Idzie pani na próbę chóru?, spytał proboszcz, a ja szłam do parafialnej biblioteki. O próbie chóru nawet nie wiedziałam. Ale zachęta księdza do spróbowania sił w parafialnym chórze trafiła na nieco uśpione marzenia o śpiewie. Jeszcze tego samego wieczora poszłam na przesłuchanie i zostałam przyjęta. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam - mówi Katarzyna Nycz, która chórzystką została we wrześniu.
Z wykształcenia jest prawnikiem. Ale w tym chórze tylko Agnieszka Grabowska-Hanslik ma muzyczne wykształcenie. Pozostałych łączy miłość do muzyki, ale na co dzień pracują w różnych zawodach.Jest tu położna, jest lekarz weterynarii, ba, nawet gospodyni na probostwie.
Kiedy dziesięć lat temu powstawał chór, liczyły się tylko chęci. Chętnych zebrało się aż pięćdziesięciu.
Pierwszym chętnym był Wiesław Jadanowski, prezes chóru. To on namawiał proboszcza do założenia chóru. Były już schole dziecięca i młodzieżowa, był zespół młodzieżowy, a nie było nic dla dorosłych
.- Ruch i muzyka jeszcze nikomu w życiu nie zaszkodziły, a wręcz przeciwnie. Muzyka to moja pasja. W szkole średniej grałem w zespole na gitarze, ale kochałem też wielogłosowy śpiew - mówi Wiesław Jadanowski.
Proboszcz, na ogół otwarty na propozycje i sprzyjający inicjatywom swoich parafian, tu po prostu rozkładał ręce. Bo chór ktoś musi poprowadzić. A takiej osoby nie było. I nagle dyrygent sam się pojawił. Był to Wojciech Gwiszcz, który na początku musiał być przede wszystkim nauczycielem śpiewu dla swoich kandydatów na chórzystów. Po sześciu latach awansował na drugiego dyrygenta Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze, przeniósł się do Warszawy, a jego miejsce zajął Marcin Wielgat, kolega z studiów.
- Bardzo się cieszyłem, że nie zaczynam od zera i mogę nieco podnieść poprzeczkę. Postawiłem na brzmienie. Zrobiłem drobne przesunięcia w głosach. I zmieniłem repertuar. Wiadomo, że nasz repertuar składa się z muzyki sakralnej, ale ja sięgnąłem po nowocześniejsze opracowania - Pawła Bębenka i Piotra Pałki [są m.in. współtwórcami muzyki do musicalu „Zazdrosna miłość” - red.] . Wprowadziłem inną harmonizację, z septymowymi akordami - mówi nowy dyrygent, Marcin Wielgat, który prowadzi także chór Uniwersytetu Trzeciego Wieku oraz chór kobiórski „Ex Animo” założony kiedyś przez śp. Janusza Muszyńskiego, twórcę m.in. Tyskich Wieczorów Kolędowych.
Bardzo ceni sobie pracę z „Laudate Dominum”, z którym spotyka się w środowe wieczory. Nie ukrywa, że środa jest dla niego trudnym dniem, ale energia zarówno miejsca, jak i tej wspólnoty sprawia, że szybko mija zmęczenie.
- Ogromnym ułatwieniem w prowadzeniu tego chóru jest możliwość wyjazdów na warsztaty do domu parafialnego w Wiśle, gdzie mamy sporo czasu na ćwiczenie nowych utworów, ale też na integrację - mówi dyrygent.
Czuć dobrą atmosferę w tym zespole, widać, że chórzystom sprawia przyjemność przebywanie ze sobą.
Podczas jubileuszowego spotkania dziękowano przede wszystkim księdzu prałatowi Józefowi Szklorzowi, proboszczowi tej parafii, który jest jednocześnie opiekunem chóru, za stworzenie komfortowych warunków do pracy i jego wizyty na próbach, które wprawiają wszystkich w dobry nastrój.
Jak policzyła Dorota Kościelniak, w ciągu dziesięciu lat istnienia chóru przewinęło się przezeń 88 osób. W tej chwili jest ich 33.
Na jubileuszowym spotkaniu nie obyło się bez tortu z fajerwerkami i zdjęciem całego chóru. Zdjęcie chórzystów było także na pamiątkowym kubku, jaki wszyscy dostali.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?