Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamy dość!

MIROSŁAW LESZCZYK
Ciężarówki hałasują, smrodzą, niszczą drogi i domy. Foto: MIROSŁAW LESZCZYK
Ciężarówki hałasują, smrodzą, niszczą drogi i domy. Foto: MIROSŁAW LESZCZYK
Uciążliwości związane z przejazdem dużej ilości ciężarówek do kopalni ?Ziemowit? po węgiel i z powrotem od wielu lat spędzają - dosłownie i w przenośni - sen z powiek mieszkańcom Hołdunowa.

Uciążliwości związane z przejazdem dużej ilości ciężarówek do kopalni ?Ziemowit? po węgiel i z powrotem od wielu lat spędzają - dosłownie i w przenośni - sen z powiek mieszkańcom Hołdunowa.
- Ciężarówki i tiry jeżdżą tędy przez całą dobę, ale najczęściej nocą. Najbardziej hałasują samochody starego typu, jadące po węgiel z przyczepami, które podskakują na nierównościach jezdni - stwierdza Józef Habelok, właściciel posesji przy ulicy Ułańskiej. - Spaliny i kurz spod kół ciężarówek wciskają się nieustannie do naszych domów. W ogóle nie otwieramy okien i drzwi od strony jezdni. Szyby i framugi okienne musimy myć co parę dni. Wielu kierowców nie przestrzega obowiązującego na ulicach Ułańskiej i Oficerskiej ograniczenia prędkości do 30 km/h. Auta pędzą na złamanie karku i hamują z piskiem opon niedaleko mojego domu, na rozwidleniu ulic.

- Jedynym praktycznym rozwiązaniem tych bardzo dokuczliwych dla nas problemów byłoby zbudowanie objazdu dla samochodów wożących węgiel z Ziemowita, ażeby nie musiały one jeździć przez miasto - uważa Habelok, a jego sąsiad z naprzeciwka, Bronisław Szwed, dodaje: - Podczas jazdy 30-40 tonowych ciężarówek drżą nie tylko szyby, ale i mury domów. Uważam, że po godzinie 22. nie powinno się już sprzedawać węgla. Proponuję też, ażeby samochody z węglem nie wracały tą samą drogą, którą przyjechały, tylko inną. A w czasie i po deszczu lepiej nie korzystać z chodników, gdyż przejeżdżające obok ciężarówki ochlapią nas od stóp do głów brudną wodą z dziur i kolein.
- Po węgiel ciężarówki i tiry muszą jeździć, bo dzięki temu część mieszkańców Lędzin ma pracę w kopalni ? stwierdza Grzegorz Skupnik.

- Na budowę objazdu miasta obecnie nie stać. Pozostaje więc zorganizować ruch jednokierunkowy dla tych samochodów: od trasy szybkiego ruchu ulicami: Hołdunowską, Ułańską, Oficerską (przez osiedle Rachowy i wokół kopalni), Pokoju i Lędzińską do ul. Turyńskiej w Bieruniu Starym. Ewentualnie w odwrotnej kolejności. Zmniejszyłoby to uciążliwości dla mieszkańców Hołdunowa, może nawet o połowę.
- Koło mojej posesji - mówi Stanisław Ziemczyk z ul. Oficerskiej - przejeżdżają setki ciężarówek do kopalni i z powrotem. Poza smrodem i hałasem stwarzają ogromne zagrożenie dla kierowców samochodów osobowych, rowerzystów i pieszych, zwłaszcza dzieci.

Potężne, przeładowane ciężarówki ciągle uszkadzają drogi, wybijają dziury w jezdni. Co jakiś czas są one łatane, ale to "syzyfowa praca".
Spadający z samochodów i przyczep węgiel nie tylko może skaleczyć przechodniów, uszkodzić inne auta, ale też zaśmieca ulice. G. Skupnik mówi, że ciężarówki są przeładowane, niektóre nie mają nawet plandek.
- Po zimie wywiozłem osiem taczek "marasu" z kilkunastometrowego odcinka ulicy i chodnika wzdłuż mojej posesji. Poprzedni betonowy płot mi popękał. Postawiłem nowy, ze specjalnego odlewu. Żeby jakoś wyglądał, muszę go myć przynajmniej co dwa tygodnie, a zimą jeszcze częściej - podkreśla.

- Od kiedy ulice Oficerska i Ułańska przeszły pod administracje powiatu, czyli od stycznia 2002 roku, były czyszczone zaledwie dwa razy i to po interwencji mieszkańców u Władysława Trzcińskiego - najpierw jako przewodniczącego Rady Powiatu, a potem jako burmistrza Lędzin. Wcześniej, na zlecenie władz miasta, spółka Partner czyściła jezdnie co sobotę, a po zimie robiła generalne porządki na chodnikach i poboczach. Wiosną, latem i jesienią chodniki oraz pobocza czyściliśmy sami - dodaje Ziemczyk.

Potwierdza to m. in. Elżbieta Pomykała, pracownica restauracji na rogu Hołdunowskiej i Ułańskiej:
- Ogromna ilość ciężarówek i tirów z węglem poruszających się po ulicach Hołdunowa stanowi poważne niebezpieczeństwo. Niedawno na Hołdunowskiej ciężarówka z węglem potrąciła rowerzystę.
Z jednej strony sprzedaż węgla to warunek egzystencji kopalni i jej załogi, a zatem i pomyślności miasta. Z drugiej koszt uciążliwości, strat i ryzyka zwykłych obywateli jest olbrzymi. Lokalna władza nie potrafi rozwiązać tego problemu. Czy tak, jak jest, musi być już zawsze, dopóki "Ziemowit" nie przestanie fedrować, lub w cudowny sposób nie znajdą się pieniądze na usprawnienie transportu?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto