Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Japończyk zakochany w Pszczynie

GRZEGORZ SZTOLER
Pamiętam spore zaskoczenie, gdy na fali powszechnego zainteresowania się lokalną historią ukazała się publikacja Japończyka o... Pszczynie.

Bohaterem dzisiejszego mojego spaceru historycznego jest profesor Shinsuke Hosoda, rocznik 1955, absolwent Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Keio w Tokio, który bardzo interesuje się tematyką europejską, a szczególnie niemieckim kapitalizmem na przełomie XIX i XX stulecia. Rozprawę doktorską napisaną własnoręcznie po polsku [co podkreślam], pt. "Położenie socjalne robotników w górnictwie węglowym w Księstwie Pszczyńskim 1847-1870" obronił w 1993 r. Drukiem ta praca ukazała się cztery lata później.

"Wytrwałym studiom Shinsuke Hosoda zawdzięcza zarówno opanowanie języków, polskiego, niemieckiego i angielskiego, jak i znakomitą znajomość źródeł archiwalnych do obranego tematu rozprawy doktorskiej" - pisze we wstępie do książki japońskiego historyka prof. Karol Jonca, który był jego opiekunem naukowym. Pan Hosoda przebywał na kilkuletnim stypendium rządu polskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.

Bo też kiedy bierze się do ręki wspomnianą książkę, widać, ile pracy zostało w nią włożone. 254-stronicowa publikacja profesora Hosody stanowi przykład naukowej dociekliwości. Książęce kopalnie nie odgrywały poważniejszej roli w skali całego górnośląskiego górnośląskiego przemysłu wydobywczego, ale zainteresowały japońskiego z innych względów, własnościowych. Kopalnie księcia pszczyńskiego tworzyły bowiem typowe magnackie zakłady przemysłowe, a więc nie pozbawione zaszłości feudalnych, które japoński naukowiec wytrwale tropi. W porównaniu np. do innych górnośląskich kopalni, te pozostające pod zarządem księcia, nie pozostawału, co ciekawe pod zarządem państwowych urzędów górniczych.

Tradycje pszczyńskiego górnictwa są naprawdę stare i sięgają co najmniej XVII wieku. To właśnie na ziemi pszczyńskiej, pod książęcym okiem, powstała jedna z najstarszych na Górnym Śląsku kopalń, "Emanuelssege", czyli Murcki. Feudalne struktury pszczyńskich kopalń zaczęli unowocześniać urzędnicy Hochbergów, którzy przejęli pszczyńskie dobra od Anhaltów w 1847 roku, i na tym m.in. także skupia się praca Hosody. Pisze on, że wtedy właśnie "rozpoczęto w Księstwie Pszczyńskim reorganizację administracji górnictwa węglowego pod kierunkiem mistrza górniczego J. Bradego pochodzącego z Zagłębia Wałbrzyskiego, któremu książę pszczyński zlecił zarządzanie zakładami górniczo-hutniczymi w swych dobrach. Reorganizacja polegała na decentralizacji administracji, czyli ustanowieniu samodzielnego kierownictwa i samodzielnej rachunkowości poszczególnych gałęzi gospodarki (rolnictwa, leśnictwa, budownictwa itp.) w dobrach Księstwa Pszczyńskiego... Utworzono też Książęcy Zarząd Górniczy z siedzibą w Mikołowie." Przyniosło to efekty, bo choć ogólny udział w całościowowym fedrunku górnośląskich kopalń nie przekraczał kilku procent, to jednak samo wydobycie wzrosło aż ośmiokrotnie.

Istotniejsze jednak w tej publikacji są mało uchwytne losy zwykłych pracowników książęcych kopalń. Hosoda wnikliwie analizuje i strukturę zatrudnienia, i warunki pracy miejscowych górników. To niezmiernie interesująca lektura. Kto wie, co zawierał wydany w 1869 r. "Porządek robotny dla kopalni Księctwa Pszczyńskiego w Górnym Szląsku", pierwszy regulamin pracy dla górników z prawdziwego zdarzenia? Ile trwały ówczesne podziemne szychty? Skąd brali się górnicy w książęcych kopalniach? Czym zajmowali się po pracy [ponieważ większość z nich pochodziła ze wsi, po powrocie z roboty... gospodarzyli]? W jakim celu powołano w 1861 roku "Związek knapszaftowy Księstwa Pszczyńskiego? Podpowiem, że w obronie interesów górniczych załóg, było to pierwsze na naszej ziemi bractwo górnicze.

Japoński historyk uchwycił ważny moment przekształceń kapitalicznych, kroczącego uprzemysławiania się dóbr pszczyńskich i wpływu tego nieuchronnego procesu na życie jego mieszkańców, którzy przecież w książęcych kopalniach mieli zapewniony chleb.

Profesor Shinsuke Hosoda dalej utrzymuje on ciepły, serdeczny kontakt z Polską [może odwiedzi Pszczynę?], a zainteresowanie tym krajem przekazuje swoim studentom i współpracownikom. I tak, w 2007 r. profesor gościł w Szczecinie, na tamtejszym Uniwersytecie, gdzie mówił m.in. o japońskiej tożsamości narodowej silnie zrośniętej z symbolem władzy cesarskiej, mimo że autorytet cesarza poddawany był wielu ciężkim próbom. Nie zmienia to faktu, że Japończycy kochają swego cesarza.

A profesor Hosoda pokochał Pszczynę.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto