Katowice: Zamiast posprzątać las, nadano... bieg urzędowy

Mimo informacji o podsumowaniu akcji, mieszkańcy nadal kontaktują się z nami w sprawach związanych z czystością i porządkiem w swoim najbliższym otoczeniu. A my będziemy interweniować, tak jak w przypadku pani Ewy Brombosz. Nadesłała do redakcji list oraz kilkanaście zdjęć obrazujących problem. O co chodzi? Oddajmy głos pani Ewie. Oto jej list:

"W marcu tego roku zwróciłam się z przykrą sprawą zanieczyszczenia lasu, który zaczyna się przy końcu ulicy Saskiej, tuż za przejazdem kolejowym w Katowicach Podlesiu. Zainteresowałam tą sprawą również sanepid. Otrzymane odpowiedzi po wizji lokalnej świadczyły o tym, że sprawa uzyskała bieg urzędowy i ostatecznie Lasy Państwowe zostały zobowiązane do uprzątnięcia lasu oraz poinformowania Waszych organów o tym, jak sprawa ta została sfinalizowana. Niestety, po upływie pół roku stałam się jedynie przedmiotem ironicznych i żartobliwych uwag wśród znajomych oraz posiadaczką kubka i koszulki z akcji "Życie po śmieciach", której organizatorzy uhonorowali mnie w ten sposób za zgłoszenie zaśmiecenia naszego regionu. Natomiast wspomniane Lasy Państwowe umieściły na początku traktu leśnego nową, skromną tablicę o zakazie wysypywania śmieci. Nic więcej się już nie wydarzyło. Przyznam się, że miałam nieco bardziej optymistyczne marzenia i wielką nadzieję na w końcu miły spacer z rodziną po tym lesie, zamiast obrzydzenia. Proponowałam nawet w pewnym momencie zakup z prywatnych środków jednorazowych rękawic i worków plastikowych, jednak nie jestem w stanie zapłacić za transport i utylizację ani w ogóle zorganizować takiej akcji. Ponownie proszę o zainteresowanie się tą sprawą. Przyznam się, że chciałabym również przesłać zdjęcia z katowickiego lasu w tej bardzo prestiżowej dzielnicy do organizatorów konkursu Europejska Stolica Kultury, do którego Katowice przystąpiły z hasłem Katowice - Miasto Ogrodów".

Sprawą, o której pisze pani Ewa, zajmują się już inspektorzy WIOŚ. My dopilnujemy efektów. Ogrody poczekają. Czystość nie!