MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarskie wybory Krzysztofa Morawca

Leszek Sobieraj
fot. ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
fot. ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
W koszykówkę grał jego ojciec, brat, wujek, ale żadnemu z nich nie udało się wspiąć do najwyższej ligi. 32-letni Krzysztof Morawiec po raz drugi w swej karierze rozpoczął wspinanie na koszykarski szczyt - od II ligi w ...

W koszykówkę grał jego ojciec, brat, wujek, ale żadnemu z nich nie udało się wspiąć do najwyższej ligi. 32-letni Krzysztof Morawiec po raz drugi w swej karierze rozpoczął wspinanie na koszykarski szczyt - od II ligi w Big Starze Tychy.

Dziennik Zachodni: Jest pan zadowolony z dotychczasowych występów w Tychach?

Krzysztof Morawiec: Z gry drużyny na pewno, bo do tej pory nie przegraliśmy meczu! Jednak zdaje sobie sprawę, że moje występy jeszcze odbiegają od oczekiwań kibiców i trenera. Staram się dogonić stracony czas, bo w związku z pracą, zacząłem treningi znacznie później niż moi koledzy.

DZ: A co pan robił?

KM: Byłem w USA w czasie wakacji, zresztą już po raz drugi i pracowałem w firmie, która zajmowała się wycinką drzewa. Można powiedzieć, że kondycję mam niezłą, ale nie ma to rzecz jasna żadnego związku z przygotowaniami kondycyjnymi i koszykarskimi.

DZ: Ta wakacyjna praca to zajęcie z konieczności?

KM: Niestety tak, zmusza mnie do tego sytuacja finansowa. W wielu klubach jest naprawdę niewesoła. Podpisuje się kontrakt na sezon, a właściwie na okres gry, czyli na osiem, dziewięć miesięcy. I za to otrzymuje się pieniądze, albo... nie. W klubach, w których grałem poprzednio, zdarzało się, że dostawaliśmy pieniądze np. za sześć miesięcy. Za co zatem żyć przez pół roku? Stąd moja decyzja, by pracować za granicą. Rodzinę trzeba utrzymać, a mając dwóch chłopaków w wieku 6 i 2 lata nie jest to łatwe, zwłaszcza że żona studiuje.

DZ: Biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki - siedem meczów - siedem zwycięstw - jest szansa, że z Big Starem wróci pan do pierwszej ligi.

KM: Bardzo na to liczę. Zresztą to jest cel nasz wszystkich - zawodników, trenerów, działaczy, a przede wszystkim tyskich kibiców. Przyznam, że widownia w Tychach jest fantastyczna i cieszę się, że tutaj trafiłem. Kłopoty finansowe w Czeladzi to jeden z powodów, który wpłynął na moją decyzję o odejściu. Z drugiej strony chciałem występować w zespole, który o coś gra, a na dodatek klubie dobrze zorganizowanym. I choć miałem inne propozycje, wybrałem Big Stara.

DZ: Większość spotkań wygrywacie z dużą łatwością, wyraźnie górując nad rywalami, ale najtrudniejsze pojedynki dopiero przed wami...

KM: To prawda, bo losowanie okazało się dla nas dość szczęśliwe. Zaczęliśmy od meczów z beniaminkami lub drużynami, które wykupiły dzikie karty. To pozwala "rozkręcić" się drużynie, a trenerowi dać możliwość sprawdzenia zawodników w różnych wariantach ustawienia. Prawdziwym sprawdzianem formy i możliwości będą pojedynki z Dąbrową, Przemyślem, Krosnem, które rozegramy w grudniu.

DZ: Największy plus Big Stara?

KM: Kadra. Dziesięciu, jedenastu równorzędnych zawodników, z których każdy wnosi coś do gry. Zmiany w trakcie meczu nie powodują osłabienia drużyny, a wręcz przeciwnie. Do nam daje dużą swobodę i możliwość właściwej realizacji założeń taktycznych. Tworzymy zgrany zespół, zresztą niektórzy zawodnicy grali wcześniej ze sobą. Ze Sławkiem Krukiem i Piotrem Pustelnikiem znamy się z występów w Pogoni, a z Pawłem Zmarlakiem występowaliśmy niedawno w Czeladzi.

DZ: Najlepiej wspomina pan pewnie grę w Pogoni, kiedy ta grała w ekstralidze.

KM: To była naprawdę świetna drużyna, choć my, Polacy, stanowiliśmy jedynie tło dla zawodników ze Stanów Zjednoczonych czy Jugosławii. To oni dyktowali tempo, my im jedynie pomagaliśmy. Z drugiej strony wiele się wówczas nauczyłem, bo to była naprawdę świetna szkoła koszykówki. Dobrze jednak wspominam także grę w pierwszoligowej Pogoni, kiedy to ja musiałem brać na siebie ciężar gry i to ode mnie wymagano najwięcej.

DZ: A plany na przyszłość?

KM: Najpierw chciałbym awansować z Big Starem do pierwszej ligi, a po cichu marzę, by jeszcze zagrać w ekstralidze, rzecz jasna w barwach rudzkiej Pogoni. Na razie nie zastanawiam się, co będę robił po zakończeniu kariery, choć nie ukrywam, że chciałbym zostać przy koszykówce. Teraz skupiam się na grze. Kiedy żona skończy studia i znajdzie pracę, będę myślał o sobie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto