Nasza Loteria

Lawina 2003. Wspomnienia Michała Kasperczyka, uczestnika wyprawy LO Tychy

Jolanta Pierończyk
Wyprawa na Rysy 27 stycznia 2003
Wyprawa na Rysy 27 stycznia 2003 Zdjęcia z albumu Michała Kasperczyka
Lawina 2003 w Tatrach. Wspomnienia Michała Kasperczyka, który był uczestnikiem górskiej wyprawy z I LO im. Leona Kruczkowskiego w Tychach. Na Rysy wszedł dzień przed tragedią, ale następnego dnia też chciał iść... W sądzie przedstawił znaczący materiał dowodowy.

Byłem na tej wycieczce. Na Rysy wszedłem z pierwszą grupą, w poniedziałek, ale bardzo chciałem iść także następnego dnia - mówi Michał Kasperczyk, który 14 lat temu był uczniem I LO im. Leona Kruczkowskiego w Tychach.

Pojechał, bo kolega pożyczył sprzęt

Tak naprawdę miał w ogóle nie jechać, bo nie miał sprzętu. Tak się jednak złożyło, że przed wyjazdem kolega, który był na liście uczestników tej zimowej wyprawy na Rysy, złamał nogę i swój sprzęt postanowił pożyczyć Michałowi Kasperczykowi.

- Dokupiłem tylko buty, które, nota bene, pomógł mi wybrać sam organizator wyprawy. Poświęcił swój prywatny czas, żeby pojechać ze mną do Katowic i dobrać odpowiednie obuwie – mówi.

Michał nie pojechał jednak z całą grupą, bo w niedzielę, 26 stycznia, musiał być na mszy w kościele Ducha św. z okazji swoich 18. urodzin.

- Mszę odprawiał nasz katecheta, ks. Damian Gajdzik, który w tym pełnym kościele powiedział, że jeszcze tego dnia wybieram się w Tatry, żeby z ich szczytu spojrzeć na piękno świata – wspomina.

W tej mszy uczestniczył kolega, który pożyczył mu swój sprzęt, a podczas ofiarowania, jak mówi Michał, skakał wokół ołtarza na jednej nodze.

Do uczestników wyprawy Michał dotarł pod wieczór.

- Przed snem mieliśmy jeszcze odprawę, w czasie której uczyliśmy się, jak korzystać ze sprzętu, jak się zachować podczas lawiny, itp. Wiedzieliśmy wszystko. Byliśmy dobrze przygotowani - wspomina.

Rano - wyjście.
- Pogoda była piękna. Na szczycie posadziliśmy naszego klasowego misia z czekanem, porobiliśmy zdjęcia i w dół. Po powrocie opowiadaliśmy reszcie grupy, jak było pięknie, niejako zaostrzając im apetyt - opowiada.

On sam też chciał powtórzyć wspinaczkę i rano był już gotowy do wyjścia. - Pogoda była nieco gorsza niż poprzedniego dnia, nauczyciel poszedł do TOPR-owców, żeby zapytać, czy można wyjść w góry, ale nie usłyszał zakazu. Mnie natomiast powiedział, że jeśli mógłbym zostać w schronisku, to mój sprzęt wzięłaby Justyna Narloch. Nie pamiętam, o jaki element chodziło, ale staraliśmy sobie pożyczać rzeczy lepszej jakości, żeby szło się nam jak najlepiej i najbezpieczniej - wspomina.

Grupa poszła. Około dziesiątej ci, którzy zaliczyli Rysy poprzedniego dnia, postanowili wyjść jej naprzeciw.

Lawina 2003: Nagle poczuliśmy drżenie ziemi

- Dotarłszy do Czarnego Stawu, usiedliśmy na lodzie i popatrzyliśmy w górę. Zobaczyliśmy ich. Wyglądali jak maleńkie czarne kropki na wielkim białym tle. Dostałem SMS-a, że w Tychach testowany jest nowy autobus. Przeczytałem go kolegom. Nagle czarne punkciki w górze zniknęły, a chwilę potem poczuliśmy drżenie ziemi.

„Lawina!” , wrzasnął opiekun i kazał nam wracać do schroniska. Biegliśmy co sił w nogach, potykając się o krzewy, skałki. W pewnym momencie usłyszeliśmy huk. Lawina uderzyła w lód Czarnego Stawu, a na nas posypał się śnieżny pył. Kiedy dobiegliśmy do schroniska, wszędzie stały już wozy transmisyjne, dziennikarze zasypali nas pytaniami. Uciekliśmy do pokoju i staraliśmy się stamtąd nie wychodzić, czekając na powrót nauczyciela.

Wiedzieliśmy, że zeszła lawina, że helikopter jest w drodze. Udało mi się sfotografować tablicę, na której informacja pogodowa nie była uaktualniana od 10 dni. Zdjęcie to było potem jednym z materiałów dowodowych w sądzie – opowiada Michał Kasperczyk.

Lawina 2003: Uciekam w dobre wspomnienia

Z pokoju, w którym miał spędzić trzecią noc został on jeden. Kolega, który wszedł z nim na Rysy poprzedniego dnia, we wtorek rano wrócił do Tychów, pozostali zginęli pod lawiną. Na zawsze zapamięta, jak tuż przed wyjściem pili jeszcze gorącą herbatę z cytryną. Wyszli, zostawiając w pokoju straszny bałagan.

Wieczorem przyjechali rodzice autobusem wysłanym przez miasto. Przyjechali też psychologowie, którzy mieli pomóc młodzieży w przeżyciu tragedii. - W takich chwilach człowiek czasem woli być sam. Nie wszyscy potrzebują pomocy psychologicznej, a nam została ona narzucona. Pytania psychologów, dla mnie osobiście, były irytujące.

Owszem, straciliśmy kolegów. Wydarzyła się straszna tragedia, ale ryzyko jest zawsze wpisane w górskie wyprawy. Wiedzieliśmy o tym. Każdego gdzieś śmierć czeka, pozostali muszą żyć dalej i na swój sposób staraliśmy się żyć i my. Ja zawsze uciekam w pozytywne wspomnienia, a pięknych chwil podczas tej wyprawy nie brakowało. Mnie osobiście pomoc psychologiczna nie była potrzebna ani tam, w Tatrach, ani potem, w szkole - mówi Michał.

W środę rano, po śniadaniu, na które nikt nie miał ochoty, uczestnicy wyprawy autobusem, którym poprzedniego dnia przyjechali rodzice, wrócili do domu.

Lawina 2003: Historia zatoczyła koło

Początkiem maja, nim Tatry zaczęły oddawać tych, których w styczniu uwięziły pod śniegiem, Michał był na mszy w kościele Ducha św. z okazji 18. urodzin kolegi, który pożyczył mu sprzęt na wyjazd w góry. Tym razem to on miał złamaną nogę i to on podczas ofiarowania skakał wokół ołtarza na jednej nodze.

- Historia zatoczyła koło – powiedział wtedy ks. Damian Gajdzik, którego uwadze nie uszedł ten szczegół.
Cała historia została zamknięta 21 czerwca, kiedy odbył się ostatni pogrzeb ofiar lawiny.

Zobacz zdjęcia z akcji ratowniczej pod Rysami:
Tragedia pod Rysami: 28 stycznia 2003 roku lawina porwała tyskich licealistów [WSPOMINAMY]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czapka Mikołaja na wieży ratuszowej w Głogowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto