Zdjęcia na tej wystawie zostały wykonane w 2010, 2011 i trochę w 2012 roku. Są zapisem szczęśliwego, ale bezpowrotnie minionego świata. Lizbona była moją wielką miłością, kiedy sprowadziłem się do niej dokładnie 15 lat temu. Była bowiem wówczas miastem trochę zapomnianym przez Boga i ludzi, nie upierała się, żeby nadążać za tą nieprawdopodobną dynamiką zmian, jaką wiek XXI narzucił światu i to mi odpowiadało. Mam usposobienie człowieka trochę z lasu, a jeśli już nie z lasu, to z małego miasteczka, gdzie czas się zatrzymał i dlatego byłem bardzo szczęśliwy w Lizbonie przez pierwsze lata
- powiedział Marcin Kydryński podczas konferencji przed wernisażem wystawy.
Etiuda na jeden aparat i jeden obiektyw
W 2013 r. wydał książkę pt. "Muzyka moich ulic. Lizbona".
- Jest to fotograficzna etiuda na jeden aparat i jeden obiektyw. Tym aparatem jest pierwsza w historii cyfrowa Leica z obiektywem 35 mm. To jest monochrom (robię zdjęcia czarno-białe). Aparat jest bardzo trudny, stawia opór, ale jak już się z nim człowiek zaprzyjaźni, to to jest miłość na całe życie - mówił artysta.
Trzy najważniejsze zdjęcia
Na wystawę wybrał 24 zdjęcia zgodne z tytułem wystawy - "Lizbona: miasto miłości i muzyki", ale zapytany o trzy najważniejsze dla niego samego zdjęcia na tej ekspozycji, wskazał na zdjęcia tramwaju, który z niewiadomych przyczyn był obłożony lustrami; chłopca skaczącego na deskorolce i ptaka, którego skrzydła są dokładnie w linii tej deski i w takim samym jak deska rozmiarze ("Wygląda to jakby dwa ptaki frunęły w powietrzu w idealnej harmonii", powiedział artysta) oraz ulicznego gitarzysty w miejscu, które autor zdjęcia uważa za najpiękniejsze w Lizbonie.