Kilka dni przed wyborami zadzwonił do mnie fotograf, z którym współpracuję i zapytał czy nie chciałabym wziąć udziału w konkursie organizowanym przez Missland. Zadzwoniłam do organizatorów i zapytałam o szczegóły.
Pomyślałam, że warto spróbować sił - mówi Kasia Danysz.
W tym czasie dziewiętnastolatka zdawała egzaminy maturalne. Miała jednak nadzieję, że wszystko uda się jej połączyć.
- Chciałam sprawdzić czy potrafię pogodzić, dwie tak różne sprawy. Lubię się sprawdzać. Chciałam wiedzieć czy jestem w stanie przygotować się do egzaminów i jednocześnie do konkursu. To nie było takie łatwe. Od jakiegoś już czasu pracuję jako hostessa i fotomodelka, ale wybory najpiękniejszej to całkiem coś innego. Miałam mało czasu żeby nauczyć się chodzić, siadać i uśmiechać. Jednak teraz, kiedy udało mi się zdać maturę i zostać Miss Śląska jestem szczęśliwa, że to osiągnęłam - dodaje.
Kasia lubi stawiać przed sobą wyzwania. Odkąd pamięta zawsze stawiała sobie wysoko poprzeczkę.
- Lepiej spaść i mieć obolałe ciało i duszę, ale wiedzieć że się próbowało i znać przyczynę porażki, niż siedzieć z założonymi rękami - uważa.
Jest bardzo aktywną dziewczyną. Czynnie uprawia sport. Marzy teraz o dostaniu się na Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach albo do krakowskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej.
- Wcześniej myślałam o złożeniu papierów do warszawskiej AWF. Jednak na oddanie dokumentów było tam już za późno. Wyjazd do Warszawy oznaczałby rozłąkę z moim chłopakiem Łukaszem. Teraz przynajmniej będziemy blisko siebie - powiedziała Miss Śląska.
Kasia bardzo dobrze pamięta dzień wyborów.
- Tego dnia zdawałam egzamin ustny z biologii. Najbardziej się go bałam i bardzo się denerwowałam. Kilka godzin później czekał na mnie kolejny sprawdzian: wybory miss. To był naprawdę zwariowany dzień. Nie miałam już czasu na szukanie odpowiedniej sukienki, więc wystąpiłam w tej, w której byłam na studniówce. Sama ją zaprojektowałam, a szyciem zajęła się znajoma krawcowa. Być może to właśnie ta kreacja przyniosła mi szczęście - wspomina. Większość ubrań tyszanka wymyśla sobie sama. Od zawsze starała się być samodzielna. Nie wyobraża sobie, jak mówi, tego że mogłaby brać pieniądze na ciuchy od rodziców. Część szyje, inne kupuje.
- Pracuję od 15 roku życia. Za to co zarobię kupuję niezbędne rzeczy. Lubię być samodzielna. Jak się samemu na coś zarobi to bardziej się to szanuje - uważa.
W konkursie kibicowali jej najbliżsi. Byli z nią rodzice i chłopak.
- Mama i Łukasz od samego początku wiedzieli o moim zamiarze. Trzymali za mnie kciuki. Jednak do samego końca nie chciałam w to wszystko wtajemniczać taty. On by się tylko denerwował, że zamiast zajmować się maturą bawię się w wybory najpiękniejszej. Bilety na konkurs dałam mu dopiero dzień wcześniej. Nie wiedział czy to nie żart.
Jednak, kiedy wygrałam był bardzo dumny. Razem z mamą obdzwonił wszystkich członków naszej rodziny i znajomych. Chwalił się moim sukcesem - mówi Katarzyna Danysz.
Po otrzymaniu tytułu Miss Śląska Kasia spotkała się z dużą życzliwością szczególnie najbliższych i sąsiadów.
- Kiedy kilka dni temu wychodziłam z domu sąsiadka krzyknęła do mnie z okna: Kaśka świetnie, że wygrałaś. Trzymaj tak dalej - wspomina.
Teraz przed tyszanką są półfinały. Tam rozstrzygnie się czy weźmie udział w finale wyborów, które zaplanowano na wrzesień.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?