Marcin P., który w nocy z ubiegłego piątku na sobotę wypadł z okna na czwartym piętrze w bloku przy ul. Konecznego nie odniósł żadnych obrażeń. Czuje się doskonale i nawet nie pamięta, jak doszło do wypadku. Miał wiele szczęścia. Uratował się dzięki temu, że spadł na trawnik.
15 stycznia w nocy Marcin wrócił do domu. Wieczór spędził na studniówce w upojnej atmosferze. Bawił się świetnie - rano w jego krwi stwierdzono ponad 1 promil alkoholu.
Przypadkowy przechodzień znalazł go na trawniku przed blokiem. Okazało się, że Marcin... wypadł z okna.
- Od razu został przewieziony do Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Tychach - poinformowała st. aspirant Renata Gos z tyskiej policji. - Tam stwierdzono u niego 0,79 mg alkoholu we krwi, czyli ponad 1 promil. Nie miał żadnych obrażeń, co w sytuacji upadku z około 10 m wydaje się wręcz niemożliwe.
Marcin P. nie zgodził się na pobyt w szpitalu, bo jak stwierdził czuł się wyśmienicie i nie było takiej potrzeby. W związku z tym został zwolniony do domu.
Mirosław Wójcik lekarz z izby przyjęć w tyskim Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim twierdzi, że tego rodzaju wypadki czasem się zdarzają. - Pamiętam sytuację, kiedy w Bielsku-Białej ktoś wypadł z dziesiątego piętra i tylko lekko się potłukł. Co zabawne, siniaki powstały wskutek otarć o anteny, które znajdowały się na drodze jego "lotu" - wspomina lekarz.
Wpływ alkoholu w takich wypadkach też ma swoje znaczenie, ponieważ pijany człowiek jest bezwładny, nie broni się i nie panikuje podczas upadku, lecz poddaje się sile grawitacji i najczęściej spada na "cztery łapy", nie odnosząc żadnych obrażeń.
- Chłopak, o którym mówimy, miał dużo szczęścia. Przede wszystkim dlatego, że spadł na miękkie podłoże. W zderzeniu z betonową nawierzchnią na pewno sprawa miałaby inny, tragiczny finał - dodaje prof. Zofia Olszowy, kierownik Katedry Medycyny Sądowej Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.
Podczas przesłuchania na policji chłopak zeznał, że jego upadek nie był próbą samobójczą i sam nie wie, jak do niego doszło. Dodał, że miał ochotę się przewietrzyć, więc otworzył okno, prawdopodobnie zasłabł, przechylił się i wypadł.
Sąsiedzi Marcina P. są zgodni. - Chłopak miał wiele szczęścia. Gdyby nie ten trawnik, mogłoby go już nie być - mówią.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?