Kierowca tyskiego MZK uparcie twierdzi, iż policjant tyskiej drogówki nakłaniał go, aby winę "wziął na siebie" i w ten sposób uchronił od odpowiedzialności jego syna.
- Wyjeżdżałem z zatoki przystankowej na ul. Budowlanych przy Zakładzie Elektroniki Górniczej. Włączyłem lewy kierunkowskaz i skręciłem koła, kiedy w lusterku zauważyłem, że jadący ul. Budowlanych, samochód nissan micra z tablicą nauki jazdy zatrzymał się, abym mógł wyjechać. Wtedy usłyszałem trzask i zobaczyłem, że na samochód z kursantem najechał fiat. Sprawdziłem, czy micra nie uderzyła w autobus. Nie było uszkodzeń, więc pojechałem dalej, bo przecież obowiązuje mnie rozkład jazdy - mówi Paweł Galoch.
- W Komendzie Miejskiej Policji przesłuchiwany byłem dwukrotnie w charakterze świadka, a nie podejrzanego. Jeden z policjantów, którego tam spotkałem powiedział, iż najlepiej dla mnie będzie, kiedy wezmę winę za zdarzenie na siebie, bowiem to jego syn prowadził fiata, który uderzył w "naukę jazdy", a taka kolizja zdarzyła mu się po raz drugi.
Dodał również, iż nie miał on opłaconych składek - mówi kierowca, który powtórzył to przed prokuratorem.
Inaczej zdarzenie relacjonują policjanci z drogówki.
- Funkcjonariusz, który z rozmawiał Pawłem Galochem, przeszedł do mnie z protokołem przesłuchania. Po przeczytaniu go poszedłem do tej osoby i zapytałem, czy potwierdza swoje zeznania obciążające policjanta. Skoro potwierdził, poinformowałem komendanta i aby zachować bezstronność przekazałem całość sprawy do sekcji prewencji.
Podjąłem także decyzję o przekazaniu materiałów do prokuratury. Prokuratura Rejonowa Katowice Centrum-Zachód umorzyła sprawę - mówi podkomisarz Marek Głowania, naczelnik wydziału Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Tychach.
Naczelnik powiedział, że chodzi o policjanta o najdłuższym stażu i największym doświadczeniu w Sekcji Ruchu Drogowego.
- Nie mam żadnych zastrzeżeń i mam do niego pełne zaufanie jako do podwładnego - twierdzi podkomisarz Głowania dodając, iż postępowanie prokuratorskie, a dochodzenie w celu ustalenia winnego kolizji to dwie różne sprawy. Sąd Grodzki nie zajmował się sprawą rzekomego nakłaniania, bowiem wcześniej prokuratora umorzyła sprawę. Również Wydział Prewencji KMP w Tychach zajął się kwestią ustalenia winnego kolizji.
- Postępowanie trwało dość długo, bowiem policjanci musieli zasięgnąć opinii biegłego sądowego. Zakończyło się 3 marca 2003 roku sporządzeniem przez policję wniosku o wszczęcie postępowania sądowego - mówi aspirant sztabowy Grzegorz Fajlhauer, naczelnik sekcji prewencji KMP w Tychach. We wniosku stwierdzono, iż kierujący autobusem wyjeżdżając z zatoczki nie zasygnalizował tego manewru i nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierowcy nauki jazdy, który nie chcąc uderzyć w autobus gwałtownie zahamował, został jednak uderzony z tyłu przez kierowcę prowadzącego fiata cinquecento.
We wrześniu 2003 r. tyski sąd uznał winnym kolizji Pawła Galocha i orzekł karę grzywny. Galoch odwołał się, jednak wyrok został podtrzymany. Kierowca trzyma się swojej wersji wydarzeń, iż to nie on jest winny kolizji. Zamierza złożyć kolejne odwołanie i domagać się kasacji wyroku.
Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?