MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Miesiąc temu Mariusz Czerkawski skończył 30 lat

LESZEK SOBIERAJ
Mariusz Czerkawski jest światowcem i profesjonalistą w każdym calu. Lubi się uśmiechać, rozdaje autografy i chętnie pozuje do zdjęć, zwłaszcza, gdy proszą o nie sympatyczne tyszanki. Fot. ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Mariusz Czerkawski jest światowcem i profesjonalistą w każdym calu. Lubi się uśmiechać, rozdaje autografy i chętnie pozuje do zdjęć, zwłaszcza, gdy proszą o nie sympatyczne tyszanki. Fot. ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Mając 19 lat Mariusz Czerkawski opuścił rodziców i Tychy, rozpoczynając przygodę z wielkim hokejem. Najpierw grał w Szwecji, a od dziewięciu lat występuje za Oceanem. Co roku przejeżdża do Polski na kilka tygodni.

Mając 19 lat Mariusz Czerkawski opuścił rodziców i Tychy, rozpoczynając przygodę z wielkim hokejem. Najpierw grał w Szwecji, a od dziewięciu lat występuje za Oceanem. Co roku przejeżdża do Polski na kilka tygodni. Będąc w Tychach, znalazł czas na spacer po mieście i krótką rozmowę.

- Lubisz wracać do Tychów?
- Kiedy jestem w Polsce, w Tychach mam swoją przystań. Lubię tu wracać, bo mieszkają tutaj moi rodzice, mam wielu przyjaciół, znajomych, kolegów, z którym kiedyś grałem. Do tego miasta zawsze będę czuł sentyment. A poza tym każdy chce mieć kąt, miejsce, gdzie może odpocząć, poczuć się swobodnie.

- Czy z Tychami wiążesz jakieś plany na przyszłość?
- Na razie nie wybiegam myślą daleko w przód, bo przecież nie wiadomo co będzie za kilka czy kilkanaście lat, gdzie będę mieszkał. Jest w Polsce kilka miast, w których czułbym się dobrze: Warszawa, Kraków, Gdańsk czy Poznań.

- Czas wolny, który spędzasz w Polsce to bynajmniej nie wakacje?
- To prawda. Jestem w kraju tylko kilka tygodni w roku i wszyscy chcą, żebym z nimi się zobaczył, porozmawiał. Są to jednak bardzo sympatyczne "obowiązki". Spotykam się z kibicami, "czatuję" lub rozmawiam telefonicznie z czytelnikami gazet, spotykam się z dziennikarzami, jestem zapraszany na różne uroczystości. A do tego jeszcze odwiedzam przyjaciół, znajomych. Chciałbym więcej czasu spędzać z rodzicami, ale nie zawsze to się udaje.

- Pamiętasz pierwszy dzień na tyskim lodowisku?
- Bardzo dobrze. Miałem wówczas osiem lat i poszedłem na lodowisko z rodzicami. Wydaje mi się, że mamie bardziej zależało, żeby grał w hokeja, czy w ogóle jeździł na łyżwach. Tata zazwyczaj pilnował kurtek i naszych rzeczy, a ja ślizgałem się z mamą. Wreszcie trafiłem do szkółki hokejowej prowadzonej przez trenera Józefa Zagórskiego. Później spotkaliśmy się podczas meczów reprezentacji Polski, w której trener Zagórski pełnił funkcję kierownika technicznego.

- Odwiedziliśmy blok, w którym mieszkałeś, szkołę. Dużo się zmieniło?
- Tym, co mnie najbardziej zastanawia, to fakt, że po południu na boiskach, placach, skwerach jest tak mało dzieci i młodzieży. Kiedy ja tutaj dorastałem, a przecież nie było to znowu tak dawno, prawie codziennie latem graliśmy w piłkę na boisku na osiedlu N. Mieliśmy swoją drużynę, w której oprócz mnie grał m.in. Radek Gilewicz i bracia Karwanowie. A teraz dochodzi 17. i nikogo nie ma.
Może młodzi ludzi więcej czasu spędzają teraz przy komputerach lub w inny sposób? Fantastyczne jest to, że kiedy wszedłem do bloku, w którym mieszkałem, pojawili się sąsiedzi, pozdrawiali, pytali co słychać.

Krótki pobyt w Polsce upływa Mariuszowi Czerkawskiemu na podróżach między Tychami, Katowicami, Warszawą, Sopotem. Jak się dowiedzieliśmy, w powstającym w centrum Katowic wieżowcu zamierza ulokować centrum rekreacyjno-sportowe. Jutro natomiast odwiedzi Szpital Wojwódzki w Tychach, gdzie wręczy dar Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto