MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

I po krawacie...

LESZEK SOBIERAJ
"Team-Feith" powitamy w przyszłym sezonie w gronie zespołów drugoligowych. Ciekawe w jakim składzie? / ZBIGNIEW MARSZAŁEK
"Team-Feith" powitamy w przyszłym sezonie w gronie zespołów drugoligowych. Ciekawe w jakim składzie? / ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Trener Edward Feith stracił krawat, ale nie żałował. Zaraz po tym, jak zawodnicy MOSM Tychy ściągnęli na pamiątkę siatki z obu koszy, odcięto mu krawat nożyczkami.

Trener Edward Feith stracił krawat, ale nie żałował. Zaraz po tym, jak zawodnicy MOSM Tychy ściągnęli na pamiątkę siatki z obu koszy, odcięto mu krawat nożyczkami. To był znak, że drużyna, ochrzczona przez kibiców bojowym okrzykiem "Team-Feith", odniosła w trzeciogowych rozgrywkach sukces, awansując do wyższej klasy.

Droga do awansu w koszykarskich rozgrywkach nie była łatwa. Najpierw trzeba znaleźć się w play off, potem trafić do finału, wreszcie okazać jedną z najlepszych drużyn w turnieju półfinałowym i w końcu w finale baraży. W tym sezonie zespół MOSM Tychy pokonał wszystkie przeszkody. Uczynił to zresztą w znakomitym stylu - nie licząc kilku potknięć, nie miał sobie równych, m. in. wygrał wszystkie pięć spotkań z najgroźniejszym rywalem z woj. śląskiego - MMKS Dąbrowa Górnicza.

Po raz piąty MOSM pokonał tę drużynę w sobotnim meczu barażowych finałów 86:67. Był to jeden z bardziej wyrównanych pojedynków, jakie stoczyły oba zespoły. W pierwszej kwarcie o jeden punkt lepsze okazały się Tychy. W drugiej udało im się powiększyć przewagę, bowiem wygrali tę partię 30:16, z kolei w trzeciej Dąbrowa zagrała bardziej agresywnie i skutecznie. Wygrała wprawdzie 27:20, ale dzięki kilkunastopunktowej przewadze, tyszanie spokojnie kontrolowali grę. Ostatnia odsłona meczu należała do podopiecznych Edwarda Feitha, którzy zwyciężyli 18:8.

Ta wygrana pozwoliła uwierzyć kibicom, że ich drużyna jest już prawie w II lidze. W ostatnim meczu ze Startem II Lublin MOSM mógł pozwolić sobie nawet na porażkę, jednak nie więcej niż 25 punktami. Kto o tym wiedział, obserwował mecz raczej spokojnie, kto nie - miał powody zdenerwowania. Zresztą był taki moment, że denerwowali się wszyscy - w połowie czwartej kwarty przewaga Lublina wzrosła do 15 punktów, a MOSM w tym fragmencie grał po prostu słabo. Rywale byli bardziej agresywni, a przede wszystkim skuteczniejsi. Warto dodać, że w tym meczu zespół poważnie się wzmocnił dwoma koszykarzami, występującymi w ekstraklasie. Goście brylowali zwłaszcza w rzutach za trzy punkty - zanotowali 14 takich trafień, podczas gdy tyszanie - 7. Trudno powiedzieć, czy świadomość faktu, że można sobie pozwolić na porażkę, a i tak awansować, spowodowała, że w drugiej połowie drużyna MOSM nie była już tak skoncentrowana i z minuty na minutę obserwowaliśmy, jak oddaje pole rywalom. Zbyt wolne tempo, fatalna gra na tablicach, błędy w obronie i pewna nonszalancja przynosiły spore straty.

Po wygraniu pierwszej kwarty 23:17, drugą MOSM przegrał 21:28 i na przerwę obie drużyny schodziły z parkietu przy stanie 44:45 dla Lublina. W trzeciej odsłonie było gorzej. Tyszanie przegrali ją 16:28, a rywale cały czas utrzymywali kilkanaście punktów przewagi. Ostatnia kwarta zakończyła się wynikiem 29:24, a cały mecz zwycięstwem Lublina 97:89.

Wypada jedynie żałować, że tyszanie nie zakończyli turnieju w mistrzowskim stylu, ale... zwycięzców się nie sądzi. Budowanie drużyny, dzięki której do Tychów wróciła II liga koszykarska, trwało osiem lat i nic nie jest w stanie zmącić radości kibiców. Po ostatnim meczu turnieju, na którym byli przedstawiciele Polskiego Związku Koszykówki, Okręgowego Związku Koszykówki, Urzędu Marszałkowskiego oraz przedstawiciele kilku firm, przewodnicząca Rady Miasta Barbara Konieczna uraczyła drużynę... kąpielą w szampanie, a zespołowi gratulował także prezydent Andrzej Dziuba. Potem było "Sto lat", a trener Feith pofrunął w górę, podrzucany na rękach swych podopiecznych.

Skończyły się rozgrywki, zaczęły się schody, bo teraz trzeba myśleć o nowym sezonie, wzmocnieniach, pieniądzach...

Tyski finał

* MOSM Tychy - MMKS Dąbrowa Górnicza 85:67
Punkty dla MOSM: Jaremko 24 (2), Olczak 24, Rojek 17, Barycz 9, Broda 7 (1), Bzdyra 4.

* MOSM Tychy - Start II Lublin 89:97
Punkty dla MOSM: Barycz 24 (3), Olczak 21 (1), Jaremko 20 (2), Rojek 12 (1), Broda 6, Bzdyra 3, Pruksa 2, Kaczmarski 1.

Robert Rojek (kapitan MOSM):

- Losy awansu ważyły się do końca. Co prawda mieliśmy zadatek punktowy, ale w pewnym momencie zaczął on szybko topnieć. Dopiero kiedy w końcówce zaczęła się utrzymywać dziesięciopunktowa zaledwie przewaga rywali, byłem pewien, że mamy awans. Myślę, że w pełni nam się należał. A co dalej? Na pewno podstawowy skład drużyny zostanie, nie będzie Barycza, nie wiadomo co z Brodą. Nie słyszałem także, by miał ktoś odejść do innego klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto