Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Mucha z Tychów i jej książki sensoryczne

Jolanta Pierończyk
Katarzyna Mucha w swojej pracowni
Katarzyna Mucha w swojej pracowni Jolanta Pierończyk
Do 31 marca w galerii Prowizorka, czyli w witrynie biblioteki przy Kopernika w Tychach można oglądać wystawę książki sensorycznej Katarzyny Muchy. Książka sensoryczna, czyli terapeutyczna była… autoterapią dla jej twórczyni.

Katarzyna Mucha to niezwykle ciekawa młoda osoba, która poprzez sztukę i wiarę wyszła na prostą z bardzo skomplikowanych stanów chorobowych. Dziś nie tylko swoją twórczością chce pomagać innym, ale ma też świetny pomysł na stworzenie miejsca, gdzie osoby po przejściach swoim przykładem dawałyby innym wiarę i nadzieję na wyjście z różnych dołków oraz siły do walki.

Choruje od dziecka. Miała siedem czy osiem lat, kiedy zaczęły się problemy ze zdrowiem. Przeszła wiele operacji

- Ale to jeszcze nic. Gorzej, że na skutek różnych życiowych sytuacji chora była też psychika, żeby nie powiedzieć: dusza - mówi.

Dusza artystyczna. Kasia zawsze miała inklinacje do sztuk plastycznych.

- Marzyłam, żeby tworzyć i być wśród ludzi – wspomina.

Zrobiła kurs florystyczny. Próbowała znaleźć pracę w kwiaciarni. Okazało się, że nie ma tam dla niej miejsca. Nikt jej nie chciał przyjąć. Przyszło załamanie psychiczne, które przełożyło się na fizyczne problemy zdrowotne. Było źle, bardzo źle.

I wtedy zauważyła, że ukojenie daje rękodzieło.

- Siedziałam sobie przy stoliku, szyłam jakieś ozdoby, robiłam biżuterię. Czułam się z tym i w tym dobrze – wspomina.

Zaczęło się wysyłanie prac na konkursy krawieckie. Zachętą było zwycięstwo w pierwszym w 2011 r. – Tematem konkursu był „Owocowy czerwiec”, więc zaproponowałam torebkę z truskawką. Wygrałam maszynę do szycia. Potem były inne konkursy, w sumie osiem, w których zawsze zajmowałam jakieś miejsce na podium, a w najgorszym razie wyróżnienie. Nagrodami były różne akcesoria krawieckie i sprzęt AGD – mówi.

Dobry odbiór jej rękodzieła przywrócił wiarę w siebie. Prac przybywało. Można się było pokazać z nimi na jarmarkach.

- Niewiele sprzedałam, prawie nic nie zarobiłam, ale byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że ktoś przystaje przy tych moich pracach, podziwia – opowiada.

W jednym ze sklepów z używaną odzieżą miała gablotkę, gdzie wystawiała swoje artystyczne drobiazgi.

- Byłam szczęśliwa, że zaczynam zdrowo funkcjonować w społeczeństwie – mówi.

Wkrótce pojawiły się pierwsze zamówienia. Wykonywała swoją pracę za grosze, ale była szczęśliwa, że jest komuś potrzebna. Szycie trzymało ją przy życiu.

- Te wszystkie bransoletki, koraliki, kolczyki, serduszka… to była moja terapia zajęciowa. Wsparcie 3-letniej psychoterapii pod okiem psychologa – mówi.

Niestety, do wszystkich dotychczasowych schorzeń doszła zaćma.

- Kiedy przyszło pierwsze poważne zamówienie (na gwiazdki nad łóżeczkiem i poduszki), akurat leżałam na stole operacyjnym u okulisty. Już miałam odpisać, że nic z tego, ale pomyślałam sobie, że przecież dotąd i tak szyłam trochę na oślep, więc co to za różnica i napisałam, że owszem, zamówienie przyjęte.

Pewnego dnia, koleżanka na Facebooku podsunęła jej filmik na temat książki sensorycznej.

- Nie miałam żadnych wzorów, zaczęłam poszczególne strony projektować sama. To było coś nowego i fascynującego – mówi.

Zaczął się nowy rozdział w życiu Katarzyny Muchy. Zrobiła nawet kurs krawiecki.

- Muszę mieć pracownię, likwidujemy kuchnię – powiedziała mężowi.

Na szczęście, wystarczyło z tej kuchni uszczknąć nieco powierzchni i stworzyć żonie małe królestwo. Zrobił to własnymi rękami.

Kasi Muchy walka o siebie zafascynowała nawet Francuzów i ekipa telewizyjna przyjechała do jej maleńkiego mieszkanka, w którym królują koty oraz sztuka ich właścicielki i nakręcili film o tej niewielkiej osóbce straszliwie doświadczonej przez los, ale ani przez moment nie rezygnującej ze swoich pragnień.

I być może jej marzenie się spełni, być może będzie tworzyć i będzie wśród ludzi.

Wymyśliła sobie bowiem atelier krawieckie, w którym będzie sala sprzedażowa do rozmów z klientem, pokazami i testowaniem materiałów, pracownia oraz biuro ze studiem fotograficznym. W tym atelier Katarzyna Mucha chciałaby też prowadzić spotkania ludzi szukających wyjścia ze swojej trudnej sytuacji z ludźmi, którzy z różnych zakrętów życiowych wyszli na prostą.

Stosowny wniosek na dofinansowanie został złożony. Może się uda zdobyć pieniądze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto