Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kradniemy co się da i gdzie się da. Czemu? Bo to nas podnieca

Redakcja
W autobusach i tramwajach grasują kieszonkowcy. Polacy kradną. W tym "fachu" jesteśmy w czołówce europejskich państw
W autobusach i tramwajach grasują kieszonkowcy. Polacy kradną. W tym "fachu" jesteśmy w czołówce europejskich państw TOMASZ HOŁOD / POLSKAPRESSE
Ukraść można niemal wszystko, a Polacy pod tym względem nie należą do "świętoszków" - znajdują się w ścisłej europejskiej czołówce. Kradniemy co się da i gdzie się da: w sklepach, w pracy. Cudzą własność traktujemy jak niczyją. W większości przypadków kradzież łączy się z podnieceniem, skokiem adrenaliny we krwi. Niektórych kusi niebezpieczeństwo. A może to kleptomania? Choroba, którą trzeba leczyć? - zastanawia się Elżbieta Sobańska i Magdalena Baranowska-Szczepańska.

Bracia z Podhala handlowali ludźmi

Wokół nas jest wiele pokus - sklepy kuszą atrakcyjnymi towarami, chęć posiadania wzmagają atrakcyjne reklamy umacniające kult radosnej konsumpcji. Stąd już tylko krok do przywłaszczania sobie różnych rzeczy, zwłaszcza jeśli nie zawsze nas na nie stać. Sklepy czy centra handlowe jednak bardzo niechętnie przyznają się do tego, że klienci próbują ich oszukać. Co najczęściej kradną Polacy? Tego firmy nie chcą ujawniać, ale podkreślają, że starają się przed tym procederem zabezpieczyć.

Polacy są w niechlubnej czołówce!

- We wszystkich sklepach zatrudniamy agentów ochrony i detektywów, jest monitoring - informuje Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji w Auchan. - Głównym zadaniem ochrony sklepu jest zapewnienie bezpieczeństwa klientom i pracownikom przebywającym na terenie centrum handlowego. Bezpieczeństwo polega również na zabezpieczaniu towaru przed kradzieżą, monitorowaniu osób poruszających się w sklepie i ich zachowań.

Także Agnieszka Kromolicka z Centrum Handlowo-Rozrywkowego "Plaza" podkreśla, że zarówno liczba ochrony, jak i monitoring jest wystarczający. Jednak mimo prób zabezpieczania się na każdym kroku, Polska znalazła się w gronie europejskich krajów, gdzie obywatele najczęściej dopuszczają się rozmaitych kradzieży. Zajmujemy niechlubne 6. miejsce.

- Warto zauważyć, że w sklepach nierzadko kradzieży dopuszczają się sami pracownicy, którzy w ten sposób rekompensują sobie niskie wynagrodzenie - mówi Katarzyna Piguła, psycholog biznesu.

Wynosimy nie tylko ze sklepu

Ale przywłaszczamy sobie cudzą własność nie tylko w sklepach. W Internecie kradniemy co się tylko da: pliki muzyczne i filmowe, a także oprogramowanie komputerowe. Często też dopuszczamy się kradzieży w pracy, z tym że - tak jak w przypadku internetowego "myszkowania" - tak i tutaj Polacy nie uważają tego za czyn naganny.

- Pracownicy wynoszą z pracy różne rzeczy, w tym artykuły biurowe, uważają, że zabranie pracodawcy 20 kartek z ksero nie jest występkiem. Prowadzą rozmowy prywatne przez służbowy telefon czy używają firmowego sprzętu w celach niezwiązanych z pracą - tłumaczy psycholog Katarzyna Piguła. Ponadto uważają, że pracodawca jest zobowiązany zapewnić im te wszystkie rzeczy. Nie mają poczucia, że jest to wspólne dobro, o które należy dbać. Wtedy ta kradzież oznacza wynoszenie z pracy różnych przedmiotów. Tylko i tutaj problem ten nie ma tylko biało-czarnego wymiaru.

- Wynoszenie z firmy różnych rzeczy trzeba traktować bardzo indywidualnie. To wiąże się z tym, jak bardzo ktoś jest związany z firmą i wartościami, z jakimi wychodzą z niej oraz na jakich wartościach opiera się firma, czyli systemie zarządzania i wynagrodzeń - wyjaśnia Piguła. - To też jest bardzo ważny sygnał dla pracodawców, bo pracownik, który nie ma oporu wynieść przedmiotów, może nie mieć też oporu "wynieść" poufnych informacji kluczowych dla działalności firmy. Jednak każdy przypadek należy oceniać bardzo ostrożnie, bo niesłuszne oskarżenie może nigdy nie odbudować raz utraconego zaufania pracownika.

Ukraść można mięso, most, a nawet światła!

Polacy mają też osobliwe rekordy dotyczące tego, co można ukraść. Rowerzysta z Częstochowy, którego potrącił samochód, okazał się de facto złodziejem roweru, a kolejny policja znalazła w jego domu. Na początku lata w Ostrowie Wielkopolskim dwoje młodych ludzi porwało z bistro 15-kilogramowy kawał kebaba. Mięso okazało się jednak niedopieczone, więc złodzieje zabrali je do domu, gdzie chcieli upiec kawał pieczeni w piekarniku. Policja odnalazła ich po śladach oleju. W Wadowicach z kolei para młodych ludzi ukradła sygnalizację świetlną. Media informowały też o zuchwałym wyczynie mężczyzny z Białogardu, który "zwinął" 10-tonowy most. On sam twierdził, że zrobił to nieświadomie, gdyż sądził, że most, który chciał sprzedać w skupie złomu - to jego własność. Kleptoman? W tym przypadku nic bardziej mylnego.

Cienka granica między kradzieżą a chorobą

- Kleptomania to zaburzenie, które powoduje, że osoby nim dotknięte mają impuls zmuszający ich do kradzieży, ale nie są tego świadome. Nie kieruje nimi żaden zamiar kradzieży, ani chęć zysku - wyjaśnia Katarzyna Piguła, psycholog.

Dlatego granica między kleptomanią a kradzieżą jest bardzo cienka. Dotknięte tym zaburzeniem osoby nierzadko doświadczyły w życiu urazów psychicznych związanych z ciężkimi sytuacjami kryzysowymi, uciszają tym swoje niepowodzenia. Na rozwój tego zaburzenia mogą też wpływać niektóre geny. Zjawisko kleptomanii zostało ujęte przez Światową Organizację Zdrowia na liście zaburzeń mentalnych i behawioralnych, takich jak piromania czy nałogowy hazard. Psychologowie potwierdzają, że kradzież łączy się z podnieceniem, pewnym ryzykiem, niekontrolowanym skokiem adrenaliny we krwi. To przecież podniecające robić rzeczy ryzykowne czy niedozwolone.

Karolina o tym, że cierpi na kleptomanię dowiedziała się podczas terapii. Rozwodziła się właśnie z mężem i chodziła na spotkania z psychologiem, któremu przy okazji wspomniała, że na każdą rozprawę wynosi sobie ze sklepu nową parę butów i torebkę.

- Zupełnie nie miałam świadomości, że kradnę - mówi trzydziestopięcioletnia kobieta. - Robiłam to, by poprawić sobie humor, chciałam też dobrze wyglądać. Nie bałam się, że mnie przyłapie obsługa sklepu, nie myślałam o karze... po prostu brałam i wychodziłam. To był impuls, silniejszy ode mnie. Nie byłam w stanie tego opanować. Później dopadała mnie chwila zwątpienia i wyrzuty, ale szybko mijały. A kiedy zbliżał się termin kolejnej rozprawy, to już wiedziałam, co muszę zrobić.

To właśnie specjaliści określają jako chorobliwy stan psychiczny, zwany kleptomanią. Psychiatrzy zaliczają to schorzenie do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Zwykle łączy się ono z problemami z odżywianiem oraz obsesjami seksualnymi. - Kleptomanii sprzyjają różne sytuacje stresowe, na przykład kryzys małżeński czy kłopoty w pracy, szkole - wyjaśnia dr Jerzy Więznowski, psychiatra i seksuolog.

Jakub pierwszą paczkę gum do żucia ukradł, gdy był jeszcze w podstawówce. Później jako nastolatek nałogowo wynosił ze sklepów samoobsługowych drobne przedmioty, najczęściej batony, zapalniczki, baterie. Często tuż po wyjściu ze sklepu pozbywał się ich w pobliskich koszach na śmieci.

Dziś, jako dorosły mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, że cierpi na kleptomanię. Stara się to kontrolować. Wstydzi się swojej przypadłości.

Jak się leczyć z kleptomanii?

Kleptomania jest trudna do leczenia. Głównie z tego powodu, że kleptoman prawie nigdy nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu i rzadko szuka fachowej pomocy. Najczęściej schorzenie to wykrywane jest przy okazji rozmów ze specjalistami z zupełnie innych powodów lub z powodu problemów z prawem. Leczenie polega głównie na terapii psychologicznej i podawaniu leków, podnoszących poziom serotoniny,

Psychologowie mówią, że współczesny świat, który narzucił młodym ludziom niezwykłe tempo, sprawia, że wielu nie radzi sobie ze stresem. Odreagowaniem może być kleptomania. To jak przeniesienie się w inną rzeczywistość.

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto