywiście nikt nie winił aury, tylko uznano to za sabotaż. Od majstra do dyrektora wszystkich wsadzili do pierdla. Dopiero prof. Balcerski napisał do sądu , że cała zapora jest wymiarowana według radzieckich norm, według radzieckich książek i to się nie miało prawa stać. A skoro się stało, to musiała to być siła wyższa.

Uwierzono?
Wszystkich wypuścili, ale coś za coś. Całe to zdarzenie o pół roku opóźniło budowę zapory, Ale już były ustanowione strefy ochrony sanitarnej zbiornika. W związku z tym podjęto decyzję, że nie będą rozbierane wały, które znalazły się w dnie zbiornika. Dzisiaj są one pułapkami dla żeglarzy. Wtedy chodziło o nadrobienie straconego czasu. Bo 22 lipca 1955 roku Cyrankiewicz, a podobno nawet marszałek Rokossowski, mieli przecinać wstęgę.
Technika budowy zapór sprzed 50 lat niewiele się różni od naszej. Tak samo muszą być duże wozidła, ileś ziemi trzeba wydobyć, ułożyć, zagęścić. Kultura techniczna poszła do przodu, ale kiedyś ludzie więcej pracowali. Dla porównania podam przykład zapory w Kozłowej Górze, która powstała dla wojska w ramach robót publicznych w ciągu dwóch lat 1936-38. Pracowało tam 300 ludzi z województwa śląskiego i 300 z kieleckiego. I całą zaporę o długości kilometra wraz z zaporą boczną o długości 3 km, z urządzeniami spustowymi wykonali ręcznie! I ona tam służy do dzisiaj.

Kiedy zniknęło miasteczko budowlańców?
W 1956 r. było jeszcze w całości. Ostatnim śladem są fundamenty po restauracji Banderoza, która służyła za stołówkę. Dziś jest to prywatna działka po drugiej stronie drogi prowadzącej na zaporę. Za naszym płotem, na terenie byłej stacji PAN jeszcze do niedawna stał dwurodzinny domek fiński zamieniony na szopę.

A ludzie?
Niektórzy założyli tu rodziny. Inni przeszli na budowę kanału Łączany-Skawina. Później budowali zaporę w Tresnej, dalej Dobczyce, Klimkówkę w Czorsztynie...Teraz od 10 lat nie buduje się w Polsce nic, co jest związane z hydrotechniką. I tego nie można zwalić na brak pieniędzy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto