MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Koszmarny mecz GKS

(Gśc)
Zawodnicy Eurostalu Toruń (ciemne stroje) wierzą, że dzisiaj wygrają z naszymi hokeistami i zajmą piąte miejsce.  Fot.  ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Zawodnicy Eurostalu Toruń (ciemne stroje) wierzą, że dzisiaj wygrają z naszymi hokeistami i zajmą piąte miejsce. Fot. ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Hokeiści GKS przegrali 3:6 z Eurostalem Toruń pierwszy mecz o piąte miejsce w rozgrywkach Polskiej Ligi Hokejowej. Jeśli torunianie dzisiaj zwyciężą na swoim lodowisku, wówczas rywalizacja zostanie zakończona.

Hokeiści GKS przegrali 3:6 z Eurostalem Toruń pierwszy mecz o piąte miejsce w rozgrywkach Polskiej Ligi Hokejowej. Jeśli torunianie dzisiaj zwyciężą na swoim lodowisku, wówczas rywalizacja zostanie zakończona. Jeśli nie, w piątek oba zespoły spotkają się w Tychach w decydującym spotkaniu.

Po zakończeniu pierwszej konfrontacji szkoleniowca tyskiego zespołu czekała chyba jeszcze cięższa przeprawa niż oglądanie przez 60 minut postawy jego podopiecznych. Na konferencji prasowej znalazło się spore grono kibiców, którzy żądali wyjaśnień tak fatalnej postawy ich ulubieńców.

- Potraktowaliśmy mecze o piątą lokatę jako możliwość testu zawodników stanowiących zaplecze pierwszego zespołu. Stąd obecność w zespole takich graczy jak Frączek czy Gawlina. Myślimy już o przyszłych rozgrywkach i chcemy wiedzieć, jakim materiałem ludzkim dysponujemy i jakich korekt trzeba będzie dokonać w najbliższych miesiącach, by stworzyć naprawdę silny zespół, mogący włączyć się do walki o czołowe pozycje. Takie mecze są doskonałą okazją do wypróbowania kilku wariantów. Dlatego przez większą część zawodów graliśmy czterema atakami. Sprawa tego, czy zajmiemy piąte czy szóste miejsce, spada nieco na dalszy plan. Celem było utrzymanie się i to osiągnęliśmy - przekonywał P. Hulva.

Takie tłumaczenia nie trafiały do końca do tyskich sympatyków. Złorzeczyli oni szczególnie na pierwszą tercję w wykonaniu ich ulubieńców. Torunianie, którzy według założeń, nie mieli prawa ugrać czegokolwiek w Tychach, potrzebowali zaledwie 20 minut, by strzelić cztery gole. W bramce gospodarzy nie było z powodów zdrowotnych Arkadiusza Sobeckiego, a Michał Elżbieciak nie czuł sie najlepiej tego dnia między słupkami. Niemoc tyszan w ataku była wręcz porażająca, a wiara, że superatak Artur Ślusarczyk - Damian Słaboń - Piotr Sarnik i tak rozstrzygnie o losach potyczki, okazała się tego dnia chybiona.

Co prawda, formacja ta strzeliła w niedzielę wszystkie trzy gole, ale jeśli myśli się o wygrywaniu meczów, nie można wierzyć jedynie w umiejętności graczy tworzących pierwszą piątkę. Zresztą zawodnikom tym należy podziękować za uratowanie honoru tyskiego hokeja, ponieważ jeszcze 150 sekund przed ostatnią syreną torunianie prowadzili 6:1. Dwukrotne wykorzystanie przewagi i gole Krzysztofa Śmiełowskiego oraz Damiana Słabonia uchroniły nasz zespół przed totalną kompromitacją.

Poziom zaprezentowany przez GKS spowodował, że sympatycy tego klubu również pogodzili się z tym, że w niedzielę nastąpiło pożegnanie z hokejem na długi czas. Oczywiście, jest to tylko sport i nie można przekreślać diametralnej zmiany podejścia do obowiązków tyskich zawodników, jednak wszystko wskazuje, że, dość niespodziewanie, torunianie zapewnią sobie dzisiaj piąta lokatę w bieżącym sezonie.

- U nas jest bardzo trudno wygrać. Lodowisko w Toruniu jest nieco specyficzne. Ponadto nasi zawodnicy nie po to dzisiaj ciężko pracowali, by wywalczoną zaliczkę roztrwonić. Przypuszczam, że wygramy - powiedział ze stoickim spokojem Peter Rossak, szkoleniowiec Eurostalu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto