Pamiętam, jak szliśmy do kościola.Na całej drodze rozsypane były pieniądze i mnóstwo trupów. Jeden z nich wystawał nad rantem ulicy. Pamiętam jego twarz. Była taka blada - wspominała śp. Stefania Górnik.
- Pamiętam, że większość zabitych żołnierzy nie miała już ani butów, ani skarpet, ani rękawiczek. Wszystko zabrali żołnierze rosyjscy - mówił Antoni Dudek.
Zabici żołnierze Wehrmachtu leżeli też na podwórkach gospodarstw i w lasach. Leżących na ulicach rozjeżdżały pojazdy radzieckiego wojska podążającego za uciekającymi oddziałami niemieckimi.
Taki obraz efektów tych starć wojsk niemieckiego i radzieckiego przedstawili mieszkańcy Czułowa autorowi książki „Czułowski kocioł”, Gabrielowi Pierończykowi.
W Czułowie „chodziło o utrzymanie jedynej drogi odwrotu dla ludności cywilnej i wojsk wycofujących się z regionu przemysłowego na południe”, napisał prof. Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego we wstępie do tej publikacji.
- Po walkach pozostało wszędzie mnóstwo wojskowego sprzętu, które czułowscy gospodarze zaadaptowali do swoich potrzeb. W ciągu tych 75 lat kompletnie się zużyły. Najtrwalszym świadkiem styczniowych wydarzeń z 1945 r. był budynek transformatora z 1917 r. ze śladami po ostrzale. Rozebrano go dopiero w 2014 r. - mówi autor wspomnianej książki, a jednocześnie twórca Muzeum Historii Czułowa.
Tu i ówdzie na terenie Czułowa można jeszcze znaleźć drobiazgi, które większej wartości materialnej nie mają, natomiast świadczą o jednostkach, które się tu ze sobą starły i o samych żołnierzach. - Trafiają się na przykład odznaki za rany, za walki wręcz czy szturm. Można znaleźć medale za kampanię zimową na Wschodzie 1941/42 czy odznaki strzelców niemieckich z doklejonym herbem jednostki. Dzięki tym doklejkom mamy dowód, że tu na Czułowie walczyła 97. Jäger Division, która w swoim herbie miała piórko - mówi Gabriel Pierończyk.
W zbiorach Muzeum Historii Czułowa jest m.in. znaleziony w Czułowie srebrny sygnet z wygrawerowanym piórkiem oraz sygnet z konturem Krymu świadczący o walkach na tym półwyspie w 1942 r.
- To była już inwencja i twórczość własna żołnierzy. Takim grawerowaniem zakupionych za własne pieniądze sygnetów wypełniali wolny czas - mówi twórca czułowskiego muzeum. Do dziś na terenie Czułowa można się natknąć na niewielkie blaszki, w których tylko zorientowani w historii rozpoznają żołnierskie nieśmiertelniki.
Ciekawostką znalezioną na Czułowie jest nieśmiertelnik żołnierza walczącego w niemieckim legionie turkiestańskim.
Śladem po 81 Pułku Artylerii, który należał do wspomnianej 97. Jäger Division jest też znaleziony akumulator radiostacji.
- Jest to akumulator jak z motorka. Dopiero przy dokładniejszym przyjrzeniu się, widać rok 1938, niemieckie napisy i numer jednostki (97. Jäger Division) - mówi twórca czułowskiego muzeum, dodając, że wbrew przekazom z lat 70. w Czułowie nie było oddziałów SS.„Jedyna w tym czasie jednostka Waffen SS (18 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Horst Wessel”) na terenie Górnego Śląska znajdowała się w okolicach Raciborza, natomiast w rejonie Tychów pod koniec stycznia przebywał 97. Jäger Division (...) Wśród poległych nikt też nie widział czarnego munduru SS”, czytamy w książce.
Z lewej strony widać odznakę strzelców niemieckich z 97. Jager Division, natomiast zdjęcie z prawej przedstawia sygnet, na którym wygrawerowany są kontur Krymu i data 1942 r.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?